To właśnie ściany korytarzy szpitalnych są świadkami największych dramatów. Ileż osób walczyło tu o spadek, czy biegło, by zdążyć na poród (ponoć) swojego dziecka? Ileż kłótni małżeńskich wybuchało z tego czy innego powodu, i ile razy lekarze musieli przebranżowić się na kilka minut, by stać się dzielnymi ochroniarzami, którzy wynoszą za fraki awanturujących się osobników? Gdyby ściany mogły mówić, te zapewne byłyby zbyt zmęczone, by powiedzieć cokolwiek.