IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 Go down 
Autorblaire kim [ft. choi san]
Blaire Kim
Blaire Kim
Poszukujący

Wiek : 22 lata
Profesja : rybak
Świadomość : 0
Esencja : 100%
Ekwipunek : telefon, klucze do domu, miętówki


https://oneiric.forumpolish.com/t259-blaire-kim https://oneiric.forumpolish.com/t245-blaire-kim-ft-choi-san
blaire kim [ft. choi san] Empty
PisanieTemat: blaire kim [ft. choi san]   blaire kim [ft. choi san] EmptyWto Wrz 03, 2019 12:25 am

POSZUKUJĄCY
blaire kim
choi san
22 lata
31 stycznia '97
mokpo, sk
rybak

nie byłow niejniczego.

( hop do ciekawostek )가는 곳마다 너는I. DENIAL

2016년 7월 20일
Był tego świadomy od początku.
Mimo to co rusz na nowo znajdował ją w swoich objęciach. Nie widział w niej żadnej nieszczerości, gdy wpatrywał się w jej pogrążoną we śnie, delikatną twarz. Była jak narkotyk — a może jak płomień? On był zaś wyłącznie jedną z wielu ciem, które zdawały się nie być w stanie nasycić jej obecnością. Mimo to opierała przecież głowę właśnie na jego klatce piersiowej, leżąc w jego łóżku. Powolnym, delikatnym ruchem odgarnął z jej policzka zabłąkany kosmyk ciemnobrązowych włosów. W chwilach takich jak ta na nowo rodziła się w nim nadzieja, wiara, że mogłoby być inaczej, właśnie tak — spokojnie i blisko. Jego myśli, każda skoncentrowana wyłącznie na niej, umykały zdrowemu rozsądkowi. Nigdy, tak naprawdę, nie była przecież jego. Niemniej jednak gardził niosącymi trzeźwość przebłyskami, które zdawały się przeplatać okazjonalnie jego przepełnione miłością marzenia. Nie mógł, nie chciał pamiętać, co przyniesie poranek. Wiedział, że zaciśnięta na jego koszulce piąstka i te lekko rozchylone przez sen usta były jedynie ułudą — jak to możliwe, że w nocy zdawała się być tak drastycznie inną osobą? Jakim cudem przytomność w tak brutalny sposób obdzierała ją z tej pięknej niewinności?
Uśmiechnął się pod nosem na to, jak głupio zabrzmiała jego własna myśl. Niewinność była prawdopodobnie ostatnim, czym dało się określić Jihyeon.
Jego osobista, słodka tortura.
Była po prostu zjawiskowa. Wiedział o tym dobrze, bo miał zaszczyt, jak poniekąd to odczuwał, obserwować ją od małego. Nie od goszczenia jej pod własną kołdrą się przecież zaczęło — był przy niej, gdy jej preferowaną aktywnością było wciąż grzebanie patykiem w ziemi. Nie odstępował jej na krok, gdy stawiali swoje pierwsze nieśmiałe kroczki w szkole podstawowej. Większość edukacji spędził zresztą z dłonią sklejoną z jej. Była jego całym światem, nawet jeśli sam wciąż znajdował się wyłącznie w jej cieniu. Jedynie naprawdę specjalny człowiek byłby jednak w stanie dotrzymać jej tempa. Piekielnie inteligentna, przebojowa, najbardziej lubiana spośród wszystkich dziewczyn, najpiękniejsza... zawsze marzył o tym, by posiadać choć część jej pozytywnej, elektryzującej aury czy bystrego spojrzenia na świat, ale gdy z biegiem lat coraz jaśniejsze stawało się, że ulepiony był z zupełnie innej gliny, zaczął czerpać radość po prostu z kąpania się w jej blasku. Byłby nieskończenie szczęśliwy, gdyby mógł spędzić resztę życia towarzysząc jej wiernie we wszystkich przygodach, które z pewnością stały na jej drodze. Była w końcu tak wyjątkowa...

Pobudka. — Jej głos dotarł do niego w drugiej kolejności, zaraz po palcu, którym wodziła powoli po jego ustach. Gdy otworzył oczy, był już ranek, a ona siedziała swobodnie na materacu, zbierając się do wyjścia, gnana sprawami, o których nie mógł mieć pojęcia. Jeden z kącików jego ust uniósł się lekko w odpowiedzi na chłodne, intrygujące spojrzenie, którym obdarzyła go, wstając z łóżka.
— Napisz, jak już tam skończysz — wymamrotał wciąż zaspanym głosem, podnosząc się nieco na łokciach. Nie dane było mu jednak usłyszeć od niej żadnej odpowiedzi. Pomachała mu tylko dłonią i drzwi się za nią zamknęły, a on opadł z powrotem na materac. Nie spodziewał się przecież niczego innego.
Nie był częścią jej świata.


모두의 시선 집중이야II. ANGER

2019년 3월 9일
Z łóżka zrywał się jako pierwszy. Widok za oknem wciąż wskazywał raczej na środek nocy, a nie wczesne godziny poranne, a większość mieszkańców Oneiric była nadal pogrążona w głębokim śnie. Praca nie była jedynym powodem, dla którego Blaire do nich nie należał. Sen był luksusem, na który od roku nie umiał sobie pozwolić. Cienie pod oczami i wbity w ziemię wzrok, z którym włóczył się wszędzie każdego dnia, zdradzały ten fakt również i każdemu, kto tylko raczyłby mu się bliżej przyjrzeć. Nie budził jednak niczyjego zainteresowania — chłopak od Kimów był cichy, spokojny, nienarzucający się i w gruncie rzeczy niemówiący zbyt wiele. Jego względnie nowi sąsiedzi nie mogli być pewni, czy był po prostu nieśmiały, czy aż tak męczyło go posługiwanie się angielskim, który wciąż przychodził mu ze sporym trudem. Na szczęście nikogo to jednak za bardzo nie obchodziło. Choć jego egzystencja w Szkocji raczej nie obfitowała w interesujące wydarzenia, to wtapianie się w tłum zapewniało mu spokój, którego potrzebował bardziej, niż czegokolwiek innego na świecie.
— O, wcześnie dziś na nogach, co, Blaire? — zagadnął go siedzący na ławeczce pod drzwiami wejściowymi Jack, jeden z pięciu chłopów, którzy wchodzili w skład załogi jego stryja.
— Mmm — odpowiedział tylko chłopak, nie patrząc mu prosto w oczy. Jack był biały, co nie było, oczywiście, jego winą, ale wprawiał go w zakłopotanie, jak wszyscy otaczający go Szkoci. Poczucie wyobcowania towarzyszyło mu na każdym kroku.
Nie minęło wiele czasu, nim dołączyła do nich cała reszta. Stryj Blaire'a, Harry, nie wybierał się z nimi tym razem na morze. Wiek dawał mu się we znaki — to jego synowie, trzydziestoletni Logan i dwudziestoośmioletni Jacob, mieli kapitanować tego dnia kutrem.
Polować mieli na piotrosze — udanie się na morze jeszcze przed świtem było więc wymagane, jeśli oczekiwali godnego ich czasu i pracy połowu. Blaire nie był specjalistą od rybołówstwa, ale zdążył już dowiedzieć się, że były to drapieżne ryby, które, głównie przez wzgląd na dużo większe od ich ofiar oczy, polowały najchętniej właśnie w porannym półmroku, kiedy inne ryby udawały się na dno, żeby się posilić.
Zeszli z pomostu na kuter, pościągali liny, ostatni raz sprawdzili swoje wyposażenie i powoli osunęli się w ciemność.
Kolejne dwie godziny pędzili wgłąb morza, w miejsce, w którym nie raz odnieśli już sukces w połowie. Choć Blaire nie był do końca przytomny, to lodowate wiosenne powietrze trzymało go z dala od objęć snu.
Dochodziła już piąta, gdy zaczęli zarzucać swoje pierwsze sieci tego dnia. Reszta załogi miała prawo udać się teraz na spoczynek — pierwsza czterogodzinna warta przypadała właśnie Blaire'owi.
Różnił się od reszty mężczyzn. Był najniższy, najdrobniejszy, najbardziej inny. To nie w nim leżał jednak chyba problem; wciąż daleko było mu do wymuskanego paniczyka z bogatej seulskiej rodziny, jacy głównie mieli szczęście udawać się poza granice kraju. Choć praca na morzu była dla niego nowością, to do fizycznego wysiłku przyzwyczajony był już od bardzo dawna. Nie pochodził ze szczególnie dobrze sytuowanej czy wyedukowanej rodziny. Jego rodzice mieli ziemię uprawną, całkiem zresztą rozległą — uprawiali głównie ryż i jęczmień. Spora część jego dni zwykła kręcić się właśnie wokół życia w gospodarstwie; był może trochę prostszy, niż większość osób, i raczej klasycznie małomiejski, ale mógł za to pochwalić się spokojem, dyscypliną i szacunkiem wobec natury, które zdawały się zanikać coraz częściej wśród tej inteligenckiej części społeczeństwa.
Mimo że egzystencja skupiająca się wyłącznie wokół pracy była dla niego naprawdę przytłaczająca, to nie posiadał niczego innego. Rozciągający się dookoła niego Atlantyk i dochodzące go z nieba skrzeczenie mew, które podążały za ich łódką aż od portu, zdawały się pomagać mu w nieodpływaniu myślami w rejony, których za wszelką cenę starał się unikać. Myślał przecież, że ucieczka z Korei będzie dokładnie tym, co pozwoli mu zapomnieć. Nowy start w nowym miejscu nie był jednak najwyraźniej opcją w jego cholernym świecie.
— Gdybyś tylko wiedziała... — mruknął do siebie po koreańsku, wpatrując się w powoli wschodzące na niebo słońce.
Nie czekała go żadna odpowiedź.


익숙한 관심 속에III. BARGAINING

2018년 12월 1일
Choć zawsze śnił wyłącznie o niej, to z czasem zaczęło stawać się to nie do zniesienia. Powoli zauważał, że o nocnej porze zaczął myśleć z niechęcią. Z lękiem obserwował poruszające się na tarczy zegara wskazówki, nerwowo wyczekując chwili, kiedy na nowo musiałby zmierzyć się z tym samym widokiem, co każdej innej nocy; jej widokiem.
Pozostawiła po sobie pustkę tak wielką, że miał wrażenie, że nie było w nim miejsca już na nic innego. Makabryczny obraz jej pustej, spuchniętej twarzy, prześcieradła zaciśniętego wokół jej wąskiej szyi i jej chudego, delikatnego, zawieszonego pod sufitem ciała towarzyszył mu za każdym razem, gdy zamykał oczy. Rozumiał, że musiał być właśnie tym, który ją odnalazł. Nie czuł w związku z tym żalu. Był w końcu przy niej zawsze; zdawało mu się adekwatne, że oznaczało to od samego początku, aż do samego końca.
Ostatecznie jej śmierć została uznana za samobójstwo, co spotkało się ze sporym sprzeciwem ze strony ich lokalnej społeczności. Nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego tak genialna, ambitna i cudowna osoba, z tak świetlistą przyszłością, miałaby odebrać sobie życie. Mimo, że odnaleziona została posiniaczona, również na szyi, w stopniu, za który miękkie, nazbyt starannie zawiązane prześcieradło nie powinno móc odpowiadać, to brak dowodów w sprawie zakończył postępowanie, nim perspektywa morderstwa została w ogóle sprawiedliwie rozważona.
Gdyby nie to, że od tego dnia w ogóle nie czuł się żywy, to mógłby powiedzieć, że niewiedza, jak doszło do tej tragedii, zabijała go od środka. Jihyeon była wyjątkowa — zawsze radziła sobie ze wszystkim, ale w związku z tym budziła w innych ludziach naturalną zazdrość. Miała też paskudną skłonność do interesowania się najgorszym typem mężczyzn. On, oczywiście, wybaczał jej wszystko. Jego wiara i nadzieja nigdy nie zginęły. Szybko po jej śmierci okazało się, że było to jego przekleństwem i za jej życia, i po nim; każda wibracja jego telefonu, każde pukanie do drzwi, każda długowłosa szatynka, którą widział po drugiej stronie ulicy, natychmiast przywodziły mu na myśl właśnie ją.
— Znowu nie spałeś — zauważyła jego matka, przywracając go na ziemię. Nie zauważył nawet, że przy rodzinnym stole od pewnego czasu było cicho. Wzrok zawieszony miał w stojącej przed nim misce, ale nawet nie zorientował się, że w ogóle się tam znalazła. Jego wzrok był ociężały, gdy powoli przeniósł go na kobietę i musiał zmierzyć się z troską wymalowaną na jej naznaczonej wiekiem twarzy.
— Nie możesz tak, Eutteum — powiedziała, bardzo się starając, żeby jej głos się nie załamywał. — Musisz... zacząć znowu normalnie żyć — wymamrotała, zaciskając leżącą na stole dłoń w pięść.
Nie odpowiedział nic, bo i co miał? Poniekąd wiedział, że miała rację. Jej propozycja brzmiała... zdrowo, rozsądnie. Ale nie miał pojęcia, jak miałby zabrać się za jej wykonanie. Jaką miał szansę zapomnieć, żyć dalej, jeśli wciąż widział ją absolutnie we wszystkim, na co natykał się w ciągu każdego dnia?
Skoncentrowanie się na prowadzonej rozmowie było dla niego trudne, koniec końców nie zapamiętał więc, które z jego rodziców zaproponowało, żeby wyniósł się na jakiś czas do Szkocji, do rodziny. Przekonywali go jednak do tego żywo; brzmiało to trochę tak, jakby nie miał właściwie wyboru. Popracuje trochę, stryj ugości go u siebie w domu, sam na tym przyoszczędzi, wszyscy zyskają.
Od początku przeczuwał jednak, że zostawienie Jihyeon w Korei nie było możliwe. Była przecież jego częścią.
Gdyby tylko wiedzieli, że tak naprawdę nigdy nie odeszła.


눈길도 주지 않는IV. DEPRESSION

2019년 1월 21일
Dzień wyjazdu był bardzo intensywny. Blaire wstał skoro świt i zaopatrzony wyłącznie w jedną, jedyną walizkę, w której upchnął cały swój życiowy dorobek, zapakował się w pociąg do Seulu. Dwunastogodzinna podróż samolotem, która czekała go w następnej kolejności, była trochę mniej ekscytująca, niż się tego oryginalnie spodziewał; był wdzięczny, gdy w końcu wysiadł i wpakował się w samochód stryja, który przyjechał po niego aż na lotnisko w Inverness.
Kolejne dwie godziny drogi spędzili głównie w ciszy. Z początku Harry wypytywał go o co tylko się dało, jednak tematy szybko im się skończyły, a Blaire był, na dodatek, tak zmęczony podróżą, że wydobywanie z siebie czegokolwiek bardziej ambitnego od „aha” czy „mhm” przychodziło mu z nie lada trudem.
Stryj polecił mu w końcu, żeby spróbował się zdrzemnąć na tylnym siedzeniu. Chłopak przytaknął mu na tę propozycję, mimo że nie rozważał jej nawet przez chwilę; przytłaczające koszmary były ostatnim, na co miał w tamtej chwili ochotę.
Bezwiednie i bez większej inspiracji przesuwał kciukiem po ekranie swojego rozładowującego się smartfona, szukając czegoś, co choć trochę umiliłoby mu czas. Tam, jak zresztą wszędzie indziej, trudno mu było jednak uchronić się od wracania myślami do ukochanej. Było jej pełno w jego galerii ze zdjęciami, doskonale wiedział też, jak długo musiał przesuwać listę swoich SMS-ów, by trafić na te, które pisał z nią. Wszedł w nie ze ściśniętym sercem, jak narkoman, który wracał po kolejną dawkę, mimo że wiedział, że uzależnienie go zabija. Naprawdę, czym Blaire różnił się od jakiegokolwiek innego ćpuna...?
Możesz przestać choć przez chwilę do mnie pisać? Odpowiem, jak będę miała chwilę.
Strasznie mnie dzisiaj denerwujesz.

No już, już. Przepraszam. Po prostu brakuje mi pisania z Tobą. Chciałbym, żebyś już wróciła do domu.
Baw się dobrze i odezwij, jak będziesz. Kocham Cię.DOSTARCZONO

Nie była szczególnie wylewna — w każdym razie nie wobec niego — i nigdy nie dane było usłyszeć mu tych samych słów. Czy zginęła, będąc wciąż złą na niego za tę delikatną, powodowaną miłością namolność? Jeśli faktycznie ktoś ją zamordował, to czy była z nim już wtedy, gdy pisali? Jeśli jednak się zabiła, to czy nie zrobiłaby tego, gdyby odczytała jego wiadomość...?
Westchnął pod nosem, wpatrując się tępo w ekran telefonu. Skąd w ogóle taki pomysł? To nie dla niego żyła. Mimo że była dla niego całym światem, to on, jak przeczuwał, był dla niej kompletnie opcjonalny. Ściągnął brwi, czując wzbierającą się w nim złość, gdy zdał sobie sprawę, że przed śmiercią mogła nie pomyśleć o nim nawet przez chwilę. Zabrała ze sobą centrum jego wszechświata. Jak mogła? Jak mogła mu to zrobić, jemu, który całe życie poświęcał dla niej wszystko? I jak długo zamierzała jeszcze zatruwać jego myśli, snuć się w jego cieniu każdego cholernego dnia?
Gdy w końcu dotarli na miejsce i chłopak mógł pierwszy raz od dłuższego czasu porządnie rozprostować nogi, ukojenie znalazł w tym, jak kompletnie różny od wszystkiego, co znał, był otaczający go krajobraz. Powietrze pachniało inaczej. Nie mógł oderwać wzroku od obecnych na ulicy ludzi, dla których to właśnie w Oneiric skoncentrowane było całe życie. Spora część z nich nie miała zapewne pojęcia, gdzie leżała Korea, nie mówiąc już nic o jego rodzinnym mieście. Wkraczał do cudzego świata, cudownie, kojąco odsuniętego od koszmaru, z którym przyszło mu żyć przez ostatnie kilka miesięcy.
Z pewną dozą nieśmiałości pozwolił sobie na zauważenie, że jego życie być może wcale nie dobiegło jeszcze końca.


너는 어려워V. ACCEPTANCE...?

2019년 9월
...


CIEKAWOSTKI
Blaire nie jest jego prawdziwym imieniem i nie widnieje nigdzie w jego dokumentach. Tak naprawdę nazywa się Kim Eutteum (김으뜸), ale wraz z przeprowadzką do Szkocji zmuszony był przyjąć nieco przyjaźniejsze Brytyjczykom imię, jako że jego oryginalne sprawiało im spore problemy.
Jego angielski wciąż pozostawia trochę do życzenia; chociaż nie robi dużo błędów, a jego akcent zanika z miesiąca na miesiąc, to brak pewności siebie zwykle więzi mu język w gardle i w zasadzie trudno płynnie się z nim dogadać. Jego poziom można by pewnie określić jako porządne B2.
Jest inteligentnym chłopakiem, nawet jeśli sam siebie uważa raczej za prostą osobę. Mimo to nigdy nie uczył się szczególnie dobrze; jest kinestetykiem, więc wielogodzinne ślęczenie nad książkami czy słuchanie ględzenia nauczyciela w klasie zawsze przychodziło mu z pewnym trudem. Z tego powodu większość osób w jego otoczeniu zawsze uważała go za trochę wolniejszego od innych.
W Oneiric mieszka od stycznia, ale mimo to nie udało mu się jeszcze nawiązać z nikim bliższej relacji i większość osób niewiele o nim wie; głównie pewnie dlatego, że to sam Blaire stroni od ludzi.
Kocha zwierzątka. Codziennie dokarmia bezpańskie pieski, które szwendają się w okolicach portu. Najchętniej wszystkie by przygarnął i strasznie mu żal, że nie może sobie na to pozwolić.
Nie ma żadnego pomysłu na swoją przyszłość. Myśli wyłącznie o najbliższych kilku dniach, ciągle poszukując powodu, dla którego miałoby mu się w ogóle chcieć żyć. Za świetny początek uznałby powstrzymanie jakoś swoich makabrycznych koszmarów z Jihyeon w roli głównej, ale na tym etapie przyjąłby już cokolwiek.

i hear your breath trembling
Powrót do góry Go down
https://oneiric.forumpolish.com/t259-blaire-kim https://oneiric.forumpolish.com/t245-blaire-kim-ft-choi-san
Świetlik
Świetlik
Marzenie Senne

Wiek : wieczność
Motyw : wizje zmarłych
Senny Pył : 0 (4)
Esencja : 80%
Ekwipunek : zawieszona na szyi fiolka na Senny Pył.


https://oneiric.forumpolish.com/t194-swietlik https://oneiric.forumpolish.com/t109-swietlik-ft-kim-taehyung
blaire kim [ft. choi san] Empty
PisanieTemat: Re: blaire kim [ft. choi san]   blaire kim [ft. choi san] EmptyCzw Wrz 05, 2019 11:09 am


Twoja karta została
Zaakceptowana

Aż chciałoby się powiedzieć, że czas goi rany, ale... Patrząc na bezkres Atlantyku myśli się o wiele więcej, niż zwykle, czyż nie?

Przed rozpoczęciem fabuły pamiętaj o założeniu sennika i o tym, że w North oraz East Oneiric mieszkańcy odczuwają nadmierną senność!

Powrót do góry Go down
https://oneiric.forumpolish.com/t194-swietlik https://oneiric.forumpolish.com/t109-swietlik-ft-kim-taehyung
 
blaire kim [ft. choi san]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» blaire kim

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
-
Skocz do: