DZIELNICE
Wędrując po Oneiric nie znajdziemy ściśle wytyczonych granic każdej z dzielnicy. Nie ma znaków, tablic z nazwami czy wielkich, strażniczych budek, w których znudzeni strażnicy utrudniają przejście każdemu, kto wykaże taką wolę. Wędrując po mieście w czasie niedzielnego, popołudniowego spaceru nietrudno zauważyć jednak, że granice są - bardzo umowne i bardzo zatarte, ale oddzielające dzielnice, które da się od siebie odróżnić tylko przy pomocy spojrzenia.
WEST ONEIRIC Sklepy z pamiątkami, kolorowe lodziarnie, port, plaża z wielkimi parasolami i wypożyczalnie sprzętu wodnego. W Oneiric nie ma takich miejsc dużo, ale jeśli są, to właśnie w West Oneiric. Do tej części miasta swoje pierwsze kroki kierują wszyscy zwiedzający, przekonani o turystycznych atrakcjach miejscowości.
Razem z rozwojem i rozbudową zachodnia część Oneiric stała się ulubionym miejscem zabaw miejscowych dzieci. Zapytane o niebezpieczeństwa maluchy z pewnością wzruszą ramionami, odpowiadając, że tak długo, jak będą się trzymać z dala od Czerwonego Klifu nic im nie grozi.
-
LOWER PEND Typowa dzielnica portowa. A raczej jej zmodernizowana część, obejmująca również ścisłe centrum miasta. Przypływających do Oneiric wita wyremontowane nabrzeże, które płynnie przechodzi w bulwary, z kilkoma niewielkimi kawiarenkami, żyjącymi głównie w trakcie sezonu turystycznego. To właśnie tutaj znajduje się informacja turystyczna, zajmująca się głównie oferowaniem ulotek zachęcających do skorzystania z lokalnych restauracji i kawiarni.
Malownicza okolica jest oczkiem w głowie miejscowych władz. Trudno odnaleźć tutaj stare, zaniedbane domy, pozostawione same sobie. Wzdłuż wąskich, kamiennych uliczek rozciągają się piękne kamienne elewacje, ozdobione kwiatami w donicach, stojącymi pod drzwiami domów oraz na parapetach okien.
W ścisłym centrum starego miasta, w okolicy urzędu miejskiego, zabytkowego kościoła i wiekowych, miejscowych atrakcji, obowiązuje zakaz ruchu samochodowego. Kierowcom trudno byłoby manewrować między wędrującymi spacerowiczami, których zawsze jest tutaj pełno. Wszyscy poważni biznesmeni oraz niewielcy przedsiębiorcy biją się o każdy wolny metr lokali w tej okolicy.
-
STUWUM Nie tak odległe od jego centrum. W Stuwum również znajdziemy port, ale nie zobaczymy tutaj innych łodzi, niż te, którymi miejscowi rybacy wyprawiają się w morze, by zarobić na chleb. Ta dzielnica padła ofiarą cięć budżetowych, które nie pozwoliły na wyłonienie drugiego wykonawcy modernizacji całego portu, po bankructwie pierwszego. Elementy przeznaczone na budowę albo zardzewiały i wykorzystywane są przez mieszkańców jako ławki, podpory czy inne przedmioty, ułatwiające codzienne życie, albo dawno zostały przez nich sprzedane. Nie tak odległa od Lower Pend dzielnica, zdecydowanie nie jest oczkiem w głowie miejscowych władz, ale radzi sobie sama, broniąc się swoim surowym, nieprzerysowanym charakterem.
W porównaniu do Lower Pend trudno dostrzec tutaj kolorowe kamienice czy równe, kamienne drogi (przynajmniej tak równe, jak równe mogą być kamienne drogi). Jednak to ta część miasta jest centrum miejscowego handlu, zwłaszcza handlu rybami, wytworami prac rzemieślniczych, rękodziełem czy darami ziemi. Ogromny targ, zajmujący znaczną część dzielnicy, jest drugim, po morzu, najczęstszym miejscem pracy ludności Stuwum.
NORTH ONEIRIC Właśnie w tych rejonach, w bezpiecznej odległości od właściwego miasteczka, znajdował się szpital psychiatryczny. Uchodził za najlepszą placówkę w całej Szkocji. Pod koniec lat 70-tych seria tajemniczych śmierci pacjentów zmusiła władze do zamknięcia placówki.
Obecnie to pustkowia, a raczej - miejsce katastrofy. Kiedyś miejsce zamieszkania wielu szczęśliwych rodzin. Uznawana za bogatą dzielnica domków jednorodzinnych spłonęła na początku wieku. Zanim strażakom udało się opanować pożar, większość domów spłonęła. W tragicznym pożarze zginęło dziewięć osób. Historia o wielkim pożarze jest jedną z najbardziej tragicznych w historii Oneiric. Atmosferę tragedii podsyca fakt, że wkrótce po pożarze rozniosła się plotka, że był on wynikiem podpalenia. Ponoć miejscowa młodzież, pijąca w zamkniętym psychiatryku podłożyła ogień w środku nocy i uciekła. Oficjalnie pożar był wynikiem spięcia w źle położonych kablach, ale wielu w to nie wierzy i wciąż czeka aż sprawca zostanie znaleziony i postawiony przed sądem.
Po wielu latach władze miasta zdecydowały się sprzedać teren, na którym stały spalone kiedyś domy. W tej chwili North Oneiric przypomina plac budowy, choć pierwsza część domków już została oddana do użytku i powoli wprowadzają się do nich mieszkańcy. Pojawiło się nawet centrum handlowe i parę małych sklepów. Młodzi nie biorą do siebie słów starych mieszkańców, którzy opowiadają o rzekomej klątwie, ciążącej na tej części miasta. W opinii starych mieszkańców miejsce to wciąż będą nawiedzać katastrofy póki sprawca poprzedniej nie zostanie ukarany.
-
HAIS Położona najbliżej West Oneiric część dzielnicy i ta nad którą najszybciej zaczęto prace. Tutaj zbudowano pierwsze domki i tutaj wprowadzili się pierwsi ludzie, nie przejmujący się rzekomą klątwą. Większość domów posiada parter i piętro oraz niewielki ogródek, idealnie nadając się dla rodzin z dziećmi. Jest też odrobina domów posiadających tylko parter, a wszystkie odstępstwa od tej reguły zostały postawione przez ludzi prywatnych, a nie deweloperów. Tak więc chociaż starano się mocno ujednolicić wygląd tego miejsca wciąż znajdują się wyjątki, gdzie ktoś postanowił zaszaleć z wielkością swojego domu lub wręcz odwrotnie - postawił na nawet większy minimalizm niż cała reszta.
Powoli zaczynają się tutaj otwierać różnego rodzaju przybytki z usługami skierowanymi ku młodym ludziom. Siłownia już działa, a boisko jest na ukończeniu. Mówi się także że w ciągu najbliższych dwóch lat ma się otworzyć nowa szkoła, bo stara jest za mała by pomieścić wszystkie dzieci.
-
PRAPEALF Nad tą częścią North Oneiric nie zaczęto jeszcze pracować więc wciąż jest wypełniona pozostałościami po pożarze. Wypalone domy, puste fundamenty, kawałki ścian i podziurawiona, zarośnięta droga to typowy widok w tej okolicy. Budynki w których zachował się dach lub chociaż kawałek suchego miejsca są wykorzystywane przez bezdomnych jako składowiska i noclegownie. Wiele budynków zostało też zaanektowane przez miejscową młodzież, która lubi wypić w miejscu gdzie nikt nie będzie im przeszkadzał ani oni nikomu przeszkadzać nie będą, więc nie muszą się bać o nagły nalot policji.
-
CZERWONY KLIF Spalone osiedle kończy się u stóp klifu, który posępnie góruje nad całą okolicą. Na jego szczycie stoi opuszczony jeszcze w latach osiemdziesiątych budynek byłego szpitala psychiatrycznego. Prowadzi do niego wąska, zarośnięta chwastami droga, na której zachowały się resztki asfaltu. Nie rosną tu żadne krzewy ani drzewa, a z góry rozciąga się doskonały widok na całe miasto. Jednak atmosfera strachu i paranoi panująca wokół psychiatryka sprawia, że niewielu się tu zapuszcza, poza śmiałkami podążającymi za chęcią historiami o duchach lub lubującymi się w eksplorowaniu opuszczonych budynków.
EAST ONEIRIC Przedmieścia jak z wszystkich amerykańskich filmów. Równo przystrzyżone trawniki, piękne domki, z jeszcze piękniejszymi samochodami, stojącymi na podjeździe. Wiele terenów zielonych w okolicy i park, stanowiący barierę między East Oneiric, a innymi dzielnicami miasta. Podróżujący do miasta samochodem to właśnie tę część miasta widzą jako pierwszą. Stojąc na dachu większych domów można w oddali dostrzec samochody, pędzące po autostradzie, która omija Oneiric.
Eklektyczna okolica oddaje usposobienie jej mieszkańców - każdy żyje sam sobie, tak, by to jemu podobała się jego mała ojczyzna, często ograniczająca się do mieszkania i przyległego do niego podwórka. To w niczym nie przeszkadza, ważne, że można być tutaj w pełni sobą.
-
STIRNID Wielkie wille otoczone wielkimi ogrodami i wielkimi płotami. Wszystko tutaj jest największe i najbogatsze i najbardziej dopracowane. Ludzie którzy tutaj mieszkają nie zajmują się ogrodem czy domem sami bowiem stać ich na wynajęcie ogrodników, sprzątaczek i kucharzy. Wszystko jest tak perfekcyjne i tak sztuczne w swojej idealności jak tylko rzecz wykonana ręką ludzką może być. Większość z mieszkańców to typowi nowobogaccy, którzy postawili tutaj domy w ciągu ostatnich dwóch dekad. Część jednak to stara krew bogatych rodzin kupieckich i właścicieli ziemskich, mieszkający w starych, prawie zabytkowych ale zmodernizowanych domach. Te najstarsze domy zazwyczaj znajdują się bliżej West Oneiric, te nowsze - bliżej Clemalt Yard.
-
CLEMALT YARD Clemalt Yart to obszar na którym znajdują się pola i łąki należące do miejscowej ludności. Część z nich to dawne pastwiska, na części wciąż uprawia się zboża i warzywa. Gdzieniegdzie trafi się mały sad. W większości są to jednak zdziczałe nieużytki rolne, które ludzie wykorzystują jako miejsce do spacerów, ćwiczeń czy nawet pikników. To dość malownicza okolica, która bardzo, ale to bardzo powoli jest pochłaniana przez Stirnid. Z drugiego zaś końca graniczy z lasem, który też próbuje zagarnąć dla siebie większy kawałek ziemi.
-
LAS Miejscowy last może nie jest ani zbyt duży ani zbyt stary, ale i tak cieszy się olbrzymią popularnością, zarówno wśród mieszkańców jak i władz Oneiric. Jest to typowy las mieszany, z wieloma rodzajami drzew i krzewin, zamieszkały przez wiele różnych zwierząt, od najmniejszych jeży i wróbli, przez dziki i jelenie.
Najciekawszą jego częścią są ruiny dworu szlacheckiego, które znajdują się zaledwie 15 minut drogi wgłąb lasu. Główny budynek praktycznie nie przetrwał, ale utrzymało się wiele murów oraz altany, a ogrody które go otaczały zdziczały i rozrosły się. W ten sposób ta część lasu pokryta jest dużą ilością kwiatów i kwitnących krzewów, które naturalnie nie występują na tych terenach.
SOUTH ONEIRIC Południowa część miasta składa się z małych domków otoczonych małymi ogródkami. Większość zabudowy w tej okolicy jest stara, sięgająca lat osiemdziesiątych i często wyglądająca na to - niewielu ludzi stać by wyremontować swoje domy. Mieszka tutaj ta najbiedniejsza część klasy robotniczej, staruszkowie utrzymujący się z emerytury i wszyscy ci, którym zależy by płacić jak najmniej za posiadanie domu. Rzadko kiedy wprowadza się ktoś nowy, domy raczej są przejmowane z pokolenia na pokolenie. Dzieciaki z tej okolicy, w pogoni za pieniądzem, dojeżdżają rowerem do autostradowych restauracji, by podjąć w nich pracę, która może nie daje więcej pieniędzy niż miejscowe biznesy ale jest zdecydowanie łatwiej ją dostać.
Tutaj znajduje się też dzika plaża, którą często odwiedzają miejscowi. Pozbawiona ratowników i tłumów turystów pozwala na komfortowe korzystanie z dostępu do morza. Oczywiście tylko jeżeli ktoś nie ma go dość, po wielu latach mieszkania w Oneiric.
-
WAIDIK YARD To tutaj skupia się osiedle domków jednorodzinnych z którego znane jest południe miasta. Większość z nich wygląda tak samo, z taką samą jasnobrązową elewacją i bordowymi dachami. Różnią się przede wszystkim tym co możesz znaleźć w ogrodach - niektórzy hodują kwiaty, inni urządzili drobne place zabaw, a jeszcze inni traktują je jak składzik na wolnym powietrzu. Mimo skromności, czy wręcz biedy, jaką widać w tej okolicy, ludzie żyją spokojnie i powoli, w całkiem dobrych stosunkach z sąsiadami, czasem tylko zakłócanymi kłótniami.
-
WATERSIDE JEHOOS Idąc wąską ścieżką między kamieniami i chwastami można dotrzeć na dziką plażę, uwielbianą przez lokalną młodzież. Ścieżka nie jest oczywista i łatwa do znalezienia, więc chociaż przyjezdni wiedzą że koło miejscowości znajduje się druga plaża często nie mają pojęcia jak się na nią dostać. Miejscowi chętnie korzystają z tego i preferują cichą, spokojną plażę schowaną między dwoma klifami ponad bezpieczną, ale pełną ludzi plażę znajdującą się tuż obok portu. Chociaż trzeba przyznać, że raczej niewielu ludzi się kąpie w tych zimnych wodach. Plaża jest raczej wykorzystywana do spacerów i okazjonalnych ognisk organizowanych oddolnie przez grupy znajomych.