| | |
Autor | Łąka |
---|
Kessila LuevanoPoszukujący
Wiek : 27 Profesja : Kawiarka, cukierniczka
Świadomość : 0 (7)
| Temat: Re: Łąka Pon Lis 04, 2019 12:15 am | |
| Niespodzianka była słodka. Kess poczuła, że jej azyl zawsze jest blisko, że wtedy w przystani, wystarczyłoby, że by pomyślała o tym domu i już byłaby naprawdę bezpieczna. Spokój i rodzinne ciepło tego miejsca otuliłyby ją niczym ciepłe ramiona ciotki, ale zamiast niej w progu pojawił się mężczyzna. Kess zrozumiała kim jest i ucieszyła się na myśl, że jednak człowiek może być tak szczery, dobry i ufny jak psi przyjaciel. Od razu go polubiła, miała wrażenie, że od zawsze był stałym wyobrażeniem jej domu marzeń, jej bajki. Był niczym anioł i nawet tak wyglądał... Tylko w wersji zdecydowanie bardziej na czasie niż z biblijnych opowieści. Tak samo jak border collie, który nagle wyłonił się zza jego nóg i poprowadził do środka. Do maluchów. Widok był rozkoszny, rozbudzał wszystkie najcieplejsze emocje i Kess zrozumiała, że skoro matka postanowiła w tym domu urodzić młode, to jest to najbezpieczniejsze miejsce z możliwych. Kucnęła przy nich i za pozwoleniem suczki zaczęła głaskać maluchy. - Dziękuję - powiedziała, odwracając głowę w stronę postaci w bieli. - Czy to ty jesteś opiekunem naszego domu? Słodycze porozrzucane obok wcale jej nie zdziwiły, nie myślała też o tym, że maluchy nie powinny ich jeść. Była to dla niej wyłącznie metafora sielanki. Duch opiekun na pewno o wszystko dbał. Czy mogło być piękniej? Być może. Ale mogło też zacząć robić się tajemniczo. Raptem dziewczyna usłyszała głos swojej ciotki. Serce zabiło jej mocniej, tak bardzo jej teraz potrzebowała! Chciała jej opowiedzieć o wszystkich lękach, ale też o tym, jak dobrze się tu czuje. Ciotka wyglądała znad włazu do piwnicy. Oczywiście znowu potrzebowała jej pomocy, jak zawsze. Żyły razem, obie samotne i tak naprawdę nieustannie musiały sobie pomagać. Tylko Julieta zawsze starała się udawać kobietę w każdym momencie silną i samowystarczalną, więc nawet gdy prosiła o pomoc, to na pewno nie argumentowała tego przyznaniem się do swojej nieporadności. Raczej wyzywała przedmioty martwe, zbyt szybko rozwijącą się technologię i oczywiście nieprzewidywalne demony. Niemniej to była przyjemna odmiana. Dziwnie się za to zrobiło, kiedy ciotka zwróciła się do swojego męża. Mimo to Kess nie czekała. - Już idę, tía! Ale gdy tylko zrobiła krok do przodu, nagle podłoga pod jej stopami załamała się, a Meksykanka wpadła do piwnicy. Czy raczej przedziwnej jaskini. Jej pierwszą myślą było "Oby szczeniaki były bezpieczne", ale chwilę potem już o nich nie myślała zafascynowana widokiem dokoła. Miejsce, w którym się znalazła przypominało jej świat z filmów lub książek fantasy, którymi karmiła się niemal każdego dnia, gdy była młoda. Początkowo pomyślała o "Tunelach" Rodericka Gordona i Briana Williamsa, gdy zrozumiała, że o tym miejscu, które odkryła nikt wcześniej nie wiedział. Ale gdy zobaczyła ciepły snop światła, miękki mech i wyczuła świat ponad nią, zrozumiała, że jaskinia jest tylko przejściem, na wzór portalu do innego świata, więc poczuła się raczej jak w którymś w filmie. Jedynym momentem, w którym jej nastrój na moment się zmienił był tym, w którym usłyszała delikatny tupot szeleszczących nóżek i zobaczyła jaszczurkę. W pierwszym momencie wystraszyła się nie na żarty. Od razu pomyślała, że to oznacza, że gdzieś obok mogą czaić się węże. Ale chwilę potem jej strach skutecznie zastąpił zachwyt i niepohamowana ciekawość. Zrozumiała bowiem, że to co brała za kolorowe landrynki, to w rzeczywistości szlachetne kamienie i minerały. Jej oczy nie mogły się nacieszyć widokiem tak naturalnego przepychu. Poczuła się jak księżniczka, ale jedyna, która mogłaby naprawdę istnieć bez żalu - bo pierwotna, wywodząca się z natury i w zgodzie z nią żyjąca. Otaczała ją najczystsza potęga i piękno, których zwykle wraz z ciotką szukała w różnych dziwnych sklepach, a przecież których energie zdążyły już zostać zanueczyszczone przez kontakt z mnóstwem dusz. Tutaj czuła, że jest pierwsza, że wszystko jest najczystsze z czystych. Chciała tu zostać i podziwiać ten niesamowity widok, ale jednocześnie czuła niepohamowane pragnienie, by iść dalej. Ciekawość była ogromna. Miała już iść, ostrożnie kładąc stopy na zielonym dywanie (nawet nie zauważyła, gdy zaczęła być boso), kiedy znów usłyszała ciotkę, a jej słowa wzbudziły niepokój. Czyżby jej mąż też tu był? Czyżby mimowolnie podsłuchiwała ich kłótnie? Ale jak to możliwe? - Tía gdzie jesteś? Już do ciebie idę. Kess poczuła, że musi być przy ciotce, wesprzeć ją. Ale ona jej nie odpowiedziała, może nie usłyszała, może zapomniała. I choć powinna być blisko, bo przecież przed chwilą ją widziała, to teraz gdzieś zniknęła. Przed chwilą Kessila czuła się tylko zrelaksowana i bezpieczna, lecz teraz tw uczucia wraz z nową ciekawością mieszały się z troską i niezrozumieniem. Zadarła głowę i popatrzyła w dziurę przez którą wpadła. (Czy będzie dzisiaj Alicją w Krainie czarów?) Miała nadzieję ujrzeć tam któregoś z psiaków lub twarz Syriusza. Miała nadzieję, że nie będzie musiała iść sama. Mimo to nie czekała. Zaczęła iść w stronę źródła snopu światła. |
| | | DaturaKoszmar Senny
Wiek : Plejstocen. Motyw : Podróż
Senny Pył : 0 (4)
Esencja : 100%
-
| Temat: Re: Łąka Nie Lis 17, 2019 5:32 pm | |
| Snop światła, który zbliżał się do niej, mignął i zapłonął gwałtownie nagle kształtem choinki pod którą schowały się dziecięco tajemnicze, poszczekujące cichutko prezenty. Gdy odzyskała wzrok, w jej dłoniach znalazły się zimne, dystyngowane narzędzia chirurgiczne. Zdobione były runami jej osiągnięć naukowych. Choć ubrana była w zbiały, schludny kitel, a jej twarz zasłaniała chusta, to z wyglądu podobna była bardziej stewardessie niż lekarce. Snop światła znajdował się wciąż tu, na zewnątrz przytulnego, wojskowego namiotu, delikatnie iluminując go światłem podobniejszym odbitemu od ściany ogniu naftowej lampy, którą służąca w liberii rozpala o piątej rano. W narożnikach stały drewniane skrzynie z uporządkowaną i skatalogowaną, wyjaśnioną fascynującą genezą tego miejsca. Kess stała nieruchomo przy stole operacyjnym, który był zbudowany z wypolerowanych granitowych płyt, jakie można wciąż jeszcze znaleźć na ścianach w stacjach metra byłych republik postsocjalistycznych. Na stole złożone było nagie ciało bardzo starego mężczyzny. Był Metysem. W szyję wczepiły się przewody podtrzymującej aparatury. Jego broda była siwa i zaniedbana, zaś nogi tkwiły zanurzone w zimnej szarej ścianie wiecznej zmarzliny, gęstej gliniastej mazi, pod którą przycupnął i dokleił się ten namiot. Lewa ręka była oddzielona od ciała. Leżała wzdłuż tułowia, ciemna i zimna. Wypełniona czymś.
Poczuła, że mógłby być jej ojcem, dziadkiem, pradziadkiem. Lecz nie, on był jej mężem, kochankiem, i bratem.
Hyyym, hyym, mmm, Isim, Izim, Ism, Sihim, Ishim, Isim, It's HIM, Isim, Ism, Izim, Ishim, Imm, sysym, ss....
- usłyszała jego imię odbijające się od skalnym półek, epokami wydreptywane przez milczące jaszczurki. Przypomniała sobie scenę, jak przysięgli sobie miłość w tunelach podziemnego świata. Tunelach, które widziały watahy konnych łuczników, polujących na potulnych z natury hodowców pieczarek. Defilady czołgów z płonącymi wieżycami. Wojny i najazdy.
Krew wytrysła z szczeliny między ósmym i dziewiątym żebrem. Chwilę później wyrósł w tym miejscu czerwony kryształ górski. Odkryła dawno temu, że kamienie szlachetne w Jaskini stają się wehikułami dusz po śmierci człowieka. Jej dziki mąż polował na jaszczurolwy noce i dnie, gdy ona pisała przewód doktorski przez dwadzieścia lat, śląc go rozdział po rozdziale w butelkach oddawanych z troską podziemnym, wartkim rzekom. Odpowiedzi w postaci pochwał uczonych z uniwersytetu Miasta Meksyk przybywały do niej zawoalowane w niedzielnych krzyżówkach New York Times'a. "Jest Pani jedyną uczoną zdolną pojąć coś takiego. Należy to kontynuować na zawsze. Jest Pani królową nauk. Wyzwoloną cesarzową narodu ludzkiego. Kłaniamy się Pani wprzód i uprzejmie prosimy, niech Pani nami rządzi."
Głośny trzask wyrwał ją z transu. To kość udowa mężczyzny. Wciąż była przy stole, na którym powoli konał w milczeniu jej umiłowany. Ileż to czasu minęło jej na obmyślaniu strategii Operacji?
Gliniasta lepka ściana pochłaniała jego nogi, dożarłszy się szczupłych ud z okrutną cierpliwością, właściwą raczej Królestwu Roślin, niźli Bestii. Mężczyzna nie poruszał się już od dłuższego czasu. Nie jadł posiłków, od tygodni pił przez słomkę. Echo znad kopuły zmieniło swoją naturę. Ostatnio robiło to coraz częściej, już nie tylko w rocznicę ich ślubu. W odpowiedzi na tą myśl coś w oddali zagrzmiało złowieszczo i poczęło grzmieć odtąd gdzieś na krańcu jej pola słyszenia. On był przytomny. Patrzył jej w oczy. Jego usta ułożyły się niemo w literę "o", wyraźnie usiłował coś powiedzieć, lecz nie wydobywał z siebie dźwięku. |
| | | Kessila LuevanoPoszukujący
Wiek : 27 Profesja : Kawiarka, cukierniczka
Świadomość : 0 (7)
| Temat: Re: Łąka Nie Lis 24, 2019 12:41 pm | |
| Prezent na gwiazdkę, o jakim mogła marzyć... w największym koszmarze. Skalpele, nici, igły, nożyczki, szczypczyki, raspator, spinak. Kess wiedziała, że posługuje się tym doskonale. Miała wykształcenie, którym zabłysnęła już nie raz, a jej wyjątkowe zdolności pyszniły się runami na narzędziach. Ale nie chciała, bała się, obrzydzało ją to niezmiernie. Miała wrażenie, że zamiast ciała kochanka, widzi ciało węża, ale gdy usłyszała, jak głosy odbijają się od poł namiotu, raptem powróciła do niego z poczuciem żalu i troski. IT'S HIM.- Mój drogi... - szepnęła i choć ręce odziane w rękawice ochronne miała uniesione do góry, by ich nie wybrudzić, to zbliżyła się do mężczyzny i pochyliła nad nim z czułością. Pragnęła, by pojawiające się w jej głowie wspomnienie ich przysięgi, powędrowało teraz do niego, by dało mu życie. Wtedy trysnęła krew, tuż przed jej twarzą. Strumień przypomniał jej konfetti wystrzelone z tuby, szczególnie, że na koniec zabłysło szlifem kryształu. Kryształ był piękny, ale nie pasował do ciała mężczyzny. Podczas, gdy jego nogi wciąż tkwiły w wiecznej zmarzlinie, której skrupulatnie pozbywała się dłucikiem, przy opracowywaniu strategii operacji, z drugiej strony minerał wyrastał. Nie powinno go tu być. Nie teraz, za wcześnie. W jej dłoni raptem pojawiły się kleszcze. Jednym ruchem złapała nimi kryształ i wyrwała go. Miał korzenie, niczym ząb. "Jest Pani jedyną uczoną zdolną pojąć coś takiego. Należy to kontynuować na zawsze. Jest Pani królową nauk. Wyzwoloną cesarzową narodu ludzkiego. Kłaniamy się Pani wprzód i uprzejmie prosimy, niech Pani nami rządzi." Tak, to była prawda, ale ze swoim rozumieniem mogła zrobić co chce. Skoro już wszystkim udowodniła swój geniusz, teraz faktycznie mogła nimi rządzić. I każdą chorobą, a nawet śmiercią. Tak! Mogła mieć władzę nad śmiercią. Trzymała właśnie wehikuł dusz, na stole leżał jej ukochany. Przeżyła z nim już tak wiele... Teraz nie mogło się to skończyć tak po prostu. Z zamyślenia wyrwał ją trzask kości i gdy spojrzała na twarz mężczyzny, raptem znów miała uczucie, że go nie zna, ale jest z nim związana zbyt mocno, by temu zaprzeczać. Był jej krwią, może była z niego zrodzona, a może kiedyś podczas przysięgi sami ją zmieszali. Nieważne. Wiedziała, że stanowią jedność, której już nie może zaprzeczyć. Ale jednocześnie w głębi duszy była już tym tak zmęczona. Miała dosyć wiecznej opieki nad innymi. Znała się na niej zbyt dobrze, Meksyk ją przećwiczył. Ale teraz chciała, by to nią się ktoś zaopiekował. Nie mogła jednak go zostawić, zbyt wiele dla niej znaczył. I miała zbyt dobre serce. - Kochany, nie możemy już dłużej czekać. Nigdy nie będę gotowa. Nie uciekaj z tego kryształu, ciało już nie jest ważne. Oddam cię niekończącym się stepom, będziemy razem jako żywioły. Życie i śmierć. - wypowiedziawszy te słowa znów pochyliła się nad nim i pocałowała go w czoło. Jego usta były otwarte, jakby chciał coś powiedzieć, ale ona nie miała już czasu czekać. Odwróciła się i wyszła z namiotu. |
| | | DaturaKoszmar Senny
Wiek : Plejstocen. Motyw : Podróż
Senny Pył : 0 (4)
Esencja : 100%
-
| Temat: Re: Łąka Nie Lis 24, 2019 2:04 pm | |
| Gdy tylko zdecydowanym ruchem wypreparowała kryształ z ciała mężczyzny, czarna ściana jak gdyby w proteście, drgnęła i oblała je czarnymi mackami, które szarpnęły je i wciągnęły w toń, kończąc proces potwornej asymilacji, zostawiając czerwoną smugę na ołtarzu nauki. Czarna toń była wysoka i posępna, a jej powierzchnia, dotąd matowa i przypominająca gliniastą, mokrą ziemię, wyklarowała się, nabrała lepkiego połysku, a grzebienie nerwowych fal przebiegły po jej upłynnnionej powierzchni. Płachty namiotu załopotały. Ziemia się zatrzęsła. Przekroczyła próg, i z chwilą, gdy opuściła przesłonę wejścia - materiał zwinął się, skręcił się w spiralę i cały namiot z sykiem został wessany w płynny klif. Spowolniony i niższy niż zwykle głos z góry, krążył i kluczył, dobiegał z różnych kierunków, jakby jego źródło targało się w nienawistnym poszukiwaniu jej położenia.
- Przestań, znów do tego wracasz! Odchodzę! Widzisz, mówiłam, że ją znajdę. A co to za krecia jama?! Otwórz ZAWÓR. Jest KRET pod domem! Ach TU jesteś! Kochanie! ZAWÓR!
Kess usłyszała daleki pomruk. Korytarze Jaskini w oddali mruczały straszliwie, zalewane przez coś trawiącego wszystko, co napotka na swej drodze. Nadziemny Ocean. Nagle, geograficznie oczywisty. Przez jej ciało przebiegł wstrząs. To echo, które nadchodziło przez te lata, przepowiadało tą właśnie chwilę.
POTOP.
Snop śiatła przygasł, i zaczął migać i tlić się niepewnie, zarysowując cień mknącego, przewalającego się po wyszych sztolniach wartkiego strumienia. Poczuła smród starych fusów. Czarny Klif zkawy obudził się w odpowiedzi na dawno oczekiwany kataklizm, drgnie jeszcze raz albo dwa, po czym spadnie na nią z rykiem. |
| | | Kessila LuevanoPoszukujący
Wiek : 27 Profesja : Kawiarka, cukierniczka
Świadomość : 0 (7)
| Temat: Re: Łąka Pią Lis 29, 2019 4:45 pm | |
| Namiot zwinął się, a ona poczuła, że ma wątpliwości. Wraz z namiotem uleciały słowa, przypominające o jej potędze. Zniknęła gdzieś pewność siebie, duma przemieniła się na powrót w troskę. Zawsze łatwo przechodziła z jednego stanu w drugi, ale z reguły świat dokoła niej nie zmieniał się równie szybko, więc miała jakikolwiek punkt oparcia. Tymczasem tutaj wszystko wydawało się być bardzo płynne. Płynne, płynne, płynne... - ...płynne - wyszeptała, jakby właśnie objawiła jej się tajemnica. Chwyciła ją na język i za każdym razem, gdy wydobywała z gardła ten charakterystyczny dźwięk, czuła się jakby oglądała kolejną ściankę kostki-zagadki. Gdzie trzeba nacisnąć, co przekręcić? Potem przypomniała sobie o trzymanym w dłoni krysztale. Zniknęły już kleszcze, teraz miała go na łyżce i cały czas szła przed siebie. Musiała bardzo uważać, by wehikuł dusz nie zleciał na ziemię. Czy na pewno wiedziała co robi? Czy nieostrożnością nie zniszczy swej największej miłości? Ale wtedy usłyszała działanie słowa-zagadki-zaklęcia. - Tía, nie! To ja, to ja! Nie rób tego! Zostaw go i tę jamę. To ja tu jestem! I zobaczyła w myślach swoją podróż z Meksyku do Szkocji. Wtedy leciała samolotem, teraz musiała przejść jaskinie. Ciocia jeszcze jej nie miała przed oczyma, nie mogła wiedzieć jakie efekty mają jej działania. Wciąż była tylko celem, oazą, do której Kessila zmierzała. Upragnioną wolnością, spokojem i miłością. Nie mogła więc znieść faktu, że ciocia może teraz to wszystko zniszczyć. Że jest jej źle, że nie wie, że niedługo będzie im razem dobrze, że nie powinna niczego do tego czasu robić. Nagle stała się jedyną kochającą ją osobą w życiu. Dlaczego zatem teraz tak łatwo mogły się stracić? Ciocia stała się matką, nieświadomą, że właśnie zabija swoją córkę. Szum oceanu zamienił się w huk. Kiedy odwróciła się, zobaczyła cień śmierci. - Tíaaaaaaaaaa!!! Zaczęła uciekać. Z policzków toczyły jej się łzy. Jedyne czego pragnęła to dotrzeć na górę, zobaczyć ciotkę, wtulić się w jej bezpieczne ramiona. Tymczasem smród starych fusów pragnął oszpecić jej marzenie. Jedną dłonią zatkała nos, drugą wciąż trzymała łyżkę. Zaczęła biec. Uciekała tak szybko, jak to możliwe. I wtedy kryształ zsunął się z łyżki. Ale czy spadł? |
| | | DaturaKoszmar Senny
Wiek : Plejstocen. Motyw : Podróż
Senny Pył : 0 (4)
Esencja : 100%
-
| Temat: Re: Łąka Pią Lis 29, 2019 7:40 pm | |
| Jaskinia zadrżała w posadach. Na skałach wyrosły pajęczyny pęknięć, a komin, hen, wysoko nad nią, ten przez który przedostawały się jeszcze strzępki światła, zapadał się pod swoim ciężarem. Gdzieś w korytarzach ciała jaszczurolwów topiły się z sykiem we wrzątku. Upuszczony klejnot zalewitował, dogonił uciekającą Kess i wcisnął się do kieszeni kurtki. Kess zauważyła kątem oka, że wszystkie ściany, z których wyrastały drogocenne kamienie, migoczące niegdyś radośnie jak świetliki, odsunęły się i znikły w ciemności. Gdzieś w odległości dwustu metrów, w ostatnich mrugnięciach snopu światłości również mignął, niespodziewanie, metal starego, kulistego batyskafu, zawieszonego na dźwigu, używanego przez nią i męża do ekslporacji zatopionych korytarzy Kompleksu. A że zapuszczali się tam sporadycznie, powinien być sprawny.
Wtem rozległ się pomruk z czeluści piekieł i nad podróżniczką-naukowczynią zawisły kilkusetmetrowe fale czarnej śmierci, zaś centralnie w środku nich uformowała się, otoczona przez grzywy wielkiego wiru, w rozbłysku czerwonego światła, monstrualnie wielka, wykrzywiona w gniewie twarz ciotki. Gdyby zatrzymała się i spojrzała do góry, ujrzałaby potworną przemianę, jaką przeszła. Ciotka miała okrutnie poparzoną twarz, po policzkach spływały czarne łzy. Za jej głową wystawała i wiła się twarz męża - czarnego dobermana, który miotał się i wyszczekiwał wściekle niezrozumiałe przekleństwa, przerywając tylko, by szarpnąć z furią za ucho swojej małżonki, która najwyraźniej nie reagowała na ból. Uśmiechała się szaleńczo, goniąc oczami po dnie. Znalazła ją wreszcie, miała ją na talerzu.
- TUUUUUUUUUUUUUUUUUU. AAAAAAAA...!!!
W ekstazie i bólu otworzyła szeroko usta, z których strzeliła ciemna strumień espresso, jak gdyby z kranu ogromnego ekspresu ciśnieniowego. Fale tworzące koronę wokół głowy ciotki również zaczęły się zapadać w kierunku dna, gdzie była Kessila. |
| | | Kessila LuevanoPoszukujący
Wiek : 27 Profesja : Kawiarka, cukierniczka
Świadomość : 0 (7)
| Temat: Re: Łąka Sob Lis 30, 2019 5:33 pm | |
| Kess wydawało się, że upadła na kolana przytłoczona tym, co odkryła i gniewem ciotki, który nigdy, nigdy nie powinien był zaistnieć. Przecież były tak blisko, przecież tak się sobą opiekowały. A może... może była zła za to, że przyprowadziła pod dom demona? I dlatego teraz się na niej mści? Nadużyła jej dobroci? - Tía, przepraszam cię, przepraszam... - szeptała, ale nie była pewna czy z pozycji klęczącej, czy leżącej, czy nadal stała, bo wszystko było takie płynne i już nie wiedziała co jest dobre, a co złe, co jej, a co obce, gdzie jest góra, a gdzie dół. Nie mogła znieść widoku dobermana, który tak się nad nią znęcał i widoku czarnych łez spływających po twarzy Juliety. Ale nie mogła też dłużej wytrzymać tego nienawistnego spojrzenia. Bała się i czuła, że już nikt jej nie uratuje, bo jest zupełnie sama. Jeśli nie zaleją jej czarne fale, to tylko dlatego, że... Odwróciła się i z sercem ściśniętym, bolącym jak otwarta rana pobiegła w stronę batyskafu. Spędzi tam wieczność i zapomni, że kiedykolwiek istnieli inni ludzie, poza nią i jej ukochanym. On jej nigdy nie zdradzi... W końcu już nie miałby nawet jak tego zrobić. Włożyła dłoń do kieszeni i pogłaskała kryształ. Chwilę później już była przy batyskafie i szarpała stare, ciężkie drzwiczki. Poczuła jakby znów była małą dziewczynką, która chowa się przed gniewem ojca w swojej kryjówce w składziku, albo z krzeseł i kocy. |
| | | DaturaKoszmar Senny
Wiek : Plejstocen. Motyw : Podróż
Senny Pył : 0 (4)
Esencja : 100%
-
| Temat: Re: Łąka Sob Lis 30, 2019 7:40 pm | |
| Wnętrze kuli było surowe, batyskaf nie miał bułajów. Raptowny wstrząs poderwał kulę do góry, a za stalowe ściany stłumiły docierający dogorywający jęk żalu i złości. Minęły minuty, zanim prąd morza się uspokoił. . Morze kawy zaczęło stygnąć i chłód przenikał z zewnątrz, wyziębiając kapsułę, w której najwyraźniej nie było urządzeń grzewczych. Wypełniona była różnymi urządzeniami i kineskopowymi monitorami komputerów z epoki zimnej wojny, zaś największy z nich wyświetlał dziwną listę.
[...] KESSILA LUEVANO#3251 AGE;49. DIED. SCORE: 2929 KESSILA LUEVANO#3252 AGE;69. DIED. SCORE: 2932 KESSILA LUEVANO#3253 AGE;48. DIED. SCORE: 2993 KESSILA LUEVANO#3254 AGE;92. DIED. SCORE: 40932. KESSILA LUEVANO#3255 AGE;76. DIED. SCORE: 12039. KESSILA LUEVANO#3256 AGE;70. DIED. SCORE: 2929. CURRENT AGE;52. ALIV. SCORE. 2131.
Gwałtowny wstrząs szarpnął batyskafem, odległy i strasznie przejmujący sygnał godowy nieśmiertelnych, nienzanych wielorybów na kofeinowym haju, wypełnił wnętrze.
TRY AGAIN? Y/N. INSERT SOULGEM. |
| | | Sen | Temat: Re: Łąka Sob Lis 30, 2019 8:08 pm | |
|
Pora się obudzić! KESSILI LUEVANO nie było się dane wyspać i tym razem. Ponadto znowu obudziła się z uczuciem nieistnienia. Jakby... świat wcale nie był rzeczywisty! Może to wszystko było tylko wytworem jakiegoś chorego umysłu? Albo była w symulacji komputerowej? Esencja - bez zmian
SYRIUSZ chociaż na chwilę pocieszył ją pieskiem; nieoceniony wkład, który nieco złagodził upiorność tego koszmaru. Senny Pył +2. Esencja -5%
DATURA zabrała Kessilę w być może najbardziej koszmarną podróż, jaką było... cóż, życie, i przeżywanie go ciągle od nowa, bez końca i celu innego, niż śmierć. Wizja, jaką roztoczyła, była ogromna, i pochłonęła nieco więcej Esencji, niż Datura mogła się spodziewać, ale było warto. Senny Pył +4. Esencja -15%
|
| | | Sponsored content | Temat: Re: Łąka | |
| |
| | | | Łąka | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |