IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 Go down 
AutorRose [ft. Jieun Lee]
Rose
Rose
Koszmar Senny

Motyw : Róże
Senny Pył : 0 (4)
Esencja : 80%

https://oneiric.forumpolish.com/t238-rose#361 https://oneiric.forumpolish.com/t219-rose-ft-jieun-lee
Rose [ft. Jieun Lee] Empty
PisanieTemat: Rose [ft. Jieun Lee]   Rose [ft. Jieun Lee] EmptyNie Wrz 01, 2019 12:50 am

KOSZMARY SENNE
Rose
Jieun Lee
Straszyła twojego ojca, kiedy na chleb mówiłeś "pep"
Czarnowłosa kobieta

Róża Uosabiana z ideałem piękna, uznawana za symbol miłości i namiętności. Jednak wielu zdaje się zapominać, że każda róża ma też kolce, które mogą zranić głębiej, niż pierwotnie przewidywano. Tak jest i w tym przypadku - Rose wabi śniących swoim pięknem, udając obraz pięknego snu, by po chwili obrócić wszystko wniwecz i zmienić utopię w koszmar, pokazując przy tym swoje kolce.

- Wyrzuć je. -
Kobieta podniosła skonsternowana głowę znad swojego śniadania i spojrzała na męża zdziwiona. Nie do końca rozumiała, o co mu chodzi, jednak sądząc po wyrazie twarzy męża, uznała, że sprawa była niecierpiąca zwłoki.
- Co mam wyrzucić? - zapytała, marszcząc brwi. Obserwowała go uważnie, badając jego niespokojny wyraz twarzy, jakby próbowała znaleźć wszystkie różnice. Po chwili jednak dostrzegła, że wzrok mężczyzny był utkwiony w bukiecie róż, które wstawiła z samego rana do wazonu. - Róże? Myślałam, że ty je przyniosłeś. - oświadczyła, nadal zdezorientowana obrotem spraw. - Wiesz, zawsze mówiłeś, że bardzo je lubisz, że pięknie pachną… - chciała kontynuować udowodnianie mu, że przesadza i robi z igły widły o parę kwiatków, jednak mężczyzna przerwał jej, tym razem podnosząc głos.
- Powiedziałem, wyrzuć je! - powtórzył, ale o wiele głośniej i gniewniej niż poprzednim razem. Kobieta siedziała w szoku, wpatrując się w twarz męża. Mogłaby przysiąc, że dało się dostrzec w jego oczach strach, cień traumatycznego przerażenia. Już chciała pytać, czy aby na pewno wszystko w porządku, czy coś się stało, jednak mężczyzna nagle westchnął, otarł zimny pot z czoła i odwracając się na pięcie, ruszył do łazienki. Na odchodne rzucił jeszcze tylko dwa słowa:


“Przeklęte kwiaty.”

~*~

Przychodziła we śnie.
Była piękna, tajemnicza i na pozór krucha niczym porcelana, jednak otaczała ją swego rodzaju aura, która zmuszała cię do zastanowienia się dwa razy, czy aby na pewno chcesz mieć z nią do czynienia. Jej alabastrowa cera wyraźnie kontrastowała z kruczą czernią długich włosów, a równie ciemne oczy uważnie obserwowały każdy ruch. Gdyby spojrzeć prosto w nie na dłużej, bezkresna ciemność zdawała się wyciągać swoje ramiona i pochwytać każdego, kto na to się odważył. Pamiętał, że czasem się uśmiechała - enigmatycznie i przelotnie, zupełnie jakby nie chciała być z tym kojarzona. Dlatego on kojarzył ją z pięknem. I różami.
Zawsze oferowała mu róże. Soczyście czerwone kwiaty, których zapach był silny, ale nie dławiący - ciężko było odwrócić od nich wzrok, a co dopiero odmówić przyjęcia ich. Wielokrotnie mógłby przysiąc, że kładła je na stoliku obok jego łóżka, ale gdy rano się budził, nigdy ich tam nie zastawał. Nie wiedział kim była, jednak wracała co noc i z początku zdawała się być jego aniołem stróżem. Odganiała męczące go koszmary, kładła dłoń na jego ramieniu, kiedy przed snem pokłócił się żoną.
Na początku niewiele mówiła. Przez wiele nocy po prostu go obserwowała, raz po raz darząc niewielkimi gestami, które z czasem znaczyły dla niego więcej niż tysiąc słów. W końcu jednak zaczęła odpowiadać na jego pytania. Twierdziła, że jej imię nie jest istotne, ale on nazywał ją Rose, bo gdy o niej myślał, tylko to słowo dzwoniło w jego głowie. Na pytania o wiek, mówiła, że jest wystarczająco młoda, by być z nim jeszcze bardzo długo. Ale gdy prosił ją, by została na zawsze, mówiła, żeby uważał, czego sobie życzy.
I chociaż za każdym razem jej odpowiedź była wymijająca, nie przeszkadzało mu to. Mimo niechęci do mówienia o sobie, zawsze chętnie słuchała. A on mówił dużo. Nie wiedział, czy to jej urok zmuszał go do wylewania wszystkich żalów w jej kierunku, czy po prostu tego potrzebował. Nigdy nie kazała mu zamilknąć, nigdy nie narzekała. Cierpliwie słuchała i uczyła się każdego szczegółu. Kiedyś powiedziała mu, że ludzie ją fascynują.
Nie pamiętał, kiedy dokładnie zaczęła pytać. Głównie dlatego, że robiła to na tyle subtelnie, że nawet nie zauważał, kiedy wyśpiewywał jej swoje najgłębsze tajemnice. Kiedy się wahał, złościła się; ton jej głosu zmieniał się, a oczy zyskiwały swoistego wyrazu, który mroził mu krew w żyłach. Dlatego przestał się wahać - powierzał jej wszystko, czego chciała. W zamian zawsze zostawiała różę i pokrzepiające uczucie zrobienia dobrego uczynku. Ale nigdy ulgi.
Namawiała go do odrzucenia w życiu wszystkiego, co staje między nimi. Chciała, żeby spędzał z nią jak najwięcej czasu, ale przecież widywali się tylko w jego snach. Na początku zaczęła spokojnie, zachęcając go do drzemek, pospania godzinkę dłużej. Później przekonywała, że nie potrzebuje wspólnych wieczorów z żoną, bo ona nie rozumie go równie dobrze. Gdy uzależnił się od leków nasennych i nagminnie zasypiał do pracy, chciała, żeby ją rzucił. Nie musiał tego robić, bo i tak został z niej wyrzucony przez bezczelną niepunktualność. Ale ona czekała, żeby go pocieszyć, była przy nim, kiedy pożegnał się z karierą. W końcu zażądała, by zostawił dla niej swoją rodzinę. Na to się jednak nie zgodził.
Była szkarłatną furią.
Pamiętał falujące długie włosy. Gęste i czarne, zupełnie jak ciemność w jej rozwścieczonych oczach. Pamiętał, że krzyczała, ale jej głos stopniowo tonął i cichł, a jego miejsce przejął ból i dziwne skrzypienie. Szok sprawił, że dopiero po chwili zorientował się, że jego ciało ściskają zielone pnącza - grube kolce wbijały mu się w skórę, wchodziły do ust, oczu, uszu. Krępowały jego ruchy i uciszały jego krzyki. Wiły się, pięły wzdłuż jego tułowia, wrastały w głąb ciała. Jego oczy zalewała gorąca krew, czuł jak rozsadza jego czaszkę od środka. Zdawało się, że tonął w bólu niesionym przez wijące się rzędy kolców. Zdawało się, że trwało to wieczność. Pamiętał, że poczuł zapach róż. Silny, ale nie dławiący. Dławiący za to był strach i ból, a także krzyki, które więzły mu w gardle.
Obudził go dopiero palący blask przedpołudniowego słońca. Targały nim dreszcze, czuł na czole zimny pot. Mógłby przysiąc, że odczuwał również kłujący ból poranionego ciała, jednak nie mógł znaleźć nawet najmniejszego skaleczenia. Nadal czuł zapach róż. Wiedziony nim dotarł do kuchni, gdzie na stole stał wazon wypełniony kwiatami. Tymi samymi soczyście czerwonymi kwiatami. Nie był w stanie odwrócić od nich wzroku, a co dopiero odmówić przyjęcia ich.
Pamiętał, jak mówiła, żeby uważał, czego sobie życzy. Dlatego bardzo długo bał się zasnąć. Jednak ludzie są krusi i słabi, więc w końcu oczy zamknęły mu się same.
Ale jej już tam nie było.

I am a nightmare dressed like a daydream
Powrót do góry Go down
https://oneiric.forumpolish.com/t238-rose#361 https://oneiric.forumpolish.com/t219-rose-ft-jieun-lee
Świetlik
Świetlik
Marzenie Senne

Wiek : wieczność
Motyw : wizje zmarłych
Senny Pył : 0 (4)
Esencja : 80%
Ekwipunek : zawieszona na szyi fiolka na Senny Pył.


https://oneiric.forumpolish.com/t194-swietlik https://oneiric.forumpolish.com/t109-swietlik-ft-kim-taehyung
Rose [ft. Jieun Lee] Empty
PisanieTemat: Re: Rose [ft. Jieun Lee]   Rose [ft. Jieun Lee] EmptyPon Wrz 02, 2019 8:30 am


Twoja karta została
Zaakceptowana

Piękna i niebezpieczna - tak w skrócie można nazwać Rose, która kusi czerwienią i delikatnością płatków, by po chwili wbić ostre kolce. Róże są cholernie zdradliwe. Fałszywe. Nigdy nie można im zaufać, bo w najmniej oczekiwanym momencie sprawią ból...

Wrota do Krainy ludzi zostały otwarte. Wykorzystasz to i spróbujesz odwiedzić ich prawdziwy świat, czy będziesz grzecznie siedział w swoim Wymiarze?

Powrót do góry Go down
https://oneiric.forumpolish.com/t194-swietlik https://oneiric.forumpolish.com/t109-swietlik-ft-kim-taehyung
 
Rose [ft. Jieun Lee]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Rose

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
-
Skocz do: