|
| Autor | Schody |
---|
Oneiric | Temat: Schody Nie Maj 19, 2019 9:09 pm | |
| Schody Obdarte, nierówne schody na pierwszy rzut oka prowadzą tylko w dół. Nie jest to faktem, jako że służą głównie do wspinania się na wyższe piętra, ale czarna ziejąca pustka w dołu zdecydowanie ściąga na siebie wzrok każdego kto próbuje z nich korzystać. Brudne i połamane pozwalają dostać się na wyższe piętra, i choć wyglądają na gotowe zapaść się w każdej chwili są wylane z betonu i o wiele bardziej wytrzymałe niż chciałoby się wierzyć.
|
| | | Alexis RavenshoreŚniący
Wiek : 23 Profesja : Śniący
Świadomość : I (14)
Esencja : 90%
Ekwipunek : Plecak - notatnik zapisany szyfrem, pudełko z kapslami, 3 paczki zapałek, dwie paczki papierosów, telefon, słuchawki, portfel.
-
| Temat: Re: Schody Pon Wrz 09, 2019 1:42 pm | |
| Alexis bardzo często załączał się tryb szwendający, szczególnie odkąd zaczęła podróżować z Agathą i Vesper. Teraz, kiedy jej myśli nie były pochłonięte walką o przeżycie każdego dnia lub też popijaniem procentowych trunków w samotności mogła dać upust swej ciekawości. Miała już trochę lat na karku, ale dalej czuła się jak podlotek, szczeniaczek, który preferuje eksplorację świata dookoła aniżeli obowiązki dorosłego i inne nudzące ją uwagi o zachowaniu powagi. Dlatego też, gdy nie miała żadnej innej roboty zleconej przez Wszech-matkę Śniących wybierała się na samotne eskapady po tym bądź co bądź nieznanym jej nadal miasteczku. Tylko ona, słuchawki, telefon z internetem oraz papierosy. Idealny sposób na spędzanie wolnego czasu. Pod szpital zaszła właściwie przypadkiem, pozwalając aby nogi zaniosły ją tam, gdzie im się akurat podobało. Sprężystym, tanecznym wręcz krokiem zmierzała w stronę obskurnego budynku, który pamiętał zapewne mało humanitarne czasy – o ile cokolwiek jeszcze pamiętał, biorąc pod uwagę stopień zniszczenia chociażby ścian.
Through the sound of raging waves Her voice is leading me astray I feel I need to be with her right away
Spojrzała z ciekawością na ekran telefonu. Odtwarzanie losowe postanowiło jej podrzucić coś, czego zupełnie nie znała, a brzmiało całkiem ciekawie. Czyżby kolejny zespół, który będzie można sprawdzić w wolnym czasie? Fantastycznie, bo już zaczynał jej doskwierać ból rutyny. Przekroczyła próg szpitala i rozejrzała się dookoła, wciągając w nozdrza zapach wilgotnego betonu, kurzu oraz suchą woń starości. Miało to swój urok, jednakże osoby z problemami dróg oddechowych mogłyby nie podzielać entuzjazmu Alexis, która lekko przeszła po podłodze pełnej odłamków ściany, rozbitego szkła, a raz na czas pod jej butami zaskrzypiała lub pękła z trzaskiem osamotniona gałązka. Poza tym było tutaj przyjemnie cicho – jakby na całym świecie już nikt nie żył poza samotnym wędrowcem.
Come swim to me in a forward motion Lie with me in the arms of the ocean Oh sing to me my lady of the sea Show me the way with your melody
W końcu dotarła do schodów, które w pierwszej chwili wyglądały wręcz na mało sprytną pułapkę, która swe ofiary strącała na samo dno Otchłani. Lekko się wychyliła, zerkając z uniesionymi brwiami w ziejąca pustkę, jakby spodziewała się tam ujrzeć samego Lucyfera, który pomacha jej dłonią – lub właśnie czarne ręce, które spróbują ją zamknąć za wielkimi kamiennymi wrotami, zza których nie ma już odwrotu. Roześmiała się pod nosem i odwróciła wzrok, kierując go do góry. Trzeba było nie oglądać tyle anime. Sprawdziła nogą stabilność schodów, po czym ziewnęła przeciągle. Nawet nie zdążyła zasłonić dłonią ust, czym się jednak niespecjalnie przejmowała. W sumie nie spała dzisiaj szczególnie długo, ale nie sądziła, że aż tak. Czyżby starość, panno Ravenshore? – zażartowała w myślach, po czym zaryzykowała i weszła na schody, powoli wspinając się do góry, uprzednio badając każdy ze stopni. Ziewnęła kolejny raz i przetarła twarz dłonią.
Oh my sweet unwary man Follow my voice and take my hand Let me take you to the promised land
Może to przyjemny spokój szpitala tak na nią działał? Jeśli by się nad tym głębiej zastanowić to co jej szkodziło w drobnym odpoczynku? Nikogo tu nie było, więc pewnie nie było lepszego miejsca na króciutką przerwę. Nie oglądała nigdy zbyt wielu horrorów, więc sam budynek nie przerażał jej specjalnie, na dodatek nie widziała póki co ani jednego szczura – pewnie nie ostało się tutaj zbyt wiele jedzenia, które mogłoby je przyciągnąć. Przysiadła na jednym z brudnych jak ostatnie nieszczęście stopni, stwierdzając, że taki brud może już tylko pomóc tej znoszonej części garderoby. Poza tym – witamy w dwudziestym pierwszym wieku, gdzie pralnie są czasem łatwiej dostępne niż sensowny sygnał wi-fi.
Oh she's pulling me, into the the fathomless deep There's nothing I can do She's pulling me into eternal sleep
Oparła ramię o ścianę, rezygnując ze sprawdzania czy balustrada będzie na tyle wytrzymała, by nie zafundować jej skoku w któryś z kręgów piekielnych. Musiała przyznać, że sama piosenka była niezwykle przyjemna, szczególnie, gdy powieki Alexis same opadały, a głowa bezwładnie opierała się o obdrapany, odchodzący z betonowych murów tynk. Zupełnie jakby nie spała przez ostatnich kilka dni – odpłynęła w objęcia Morfeusza, który był jej drugim ulubionym kochankiem.
There we go There we go…
|
| | | DumaMarzenie Senne
Wiek : Dużo Motyw : Duma
| Temat: Re: Schody Pon Wrz 09, 2019 7:52 pm | |
| Czy inwazja w najsłabsze punkty czyjegoś jestestwa może być rutynowa? Czy rozkładanie kart czyjejś podświadomości niczym lekką książkę w celu poznania najskrytszych lęków i pragnień mogło stać się normą? Kiedy robiło się to przed zaistnieniem pojęcia czasu wśród ludzi, najwidoczniej. Taka miała być też ta okazja dla Aspektu Dumy, póki macki jego wyższej świadomości nie zaczęły odkrywać na czyj dokładnie sen trafił. Większość jej życia nie była ani trochę tak ekscytująca i dramatyczna jak dziewczyna uważała, ale jego ostatnie lata sprawiły, że nawet pradawny byt którego uwagę zwróciła się przez chwilę zatrzymał. Agatha. Widząc jej wspomnienie nie mógł powstrzymać wrażenia, jakoby starsza kobieta nawet będąc cieniem w cudzej głowie widziała go i robiła z nim to samo co on robił właśnie z podświadomością blondynki. Frustracja. Złość. Furia. Powinien je był w tej chwili odczuwać, rozgrzewające go niczym pierwszy ogień okiełznany przez ludzkość, który miał okazje niegdyś podziwiać we wspomnieniach odpowiedzialnego za to człowieka. Niestety, Duma nie był do tego zdolny, nawet jeśli rzekoma wyższość jakiegoś człowieka nad nim uderzała w jego naturę bardzo celnie. Nie mniej, już musiał tej dziewczynie podziękować, przynajmniej po cichu, we własnej świadomości. Informacje jakie wyciągnął z jej myśli były.. bezcenne. Kult ludzi wiedzących o naturze snów, działający aktywnie przeciw ich eskapadom do świata jawnego. Jakże użytecznym narzędziem mogli się takowi kiedyś okazać. Och jaka cudowna okoliczność i jakie cudowne wyzwanie, zmierzyć się z umysłem kogoś, kto go oczekiwał. Oraz jaki równie cudowny pomysł ze sobą niosła na to co mógłby ukazać tej kobiecinie. Jego własna duma lśniła w sennych wymiarach jak najszczersze złoto. Oczy dziewczyny otwarły się, widząc tą samą scenę którą pamiętała z momentu zanim je zamknęła. Te same schody, te same przegniłe drzwi na któreś z pięter, które widziała zerkając w dół, te same zacieki na ścianach. Ten sam zapach wilgotnego kurzu i ukruszonego tynku. Ten sam jęk metalowej balustrady, kiedy o nią niechcący szturchnęła, wracając do iluzji świadomości. Mało która młoda kobieta chciałaby obudzić się w takim miejscu, ale klatka schodowa była już znajoma Alexis a wręcz nieco za bardzo. Nie powinna była jej tak szybko ponownie oglądać. Scena za oknem się nie zmieniła odkąd ostatnim razem przez nie patrzyła, sugerując, że nie minęło wiele czasu. Była jednak jedna zmiana. Albo raczej intruz. Na półpiętrze poniżej podnoszącej głowę ze schodów rozległo się niskie kocie miałknięcie. Blondynka czuła nienaturalną wręcz chęć podążenia wzrokiem za tym odgłosem i raczej nie była zawiedziona widokiem, jaki znalazła. Pomiędzy okruchami rozpadającego się sufitu i drzazgami roztrzaskanego kiedyś nieokreślonego mebla, dreptał sobie kot. Cholernie dystyngowanie wyglądający kot. Niby nic dziwnego. Stary budynek przyciągał bezpańskie zwierzęta. Problem był tylko taki, że kiedy jego bladozłote ślepka skierowały się ku Alexis, następnym dźwiękiem jaki wydobył się z kociej mordki nie było miałczenie. - No proszę. Kogo my tu mamy. – Odezwał się zwierzak, niskim, męskim, przyjemnym dla ucha głosem. Zwinnym ruchem godnym drapieżnika następnie wskoczył na poręcz schodów, by móc patrzeć z góry na siedzącą na schodach pannę. – Starsza pani lubi o nas opowiadać z tego co słyszałem. Domyślasz się, kim jestem, hm? – Zapytał, z iluzją szczerej ciekawości w głosie. Pierwsze drobne kroczki do stworzenia tego czego chciał. |
| | | RoseKoszmar Senny
Motyw : Róże
Senny Pył : 0 (4)
Esencja : 80%
-
| Temat: Re: Schody Pon Wrz 09, 2019 9:15 pm | |
| Róża nie śniła się byle komu. Zwykle wybierała ofiary na podstawie swojego kanonu istot ciekawych. Zazwyczaj byli to mężczyźni, którzy mieli bardzo dużo do stracenia, bo mieli jeszcze więcej do zaoferowania. Silni z wierzchu, oddani grze pozorów bardziej niż swojej żonie, aspirujący samce alfa; wewnątrz krusi jak szkło, oddający się każdej pokusie, która pojawi się w ich zasięgu, ale bojący się do tego przyznać. Kobiety były silniejsze psychicznie, a co za tym idzie trudniejsze do manipulacji. Dlatego od nich stroniła, czasem jedynie odwiedzając je przelotnie, by wyłapać z ich wspomnień obraz obecnej mody. Musiała czasem do nich zawitać, by wiedzieć, co współczesnym mężczyznom się podoba, bo piękna ułuda była dla nich o wiele ładniejsza do przełknięcia. No i nie mogła zaprzeczyć, że sama lubiła wyglądać jak dama. Królowa kier. Dlaczego więc odwiedziła Alexis? Głównie dlatego, że podeszła niebezpiecznie blisko bramy świata koszmarów, a Rose wyczuła to jak swędzenie w kręgosłupie. W obręb opuszczonego szpitala psychiatrycznego nikt nie chciał się zapuszczać - jeśli ktoś się tu pojawiał, to była to zazwyczaj grupka nabzdryngolonych nastolatków, którzy pod wpływem paru procentów i wzajemnego podpuszczania się postanowili poszukać guza. Ludzie wierzyli, że miejsce jest nawiedzone albo przeklęte, jakby w tej placówce obłąkanych torturowano, a potem ćwiartowano w taki sposób, by ich duch musiał błąkać się wśród ścian szpitala do końca świata i jeden dzień dłużej. Brzmiało idiotycznie, ale ludzie musieli dodawać swojemu światu nadnaturalnych elementów, nawet jeżeli nie były prawdziwe, bo inaczej zorientowaliby się, że tak naprawdę nie są wcale wyjątkowi. Tym razem jednak dziewczyna była sama, co już odbiegało od schematu pod tytułem "w kupie siła" - Róża chciała dowiedzieć się, co siedzi w głowie osoby, która samotnie zapuszcza się w takie okolice. Kiedy pojawiła się w jej śnie, zauważyła, że senna rzeczywistość była już utrzymywana przez kogoś innego. Przez jej twarz przemknął grymas niezadowolenia, ale mimo to podążyła dalej, bo ciekawość była silniejsza od niechęci do użerania się z innym Snem. Jeżeli bardzo chciała kogoś nawiedzać, to na drodze nie mógł jej stanąć nikt, bez względu na to, czy był to Koszmar czy Marzenie. Po klatce schodowej rozległ się stukot obcasów. Miarowy, spokojny, jakby nigdzie się jej nie śpieszyło. Dochodził z piętra wyżej i robił się coraz głośniejszy, co świadczyło, że ktoś schodzi w dół. Najwyraźniej śmierć nadejdzie z góry. Jednak zamiast osoby Mrocznego Kosiarza, najpierw na schodach pojawiły się czarne obcasy. Następnie wyłonił się dalszy kawałek osoby, mianowicie łydki i rąbek fioletowej sukienki. Kilka kroków później okazało się, że barierki trzyma się niezwykle elegancka pani, nosząca czarne włosy upięte z tyłu oraz metalową broszkę w kształcie róży tuż pod szyją. Powiodła wzrokiem najpierw po Alexis, potem po kocie. Słyszała jego głos już wcześniej, więc wiedziała z kim miała do czynienia. Dotarło do niej też, o co zapytał dziewczynę, więc też pozwoliła sobie zajrzeć w jej wspomnienia. Teraz miała prawdopodobnie te same podejrzenia, co obecne tutaj Marzenie, ale ona zdecydowała się nie wygłaszać ich na głos. Nachyliła się jedynie na barierką i oparłszy na niej łokcie, a później brodę na dłoni, stała tam z kamienną twarzą, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. |
| | | Alexis RavenshoreŚniący
Wiek : 23 Profesja : Śniący
Świadomość : I (14)
Esencja : 90%
Ekwipunek : Plecak - notatnik zapisany szyfrem, pudełko z kapslami, 3 paczki zapałek, dwie paczki papierosów, telefon, słuchawki, portfel.
-
| Temat: Re: Schody Pon Wrz 09, 2019 10:41 pm | |
| Otworzyła oczy dosyć powoli, leniwie rozglądając się dookoła. Wszystko było tak jak zapamiętała, przez co wnioskowała, że drzemka potrwała zaledwie kwadrans, może kilka minut dłużej. Poruszyła karkiem, chcąc go rozruszać i wtedy przypomniała sobie o słuchawkach na uszach, które powoli zaczęły się zsuwać do tyłu. Zdjęła je całkiem, tak aby wisiały swobodnie na szyi, w pierwszej chwili nawet nie zauważając, że piosenka, która obecnie się z nich wydobywała nie przypominała żadnej konkretnej melodii. Bardziej przywodziła na myśl przytłumiony, chaotyczny zlepek losowych wersów, które prawdopodobnie już kiedyś słyszała. Przez myśl przeszło jej, że gdzieś między niesklasyfikowanymi liniami melodycznymi słyszy normalnie wymawiane zdania, jednakże nie miała czasu się nad tym zastanawiać. Do jej uszu dobiegło miauknięcie, która od razu pochłonęło całą jej uwagę. Odwróciła szybko głowę, choć z drugiej strony miała wrażenie, że ten prostu ruch zajął przynajmniej pół minuty. Może aż tak jej zdrętwiały mięśnie karku? Nieco się ożywiła i z siadu przeszła do kucania, byleby tylko przyjrzeć się zwierzakowi, który oczywiście okazał się kotem. Nie wyglądał na bezpańskiego, za takie okazy hodowcy pewnie zgarniali zawrotne sumy pieniędzy. Nie potrafiła przypisać futrzaka do jakiejkolwiek rasy, ale w sumie nie była znawcą, wręcz przeciwnie. Wyciągnęła dłoń przed siebie i już chciała wyszeptać standardowe „kici kici”, gdy to właśnie zwierzę postanowiło odezwać się pierwsze. Jeśli miała być szczera – nie zdziwiło ją to. We śnie poczucie rzeczywistości zaciera się, dlatego też Alexis przyjęła tę rewelację jako integralną część świata. Może zwierzęta zawsze mówiły, ale o tym zapomniała? Może jest jeszcze zaspana? Myślała by tak jeszcze dłużej, gdyby nie słowa puszystego intruza. Starsza pani? – jej własne myśli rozległy się echem, a przynajmniej mogłaby przysiąc, że tak właśnie się stało. Dopiero po paru sekundach – a może minutach? – jej szaro-niebieskie oczy rozszerzyły się, a spomiędzy stosunkowo bladych warg dziewczyny wydobyło się jedno imię. - Agatha. Iskierki zaburzające delikatną sieć mary sennej zaczęły mrowić gdzieś w umyśle młodej Ravenshore. Jakby przebłyski zrozumienia, które wychylają się ponad taflę podświadomości, aby zaraz zniknąć pod nią i powtórzyć taki a nie inny rytuał jeszcze parę razy. Agatha… Ta urokliwa, choć nieco dziwna babuleńka mówiła im o czymś. Kimś. O Snach. Tylko o co dokładnie chodziło? Jeszcze bardziej ściągnęła brwi, powodując, że na jej czole pojawiły się wyraźne zmarszczki. Już chciała coś powiedzieć, gdy znowu jej przerwano. Na litość boską czy innego Lucyfra. Czy ona może coś powiedzieć wtedy, kiedy chce? Niechętnie oderwała spojrzenie od futrzaka, kierując je tym razem w górę schodów – tam, gdzie spodziewała się dostrzec osobę, która tak bezczelnie jej tu tupie jakimiś obcasami czy innym niewygodnym i niepraktycznym obuwiem. Aż sapnęła z irytacji. Kiedy u szczytu schodów pojawiła się drobna, acz zjawiskowa kobieta każdemu innemu mogłaby przejść ochota na wojowanie z nieproszonym gościem. Albo by się w nią zapatrzył jak w obrazek, albo poczuł presję, głośne podszepty instynktu, który ostrzega przed niebezpieczeństwem. Miała wrażenie, że stała naprzeciwko żmii lub innej kobry, która taksuje ją spojrzeniem jak średniej jakości steka w sklepie – i to nie w jakimś Partridge’s a w pierwszej lepszej filii Asdy. Alexis nie należała do osób z wysokim poziomem instynktu zachowawczego, to raz. Dwa – nie znosiła być lekceważona czy obrzucana pogardą. Podniosła się, otrzepała pobieżnie płaszcz, po czym poprawiła plecak na ramieniu, wyciągając z kieszeni odzienia paczkę papierosów. - Hej, dziołcha, bilety na przedstawienie kupuje się przez internet i to z wyprzedzeniem. Loża szyderców została już obstawiona. – rzuciła z nieco szyderczym uśmiechem, rozkładając ręce jakby zaraz zamierzała się głęboko skłonić. Nic z tych rzeczy się jednak nie stało, a zamiast tego odpaliła papierosa, choć jeszcze nie zauważyła, że ani gardło, ani płuca nie czują nikotyny. – A ty. – wskazała palcem na kota. – Czytałam kiedyś książkę o gadającym kocie. Chyba nazywał się Bafometh. Albo Behemoth. Mniejsza. Jesteś od Ruskich? Przyszedłeś przekupić mnie wódka i innymi pierogami? Z jakiegoś powodu każde słowo Alexis miało dla niej perfekcyjny sens – i każdy kto miał okazję poznać dziewczynę bliżej dałby sobie rękę uciąć, że na jawie z równym prawdopodobieństwem wypaliłaby z czymś podobnym.
|
| | | DumaMarzenie Senne
Wiek : Dużo Motyw : Duma
| Temat: Re: Schody Wto Wrz 10, 2019 5:44 pm | |
| Oczywiście, że Aspekt Dumy lubił wyzwania. W końcu jak można było odczuwać faktyczną dumę z czegoś na co się nie zapracowało. Satysfakcję, oczywiście. Dumę, raczej nie. Kiedy niewidzialna dla Alexis tkanina jej snu wzdrygnęła się zatem w sposób który znaczył cudzą ingerencję w jego projekcję, nie miał tego za złe bytowi, który na razie się nie ujawniał. Witał dodatkowe ciekawostki z otwartymi rękoma, niezależnie czy miał tu zawitać ktoś, kogo będzie mógł wykorzystać we własnych celach czy pokonać, by móc je w ogóle osiągnąć. Jakby nie było, jego natura zostanie spełniona w swoim poczuciu wyższości nie tylko nad ludźmi ale też nad znaczną większością swojego rodzaju. Nieoczekiwanym wyzwaniem natomiast było to jak bardzo zagubiona w odmętach snu wciąż była blondynka. Spodziewał się większego poziomu świadomości we śnie po kimś, należącym do kultu znającego naturę snów i wyczuwając to jak powoli kręciły się trybiki w jej głowie, błyskawicznie adaptował swój plan. Nie zmieniał go oczywiście. Nie ingerowało się za bardzo w perfekcję. Tylko drobny objazd, ale cel i większość przystanków wciąż te same. No, przynajmniej takie było wstępne założenie, zanim echem po klatce schodowej nie zaczął podróżować odgłos kroków i to bynajmniej nie nieporadnego szlajania się w trampkach. Zamiast tego najpierw usłyszeli spokojny stukot obcasów, by następnie ponad dwójką jak dotąd rozmawiających istot pojawiła się bardzo znajoma Dumie forma jednego z innych snów. Pytanie było tylko, dlaczego Różyczka nie postanowiła poruszyć ustami i tylko sobie patrzyła na to, co się działo poniżej niej. Jakoś tak gryzła się ta cała sytuacja z Dumą, bo osobiście wolał być na górze, ale może był to tylko odruchowy nieprzyjemny dreszcz kontaktu z Koszmarem. Cóż, jeśli jego kolczasta koleżanka nie chciała się odzywać, on tylko skinął w jej kierunku kocim łebkiem, i wrócił wszystkimi zmysłami do blondynki, która była zajęta plątaniną słów godną jakiejś łamigłówki. Niestety, był to tylko mentalny chaos sennego człowieka.
- Byłem nazywany grzechem, ale demoniczne imiona nie są w moim stylu. – Odparł, imitując rozbawienie. – Choć pierogi lubię. – Dorzucił, równie humorystycznie, po ówczesnym wyciągnięciu z jej myśli czym było w ogóle to słowo. Jedzenie, więc żeby podtrzymać swoją gierkę palnął humorystyczną odpowiedź. Nie chciał się prezentować jako ktoś zły. W końcu taki nie był a kłamstwa na swój temat nie były czymś, z czego można było być dumnym. - Jestem snem, moja droga. Nie jedynym z resztą. – Nie spojrzał w kierunku Róży, ale implikacja była w miarę oczywista. W co on pogrywał? Otóż pytanie. – Dziś ty zwróciłaś moją uwagę, ale kto wie, w czyich snach jutro się pojawię i co im pokażę. – Pokręcił kocim łebkiem, wzniecając swoją jaśniejszą grzywę. – Wasz mały kult mnie zaciekawił. Może pozwolę ci zdecydować czy ktoś będzie się budził z krzykiem przez najbliższy czas lub czy ktoś będzie śnił błogie marzenia od jutrzejszej nocy. – Przerwał na chwilę, by miała czas przetworzyć to co mówił, bo ewidentnie miewała z tym trudności w obecnym stanie. W międzyczasie, podrapał się za uchem. – Musisz tylko.. podzielić się ze mną informacjami na temat waszej liderki. – Oczywiście, nic nie było za darmo, nawet jeśli ktoś zaprzeczał byciu diabłem. Taka była jego cena, acz jeśli przynajmniej o Różyczkę chodziło.. cała sytuacja była dość daleko od zwyczajowego modus operandi Aspektu Dumy. Grał w coś. Pytanie w co.
|
| | | RoseKoszmar Senny
Motyw : Róże
Senny Pył : 0 (4)
Esencja : 80%
-
| Temat: Re: Schody Wto Wrz 10, 2019 7:33 pm | |
| Kobieta westchnęła głośno, słysząc reakcję blondynki wobec jej zjawienia się. Może nie wyglądała na przeciwnika wagi ciężkiej, ale zawsze uważała atakowanie swojej osoby za niezwykle odważne. A odwaga byłą cechą głupców. Alexis nie wiedziała, kim była ciemnowłosa. Nigdy dotąd nie pojawiła się w jej śnie, a sama dziewczyna przecież nie mogła jej spotkać gdziekolwiek indziej. Róża na dodatek była pewna, że nie wyglądała na zwiastunkę dobrej nowiny, więc pyskówki w jej kierunku można było porównywać do pchania kija w gniazdo mrówek. Można, i owszem, ale nigdy nie kończyło się to dobrze. Po jej twarzy przebiegł cień rozbawienia, gdy Duma został przyrównany do gadającego kota z rosyjskiej lektury szkolnej. Była pewna, że musiał być niezwykle kontent z tak chwalebnej analogii wobec swojej osoby, co wprawiło ją na ułamek sekundy w stan niezwykłej satysfakcji. Po chwili jednak jej twarz wróciła do kamiennego chłodu i zwykłego rozczarowania. Liczyła, że łowcy snów będą o wiele bardziej rozważnymi osobami. - Dziecko, ucieczka z domu przed okrutnym ojcem to już na tyle oklepany motyw, że musiałabyś mi dopłacać, żebym chciała to oglądać. - odezwała się wreszcie, wywracając przy tym oczami tak zamaszyście, że gdyby jej spektralna forma miała organy wewnętrzne, to pewnie ujrzałaby swój mózg. Wyprostowała się wreszcie, odchodząc od barierki i schodząc jeszcze parę schodów niżej. Zatrzymała się na półpiętrze, ale nadal górowała zarówno nad dziewczyną, jak i kotem. - Musisz mieć teraz tak dziko interesujące życie, prawda? Babcia Agatha pewnie czyta ci książeczki na dobranoc, śpiewa do snu, żeby nadrobić braki z twojego dzieciństwa. Musiało być ci strasznie ciężko spędzić tyle lat z ludźmi, którzy zwyczajnie cię nie chcieli. - tu uśmiechnęła się, przechylając nieco głowę w lewo i splatając dłonie za plecami. - Na szczęście teraz masz nową, ciekawszą rodzinę. Pewnie robicie razem łapacze snów na drutach, a potem chodzicie zbierać grzyby. - po klatce schodowej rozległ się pokpiewczy chichot, który ludziom zwykł się śnić jeszcze kilka nocy po tym, jak Róża ich odwiedziła. Była oczywiście zainteresowana tą całą sektą, ale nie byłaby sobą, gdyby trochę się nad nią przy tym nie poznęcała. Dlatego nadal patrzyła na nią z góry, martwymi oczami, w których ciemność zdawała się wirować i pochłaniać wszystko, co na nią spojrzało. Gdy kot znowu przemówił, próbując w niezwykle tajemniczy sposób wyciągać informacje z Alexis, uniosła brwi do góry, jakby wątpiła w jego sposoby. Widziała, że coś próbuje ugrać, ale nie do końca była pewna, czy droga jaką obrał była cokolwiek skuteczna. Ich wspólna ofiara przecież była wielką buntowniczką, gotową postawić się każdemu, zwyzywać go do trzeciego pokolenia wstecz, by następnie napluć mu triumfalnie na buty. Nie sądziła, że trywialne groźby czy obietnice miałyby tu cokolwiek zdziałać, ta sytuacja raczej wymagała pokazu siły. Ludzie przyparci do muru robili zazwyczaj wszystko, co od nich się chciało. Nie miała jednak zamiaru pakować się jej towarzyszowi w paradę, po prostu stała, wbijając w niego czarne ślepia, by chociaż spróbować wyczytać, do czego dąży. Musiała jednak przyznać, że choć jego kocia forma była poniekąd imponująca, to jej ekspresja dosyć kulała, więc miała dosyć trudne zadanie. |
| | | Alexis RavenshoreŚniący
Wiek : 23 Profesja : Śniący
Świadomość : I (14)
Esencja : 90%
Ekwipunek : Plecak - notatnik zapisany szyfrem, pudełko z kapslami, 3 paczki zapałek, dwie paczki papierosów, telefon, słuchawki, portfel.
-
| Temat: Re: Schody Sro Wrz 11, 2019 1:59 pm | |
| Nie trudno było zauważyć jak różnorodną kompanię jej postanowiło dobrać – nawet jeśli ta kompania liczyła szałowe dwie osoby to przy takim zróżnicowaniu zdecydowanie wolała kameralną wersję. Kto wie czy gdzieś nie czai się żyrafa z chorobą sierocą i mniej elegancki Azjata, który zaproponuje jej romantyczne rytualne samobójstwo. Wszystkiego mogła się spodziewać skoro i tak już miała miejsca rozmowa z kotem i markotną jedzą, która na swoim charakterku chyba zarabia nieźle, bo miała całkiem eleganckie ciuchy jak na latanie na miotle i straszenie małych dzieci. Patrzyła to na jedno, to na drugie i tak się zastanawiała czy ona tutaj w ogóle jest potrzebna – albo czy ta osobliwa dwójka „zaszczyciła” ją swoja obecnością tylko po to, aby to właśnie ją traktować jak dziwadło, obiekt obserwacji, rozrywkę na długie, monotonne wieczory. Niedoczekanie. Mimo wszystko sztywna gadka sierściucha budziła w niej znowu jakieś dziwne impulsy. Mrowienie z tyłu czaszki, świerzbienie na języku, jakby nie mogła znaleźć odpowiedniego słowa, określenia na palący problem. Był Snem? Powoli przypominała sobie rozmowy z Agathą, jednakże nadal nie miały zbyt wiele ładu i składu, a już na pewno nie sprawiały, że Alexis klaśnie w dłonie z głośnym „eureka”. - Ta, Agatha coś o was przebąkiwała, aczkolwiek nie mówiła, że z was takie sztywniaki. – rzuciła zaciągając się papierosem. Nie była do końca pewna czy temat rozrywkowości Snów był kiedykolwiek poruszany przez starowinkę, ale co tam. Zaklinanie rzeczywistości na potrzeby własnej ekspresji było znane dziewczynie nie od dziś. – A co do babci Agathy – świetna babka, serio. Jak potrzebujesz dychę na szlugi to nigdy nie ma, ale za to ripostę ma jak złoto. Świetnie sobie radzi w rozmowach z gadzinami, więc pewnie takiego puszka okruszka też ogarnie. Pokazała kciuk w górę, przybierając najbardziej wyluzowany ton głosu na jaki ją było stać. Fakt faktem, nie czuła się spięta, ale liczyła na sprawdzenie granic cierpliwości zwierzaka. Wkurzyła wiele osób w swoim życiu, ale kota jeszcze nigdy. Niedopatrzenie, uporczywa pusta plama w osobistym CV. Spojrzała kątem oka na kobietę, gdy tylko ta się odezwała, nie wysilając się póki co na odwrócenie głowy. Nie lubiła takich eleganckich panienek, za bardzo kojarzyły jej się z matką i tym całym syfem wyższych sfer. Mimo to miała w sobie tyle obiektywizmu, że mogłaby na głos przyznać, że Azjatka była bardzo ładna i pewnie były lata, gdy Alexis pragnęłaby tak wyglądać. Były. Czas przeszły. - O, widzisz, Garfield? Koleżanka ci dobrze mówi, sama prawda. – odparła nieco zbyt żywiołowo nawet jak na siebie i gdzieś tam kilka sylab drgnęło na jej języku. … tyle lat z ludźmi, którzy zwyczajnie cię nie chcieli. Zabolało. Pomimo upływu czasu i nowej „rodziny” przeszłość wciąż stanowiła zbyt wielką część życia Alexis, aby tak po prostu przeszła nad swoimi doświadczeniami do porządku dziennego. Nadal zdarzało jej się śnić o miejscu, które kiedyś nazywała domem, choć było dalekie od tak szlachetnej instancji. Czuła wtedy ponownie to, co zapewne odczuwa zaszczute zwierzę w ciasnej klatce lub z łapą uwięzioną w sidłach. Ból i strach – szkoda, że to pierwsze nie występowało w wariancie fizycznym, taki jest znacznie prostszy do ukojenia. Obrzuciła kobietę gniewnym spojrzeniem. - Nie bądź taka hop do przodu, bo ci z tyłu zabraknie. – powiedziała sucho. – Ciebie tutaj też nikt nie zapraszał, a jednak się przypałętałaś. Rozumiem, karma is a bitch. Kolejne zaciągnięcie się, choć nikotyna nadal nie dawała o sobie znać. Szkoda, bo przydałby się relaksujący buszek. Zerknęła na niecodzienny duet i rozłożyła ręce. - Co to, zjazd fanów Alicji w Krainie Czarów? Cheshire i Kier, a to mnie zaszczyt kopnął. Nie chcę nic insynuować, ale nie jest aż tak łatwo pomylić imię Alicja z Alexis. Nic od was nie zjem ani nie wypiję, a jak zobaczę flaminga to przysięgam, że przerobię na pierogi, żeby nasz puchaty przyjaciel nie padł z głodu. – wykonała półukłon w stronę tego rzekomego Snu. – Wódka wyszła, ale spoko, prędzej czy później każdy zna jakiegoś Wołodję czy innego Ilyę.
|
| | | DumaMarzenie Senne
Wiek : Dużo Motyw : Duma
| Temat: Re: Schody Sro Wrz 11, 2019 9:28 pm | |
| Koniec końców, Duma powinien dawno był się oduczyć pokładania zbyt dużej wiary w założenia jakie produkował sobie na temat ludzi. Patrzył na nich przez pryzmat swojego jestestwa, które wielu homo sapiens było obce, albo było zupełnie inaczej przez nich interpretowane niż przez niego. Sama Alexis w dodatku była dziwna sama w sobie, pomijając nawet dziwactwa, do których zrozumienia był zdolny. W końcu jaki normalny człowiek czepiał się kultu kobiety mówiącej o tym, że sny żyły. Naturalna nieprzewidywalność ludzi wzmożona czyimś dziwactwem była zawsze zagadką dla snów, niezależnie po której stronie barykady stały. Każdy sobie też radził z trudnymi przypadkami na swój sposób i Aspekt Dumy nie czuł się skrępowany niecodziennymi reakcjami blondynki na całą sytuację. Nie była może jego typową ofiarą a wręcz była od jego ideałów daleka, ale w tej chwili nie było wiele opcji, za którymi mogła podążyć. Jakby miał się spowiadać, stwierdziłby nawet, że były tylko trzy generalne kierunki dla młodej kobiety. Każdą można było podążyć na różne sposoby, ale nadal wszystkie zmierzały ku niemu. Jedyną zmienną było jak przyjemna dla niej ta droga będzie. Różyczka trochę oczywiście komplikowała sprawę, ale przynajmniej nie była mu raczej bezpośrednio wroga, chyba, że miała mu za złe nagłe znikniecie w chmurze rozsypanej kawy. Prawdę mówiąc, kocia mordka by bardzo chętnie się uśmiechnęła, gdyby była do tego zdolna na słowne utarczki ludzkiej kobiety i koszmarnej piękności. Zabawne byłoby, gdyby blondynka utarła nosa koszmarce w walce na słowa. Z więcej niż jednej przyczyny. - Najpierw sama proponujesz wódkę i pierogi a teraz mówisz, że nic z nami nie zjesz. Nie ładnie. – Odparł kot, nie śpiesząc się ze swoją turą na wproszenie się w słowną bitewkę dwóch przedstawicielek płci pięknej. Nie był ponad dopasowanie się do chaosu jaki proponowała blondynka. Duma była ważną częścią jego jestestwa, ale ponadto, był marzeniem sennym, które dążyło do konsensusu z zachciankami nawiedzanego człowieka. Jej próby irytacji go ewidentnie nie działały, spływając po jego mało ekspresywnej kociej mordce bez żadnego śladu. Jego głos jednak też nie wydawał się zdradzać żadnej urazy, wciąż tak samo emulując nutkę rozbawienia sytuacją. - Równie nie ładnie jest ignorować czyjąś propozycję, moja droga. Mógłbym tak wiele zaoferować za tak niewiele. – Doszlifowywał swoje podejście, wracając do wcześniej poruszonego wątku, acz tym razem dopasował swój głos, by brzmieć bardziej kusząco, niemalże możnaby zarzucić, że uwodzicielsko. Ludzie reagowali na niektóre bodźce lepiej i taki ton głosu może jej coś przypomni i zwróci jej uwagę na to, co oferował. W końcu za jego ofertą mogło się kryć spełnienie niektórych z jej marzeń, dotyczących pewnych znanych jej ludzi.
|
| | | RoseKoszmar Senny
Motyw : Róże
Senny Pył : 0 (4)
Esencja : 80%
-
| Temat: Re: Schody Sro Wrz 11, 2019 10:42 pm | |
| Osobliwość dziewczyny powoli zaczęła przyprawiać ją o przysłowiowy ból głowy. Coraz bardziej żałowała, że w ogóle tutaj przybyła, bo odnosiła wrażenie, że o wiele lepiej bawiłaby się nadal siedząc w swoim wymiarze i konsumując porcelanę ze swoją drogą przyjaciółką. Co prawda próbowała sobie umilić czas, wbijając kolec za kolcem w serce dziewczyny, raniąc ją bolesną prawdą o jej przeszłości, ale nie odczuwała z tego wystarczającej satysfakcji, by uznać to czegokolwiek warte. Dlatego wolała nachodzić mężczyzn - byli o wiele prostsi w rozumieniu, bo władały nimi prymitywne żądze. Jedyne co rządziło Alexis, to najwyraźniej nieodparta chęć pierdolenia od rzeczy. - Coraz bardziej rozumiem, czemu jesteś czarną owcą rodziny. Przecież ty nie zamykasz jadaczki. - fuknęła, patrząc na nią najbardziej znudzonym spojrzeniem na jakie była w stanie się zdobyć. Róża mogłaby przysiąc, że już dawno temu słuchałaby krzyków dziewczyny niosących się po klatce schodowej, gdyby nie obecność pewnego przeklętego kota. Tu spojrzała na drugi sen, jakby chciała go ponaglić, by wcielał ten swój mistyczny plan w życie. Widziała, że coś kręcił, jakby próbował rozwiązać język Ravenshore swoimi pustymi obietnicami wartymi tyle, co słowa rzucane na wiatr. Zastanawiała się tylko, które z nich pierwsze zorientuje się, jak bardzo one są bezużyteczne. Rose wiedziała, że tutejsza bitwa jest poniekąd toczona dwa na jeden. Aczkolwiek drużyny się różniły w zależności od tego, o co kto grał. Jeśli chodziło o dążenie do satysfakcji dziewczyny, była po tej mniej licznej stronie, dlatego musiałaby się niezwykle postarać, by obrócić całą tę sytuację w piekło. Nie wiedziała, czy jej aż tak zależy, żeby nie tylko siłować się na słowa z tą pomyloną, ale również z Dumą. Zaś jeżeli chodzi o pole bitwy o informację o kulcie śniących, stała ramię w ramię z kocim marzeniem. Na dodatek był to obecnie jedyny powód, dla którego dalej przebywała na tym planie świadomości. - Może nie chce ci nic powiedzieć, bo sama nic nie wie. - uniosła jedną brew i podeszła do zdezelowanego okna, spoglądając w rozpostartą za nim ciemność. Ręce nadal miała zaplecione za plecami, co mogli teraz zobaczyć, bo była zwrócona do nich tyłem. Swoją drogą uważała za niezwykle zabawne to, że Alexis zaczęła nagle traktować o Alicji w Krainie Czarów, kiedy Rose dopiero co wróciła z podwieczorka inspirowanego tym dziełem. Nie spodziewała się jednak porównania do Czerwonej Królowej, bo przecież w istocie jeszcze nie zdradziła nic na temat swojej natury. - Najwyraźniej nie my jedni uważamy ją za nawiedzoną. Nie pokładają w niej nadziei, a więc nie dzielą się z nią żadnymi informacjami. - wzruszyła ramionami, uśmiechając się sama do siebie. Wyglądało na to, że Róża sama zaczęła w coś grać, o czym dała znać Dumie poprzez przelotne spojrzenie z ukosa. |
| | | Alexis RavenshoreŚniący
Wiek : 23 Profesja : Śniący
Świadomość : I (14)
Esencja : 90%
Ekwipunek : Plecak - notatnik zapisany szyfrem, pudełko z kapslami, 3 paczki zapałek, dwie paczki papierosów, telefon, słuchawki, portfel.
-
| Temat: Re: Schody Czw Wrz 12, 2019 12:35 pm | |
| Ponownie wróciła spojrzeniem do kota, przyglądając mu się dłuższą chwilę. Uniosła brwi i przez moment milczała, jakby właśnie kalkulowała wszelkie za i przeciw co do samej osoby jaką był kot. Osoba – miała wrażenie, że jednocześnie jest niedopowiedzenie jak i określenie na wyrost. Ciekawa. Wciąż z tyłu głowy kołatała się myśl, że o czymś zapomniała, o czymś dosyć istotnym. W uszach, jakby za gęstą mgłą wibrował głos Agathy, ale jakby się nie skupiała nie była w stanie zrozumieć choćby słowa. Może i by zaczęła merytoryczną rozmową z osobliwym zwierzakiem, gdyby kobieta u szczytu schodów znowu nie wtrąciła swoich trzech pensów. Obrzuciła ją wściekłym spojrzeniem, co od razu dało wszem i wobec znak, że Azjatka trafiła w sedno. Alexis poczuła nieprzyjemne, wręcz piekące uczucie w piersi, które towarzyszy każdemu, komu się wytknęło niewygodną prawdę lub zdemaskowało jego kłamstwo. - Czy ty jesteś głucha? – zwróciła się do niej, rzucając zamaszystym ruchem niedopałek na ziemię i przydeptując butem. – Mam ci powiedzieć „wypierdalaj” prosto z mostu? Takie jak ty powinny iść się sprzedawać za honory rodziny, a nie udawać nie wiadomo kogo w takim miejscu jak to. Idź być sobą gdzie indziej. – wybuchła, podnosząc głos na tyle, że zaczął głucho odbijać się od zniszczonych upływem czasu ścian. Miała wrażenie, że ten korytarz nie miał aż tak dobrej akustyki, bo echo, a wręcz wibracje gruntu od jej krzyku były zdecydowanie zbyt wyczuwalne. Mimo iż zwróciła uwagę na tę anomalię to jej umysł szybko zepchnął to w odmęty podświadomości, a może i dalej. - Jeszcze jedno słowo, a się do ciebie przejdę, bo zaczynasz mi już działać na nerwy. – warknęła jeszcze, już nieco ciszej wiedząc, że słowa i tak dotrą do uszu kobiety. Wyciągnęła kolejnego papierosa i odpaliła go, zaciągając się głęboko, wciąż nie czując gryzącego dymu w gardle i płucach. Spojrzała ponownie na kota i po paru relaksujących wdechach nikotynowych wróciła myślami do swoich wcześniejszych rozważań i słów zwierzaka. - Zazwyczaj nie palę jednego za drugim, chyba że takie głupie pindy mnie wnerwią. – mruknęła, opierając się ramieniem o cuchnącą wilgocią ścianę. Bardziej miała świadomość, że powinna wydzielać taki zapach niż faktycznie go czuła. – Tak wiele za tak niewiele, huh? Aż ciekawa jestem co masz w zanadrzu. Przykucnęła, co dało jej poczucie zbliżenia się do poziomu wysokości kota. Musiała oddać sierściuchowi jedno, patrzenie na niego, w ogóle skupianie całej uwagi na jego puchatym jestestwie działało nawet kojąco. Taki mechanizm był na wagę złota w obecnej chwili, gdy Alexis dawno nie czuła się tak wyprowadzona z równowagi. Wdech i wydech, ciocia nikotyna zawsze pomaga. - Próbujesz wyciągnąć ode mnie informacje o mojej rodzinie, co byłoby równoznaczne z nakłanianiem do zdrady. Poza tym, że bardzo nieładnie to chętnie dowiem się co niby byłbyś w stanie zaproponować za tak wielkie poświęcenie z mojej strony.
|
| | | DumaMarzenie Senne
Wiek : Dużo Motyw : Duma
| Temat: Re: Schody Pią Wrz 13, 2019 9:32 pm | |
| Cholernie dystyngowanie wyglądający kot zaczął sobie kołysać lekko ogonem od prawa do lewa wraz z rozwojem sytuacji. Pytanie jak bardzo było to świadome działanie ze strony dumnego futrzaka i obie obecne kobiety raczej miały odmienne zdania na ten temat. Praktycznie, nie mógł odczuwać faktycznego zadowolenia, ale rozumiał kiedy wszystko szło w stronę w którą chciał i wiedział, że to było dobre. Czuł jednak dreszczyk mówiący mu, że wypełniał swoją naturę, kiedy zastanawiał się nad swoim poczuciem wyższości nad innymi i kontroli nad sytuacją. Teraz jak najbardziej ten dreszczyk go smyrał za uszkiem i może faktycznie ogonek był prawdziwą reakcją swoistego zadowolenia, tak bardzo jak tylko był zdolny do odczuwania go. Nie był jednak wolny od kręcenia się trybików w głowie. Obecność różyczki dodawała sytuacji tak wiele cudownej ciekawości a drobny konflikt słowny obu jego towarzyszek otwierał mu kolejne drzwiczki ewentualnego sukcesu tego snu. Nie mniej, co do samej koszmarki był trochę skonfliktowany. Z jednej strony ich mały sojusz, z drugiej strony jego instynkt krzyczący na niego, że miał obok siebie koszmar a z trzeciej fakt, że prowadziła wojenkę i dwa poprzednie fakty nie pomagały mu wybrać gdzie powinien się opowiedzieć w tym konflikcie. Gdzieś musiał, ale nie mógł zafundować Alexis przegranej. To byłoby mało produktywne dla jego planów. Z kolei, żeby człowiek miał w czymś wygrać ze snem w szczerym konflikcie, nie jednym stworzonym przez niego dla jego własnych celów? Trochę by go to gryzło.
Nawet z tej sytuacji jednak było jakieś wyjście. Zawsze było i nie byłby tym kim jest, gdyby nie umiał znaleźć najlepszego dla siebie. Mimo wszystko, jego obecność była wciąż centrum sytuacji wbrew szumowi dookoła tego, co mówił. Blondynka powoli otwierała się na to co mówił, kiedy jej świadomość wybudzała się z błogiego stanu spokojnego snu. Już co prawda jej zasugerował co mógł jej dać, ale jeśli wymagała by jej narysował dokładnie instrukcję obsługi jego oferty, to cóż. Wyższa istota czasem musiała się nachylić żeby sięgnąć tych niżej od siebie. - Tutaj? Mogę dać wszystko. Nie chcesz chyba jednak nic nieznaczących głupot. – Powiedział, wciąż przywołując pełny pokusy głos. Przyjemna ambrozja głosu spływała z jego kociej mordki, kiedy mówił dalej. – Każdy ma kogoś, komu chciałby zafundować, żeby nie mógł spać spokojnie przez resztę życia. – Zrobił przerwę, powtarzając się, ale dając jej tym razem więcej czasu na przetrawienie tego, co mówił. Był snem, nie musiał chyba tłumaczyć jak miałby tego dokonać. - Czy jakąś rzecz, która zaginęła, którą by się pragnęło odnaleźć. Mogę być w każdej głowie na świecie i wyciągnąć każdy skrawek informacji. – Tu już dopowiedział pełnym samozachwytu głosem, w pierwszej szczerej emocji w swoich słowach odkąd zawitał w jej głowie. Duma i arogancja były jedynymi rzeczami, które naturalnie czuł. Opowiadać o sobie mógłby długo i nigdy by nie skłamał. Teraz też w tym co opowiadał nie było faktycznych ofert, tylko stwierdzenia faktów. Ale odwoływał się wciąż idealnie do marzeń kobiety, wyciągniętych prosto z odmętów jej podświadomości.
|
| | | RoseKoszmar Senny
Motyw : Róże
Senny Pył : 0 (4)
Esencja : 80%
-
| Temat: Re: Schody Nie Wrz 15, 2019 12:41 am | |
| Róża gdzieś w tle swojej głowy ciągle słyszała podszepty instynktu, które karciły ją za to, że ich trójka nadal tu dysputowała o gruszkach na wierzbie w ofercie każdej ze stron, kiedy dziewczyna już dawno powinna próbować uciekać klatką schodową gdzie pieprz rośnie, goniona gwałtownie rozrastającymi się ciernistymi pnączami. Im więcej pyskowała, tym bardziej nosiło ciemnowłosą do złożenia jej jak origami - nawet jeżeli miałaby się niebawem obudzić cała i zdrowa, Rose z pewnością by ulżyło. Jednak trzymała się stoicyzmu resztkami silnej woli, gapiąc się w bezkresną ciemność za oknem. Wdech, wydech, pobawmy się w przyjmowanie tlenu, którego nie potrzebujemy. Zupełnie jak potyczek słownych z marginesem. Wytrzymywała jednak dla szczytnego celu - Duma usiłował wyciągnąć z niej informacje, a ta idiotka powoli zaczynała się nabierać. Róża była ciekawa, co będzie chciała w zamian za informacje o kółku różańcowym Agathy, ale naprawdę nie liczyła na nic sprytnego. Była raczej skłonna strzelać, że zamarzy jej się nieskończony zapas tytoniu albo żeby jej znienawidzony ojciec spadł ze schodów i sobie ten głupi ryj rozwalił. Gdzieś tam miała cichutką nadzieję, że może jednak ją zaskoczy i zapragnie czegoś interesującego, żeby ten sen skończył się chociaż trochę ciekawie. Niestety nadzieja była matką głupich, a Rose do grona jej latorośli nie należała. Niemniej jednak nie oznaczało to, że nie miała zamiaru podjąć rękawicy i nie powymieniać się nieuprzejmościami ze Śniącą. Prawdę mówiąc, czasem bawiło ją zniżanie się do cudzego poziomu. - Niestety nie. - odparła na pytanie o stan jej słuchu. Pokręciła głową, nadal nie racząc dziewczyny spojrzeniem swoich czarnych oczu. Alexis krzyczała aż dudniało, a kobieta stała niewzruszona, kusząc się jedynie na niewielki uśmieszek świadczący o uczuciu triumfu. Dziewczyna najwyraźniej nie była na tyle świadoma sennego świata, by wiedzieć, że jej negatywne emocje karmią koszmary i napawają je czymś, co sprawia, że tylko rosną w sile. Mogła drzeć się ile w lezie, trzaskać balustrady, rzucać przedmiotami. Trud dla niej daremny, ale widok dla Róży absolutnie wyborny. Zasiała w jej sercu ziarno niepewności wobec samej siebie i podsyciła gniew, sprawiając, że wybuchła. I nie miała zamiaru na tym skończyć. - Wiesz o tym, że ludzie bardzo często używają wyzwisk, których sami boją się usłyszeć? - zadała pytanie, po czym nie czekając na odpowiedź powoli zwróciła głowę w kierunku Alexis. - Głównie dlatego, że nikt nie chce słuchać prawdy o sobie. Ale nie przejmuj się, żadna praca nie hańbi. Nawet ta tam na dole. - w tym momencie wzrok ciemnowłosej powiódł w kierunku bioder blondynki, a potem wrócił od razu do góry, by spojrzeć jej prosto w oczy. I uśmiechnąć się najperfidniej, jak potrafiła. Była blisko śmiechu, gdy usłyszała kolejną groźbę w jej kierunku. Przemoc fizyczna wobec snu? No tego jeszcze nie grali. Naprawdę chciała zobaczyć, jak Alexis próbuje zrobić jej krzywdę. Chociaż była przekonana, że ten typ człowieka jest raczej mocny tylko w gębie, a gdy przyjdzie co do czego, to ucieka w siną dal, to nadal liczyła, że ją cokolwiek zaskoczy. - Czekam. - podarowała jej to jeszcze jedno słowo, którego zażądała i odwróciła się do niej w pełnej swojej okazałości. Drobnej kobiety w upiętych włosach, sukience i butach na obcasie, której spojrzenie na pozór choć piękne, to rzucało wyzwanie, którego... strach się było podjąć. W jej oczach nie odbijał się żaden blask, żaden błysk zacięcia. Były jak czarna dziura, która pochłaniała wszystko wokół. Zupełnie tak, jakby spoglądało się w pustkę, a pustka patrzyła z powrotem. |
| | | Alexis RavenshoreŚniący
Wiek : 23 Profesja : Śniący
Świadomość : I (14)
Esencja : 90%
Ekwipunek : Plecak - notatnik zapisany szyfrem, pudełko z kapslami, 3 paczki zapałek, dwie paczki papierosów, telefon, słuchawki, portfel.
-
| Temat: Re: Schody Czw Wrz 19, 2019 2:01 pm | |
| Alexis była skomplikowana w swej prostocie – choć może jednak prosta w swym skomplikowaniu. Dlatego też, gdy wzbierało w niej zbyt wiele emocji to stawała się stopniowo kwintesencją chaosu, który mógł eksplodować w każdej chwili. Ona sama nie do końca była zdolna do wyczucia momentu tuż przed detonacją, aby uchronić siebie – bo przynajmniej tutaj nie było nikogo, kto zasłużyłby na jej empatię w tak znaczącym stopniu. No dobra, kota byłoby szkoda, bo to jednak pocieszny kuweciarz. Trochę pogada, trochę odegra ruski spektakl i wszyscy się cieszą. O ile jakaś menda w eleganckim opakowaniu nie postanowi zepsuć tej zabawy swoją wątpliwej jakości osobowością. Blondynka spojrzała na zwierzę i lekko przymrużyła oczy, na moment zawieszając się w swych własnych przemyśleniach. Propozycja zemsty na ojcu była faktycznie kusząca, szczególnie jeśli mogłaby zrobić z tego transakcję łączoną i doprowadzić do tego, że jej matka i brat oberwą rykoszetem. Tak, na taką myśl ta toksyczna, zepsuta część jestestwa dziewczyny radowała się niczym chochlik tańczący dookoła rozgrzanego kotła ze smołą. Mimo to nawet tak wybuchowa persona jak Alexis wiedziała, że uczucie gniewu czy chęć zemsty to uczucia gwałtowne, szybko się wypalające. O ile jej rodzina nie padłaby ofiara klątwy gwarantującej katusze przez następne milenium to zapewne nie byłaby w pełni usatysfakcjonowana. Nie, było coś znacznie trwalszego i bliższego jej sercu. Roibhilin. Zrozumiała, że to o nim mówił zwierzęcy jegomość i tak samo mu nie wierzyła jak pragnęła, aby jego możliwości sięgały tak daleko. Każde wspomnienie o tej jednej osobie wybudzało ze snu bestie tęsknoty, pożądania, niespełnionych pragnień wszelkiej maści. Tak bardzo była od nich uzależniona, jednocześnie wstydziła się, że pozostawała we władzy czegoś, co miało tak znikome podstawy i szanse na jakiekolwiek powodzenie. Zmarszczyła brwi, ponownie słysząc głos kobiety, która już dawno wykroczyła poza testowanie jej cierpliwości. Już chciała zacząć mantrę „jestem spokojnym lotosem na tafli pierdolonego jeziora”, gdy ta czarnowłosa wywłoka postanowiła uderzyć w jedną z jej najgłębszych zadr i powodów do wstydu z przeszłości. Nawet nie zastanowiła się skąd kobieta to wie, w snach zazwyczaj człowiek nie zadaje sobie tak istotnych pytań, które mogłyby go nakierować na wiele przydatnych spostrzeżeń. Nie, ona po prostu skupiła się na tym rosnącym uczuciu gniewu, które nagle wystrzeliło w skali tak gwałtownie, że byłoby zdolne do wstrząśnięcia murami zrujnowanego szpitala. - Ostrzegałam. – syknęła przez zaciśnięte zęby, po czym na ich podobieństwo zacisnęła pięści i rzuciła się w stronę kobiety. Skupiona tylko na tym, by rozsmarować ją po schodach, ścianach, wypchnąć za balustradę, może i przez okno. Sen spotęgował emocje dziewczyny sprawiając, że ta obudziła w sobie iście zwierzęcy instynkt, a zbrodnia morderstwa lub brutalnego pobicia zdawała się nie mieć żadnego wpływu na jej moralność. Nie wiedziała skąd ta menda wiedziała o tej jednej – JEDNEJ – sytuacji, na dodatek nie wiedziała kto niby nadal jej prawo do wytykania jej błędów. Nie należała do specjalnie cierpliwych osób i szybko przelano czarę goryczy, prowokując coraz bardziej. - Choćbym miała ci wydrapać oczy i wyrwać język, aby potem rzucić je na pożarcie psom. Pożałujesz. Alexis przypominała z zachowania kota – dzikiego, prawdopodobnie rannego, który agresją reaguje na każde potencjalne zagrożenie. A propos kota – liczyła, że gdy pozbędzie się jednego problemu to będzie mogła wrócić do konwersacji ze zwierzakiem, bo zbyt wiele dróg się przed nią otwierało.
|
| | | DumaMarzenie Senne
Wiek : Dużo Motyw : Duma
| Temat: Re: Schody Pią Wrz 20, 2019 9:34 pm | |
| Generalnie, byt którego całe istnienie zaczynało się i kończyło dookoła zaledwie jednego aspektu ludzkiej psychiki nie powinien nazywać homo sapiens prostymi istotami, ale w tej sytuacji z jego osobistej perspektywy, jak najbardziej przepełniała go taka opinia. Widział, że za oczami blondyneczki kręciła się powoli cała gama myśli na temat tego, co mówił. Co prawda mógł symulować każde uczucie i każdą tonację głosu a jego obecna postać sprawiała, ze nie dało się odczytywać jego mimiki, ale nie potrzebował sztuczek, by być przekonującym w tym chwili. W snach zwłaszcza, instynkty mówiły do ludzi głośno, kiedy ich jawna świadomość nie uciszała podświadomych podszeptów równie skutecznie co za dnia. Tak samo było z naturalnym wyczuwaniem kłamstw. Gadający kot nie oferował broń boże kota w worku. Trochę może dodawał koloru do rysunku swoich zdolności, ale sam rysunek był jak najbardziej prawdziwym odtworzeniem stanu faktycznego. Potrafił do pewnego stopnia wybierać sobie ofiary. Ojczulka Alexis znalazłby bez trudu, bo z tego co wyczytał, był to jego zwyczajowy rodzaj celu. Z jej dawnym kochankiem miałby większe trudności, ale wszystko dało się zrobić. Nie miałby też żadnych oporów z wykonaniem obietnicy jej względem. Kret w małej sekcie Agathy mógł się kiedyś okazać bezcenny. Teraz kiedy faktycznie starsza pani będzie w stanie realistycznie udowodnić, że jej pomysł na naturę rzeczywistości jest prawdziwy, jej organizacja powinna zacząć rosnąć. Kto wie, może nawet ona kiedyś stanie się idealną nosicielką dla Aspektu Dumy. O tak, wszystko szło w jak najlepszych kierunkach dla kołyszącego się ogona kociej postaci marzenia sennego.
Nawet pozorne zamieszanie, jakie wprowadziła Różyczka było mu jak najbardziej na rękę. Nie śpieszyło się mu, a bycie zaaferowaną w senną sytuację służyło temu, żeby miał jak najwięcej czasu. To jedno na pewno koszmarka mu zapewniała przykuwając uwagę blondynki. Z perspektywy Alexis, kot spokojnie sobie siedział, czekając aż wróci do niego swoją uwagą. Nawet dla niepoznaki jego manifestacja podrapała się za uchem. Rose jednak pewnie wiedziała, że fakt bezczynności kupy futra nic tak naprawdę nie musiał znaczyć. Duma mógł ingerować w bardzo wiele rzeczy podczas ewentualnej konfrontacji obu kobiet bez konieczności nawet przekręcenia kociego łebka. W takiej sytuacji z tą konkretną koszmarką jednak dotąd nie był i prawdę mówiąc, był bardzo ciekawy co się stanie i jaka będzie jej reakcja. Druga obecność w śnie mogła poczuć, że jakiś pasywnie ciążący na jej ramionach balast nagle zniknął, kiedy Aspekt Dumy świadomie dał jej wolną rękę, przynajmniej na tą chwilę. Podświadomie czuła też wyzwanie bijące z jego wizualnie mało ekspresywnej kociej mordki. Zawsze między dwoma siłami woli w snach były jakieś opory, bo świat dookoła nie mógł się poddawać jednocześnie dwóm różnym poleceniom, ale teraz jego własna kontrola odpłynęła sobie na chwilę. No, ewentualnie, gdyby Różyczka chciała zrobić coś bardzo głupiego co miałoby natychmiast obudzić Alexis, musiałby to powstrzymać, ale raczej nie powinno tak być.
|
| | | RoseKoszmar Senny
Motyw : Róże
Senny Pył : 0 (4)
Esencja : 80%
-
| Temat: Re: Schody Pon Wrz 23, 2019 11:16 pm | |
| Gdyby tylko współtowarzyszący jej Sen mógł wejść do jej spowitego gąszczami cierni umysłu, poczułby się jak u siebie. Róża nie umiała wyrażać radości w tak efektowny sposób jak ludzie, więc nie była w stanie zdobyć się na nic więcej niż lekkie uniesienie lewego kącika ust w specyficznym uśmiechu. Jej oczy jednak wyrażały pewien dziki instynkt, który zdawał się potęgować tym bardziej, im bardziej złościła się na nią dziewczyna. Nie trzeba było długo się głowić, by rozszyfrować, co działo się wewnątrz jej koszmarnej osoby. Rose była po prostu z siebie szalenie dumna. Może szaleństwo tutaj było pojęciem względnym, bo była pewna, że ludzie zazwyczaj aż nie mogli się posiąść z dumy, gdy udawało się im osiągnąć coś triumfatycznego. Ona zaś stała, delektując się smakiem aury wszechobecnego gniewu i bólu. O ile sama mogła podpisać się głównie pod pierwszym, to nie można było ukryć, że Duma przyczynił się do poczucia przez Alexis drugiego. Przywiódł do jej pamięci obraz kogoś, kto wiele dla niej znaczył, ale również sprawił ból. Róża nie była w stanie rozpoznać, czy jego nieobecność ją raniła, czy to co zrobił. Uczucia do mężczyzny były zbyt skomplikowane, by ona sama mogła je ułożyć w zrozumiałą całość. Dlatego nie miała zamiaru drążyć czegoś, do czego dotarła po omacku, bo tak odległe wrażenie mogło być zwyczajnie mylne. Niemniej jednak nie potrzebowała tego do osiągnięcia swojego celu. Ravenshore przecież już kipiała od negatywnych emocji, chwiejnie balansując na skraju wybuchu. Była tykającą bombą, którą można było zdetonować w każdej chwili - zastanawiało ją jedynie, czy Duma będzie próbował to zatrzymać. Posłała mu długie spojrzenie, jakby chciała w niemy sposób zapytać go o jego zamiary. Nie zrozumcie mnie źle, gdyby naprawdę chciała zmienić blondynkę w wrak człowieka, nie pytałaby nikogo o zgodę. Obraz sytuacji wyglądał jednak tak, że jej bądź co bądź krewny miał swoje plany, które zdawały się być cokolwiek interesujące. Nie chciała przypadkiem rujnować czegoś, co mogłoby jej sprawić zgoła więcej przyjemności, niż kopanie leżącego. Zwróciła szybko oczy w kierunku Alexis, która oświadczyła jasno i wyraźnie, że ostrzegała. Róża nie była za bardzo pewna przed czym, ale przyjęła do wiadomości i czekała, aż dziewczyna dojdzie do pointy. Zaskoczyło ją to, że faktycznie nie była tylko mocna w gębie i posunęła się do rękoczynów, więc tu musiała jej oddać punkt. Nawet przemknęło jej to po twarzy, bo jedna brew uniosła się, gdy analizowała zmierzającą na nią agresorkę. Nieznaczny moment później w jej kierunku poleciały kolejne ogniste obietnice, aczkolwiek chyba tylko jedna strona obecnego konfliktu była świadoma, że były one bez pokrycia i nie była to osoba rzucająca słowami na przysłowiowy wiatr. Przez myśl przeszło jej, że w sumie propozycja jest całkiem kusząca, bo języka jeszcze nikt jej nie wyrywał i a nuż jeszcze by się jej spodobało, ale nie zdążyła wygłosić swoich przemyśleń. Oczywiście Rose nie miała najmniejszego zamiaru stawać w szranki z Alexis, bo nie była zwolenniczką ślepej przemocy. Przecież nie była barbarzyńcą. Dlatego zbliżyła się w mgnieniu oka, rozłożyła ramiona i pozwoliła dziewczynie wpaść prosto w nie. Zamknęła ją w żelaznym uścisku, przytulając do siebie mocno. Jedną ręką objęła ją w talii, drugą zaś pożyła z tyłu jej głowy, nieznacznie gładząc po włosach. Z pozorów iście miłosierny gest, zupełnie jakby chciała miłować swoich wrogów i nadstawiać drugi policzek. Pozory jednak mylą. Wystarczyło się dobrze przyjrzeć Róży, by widzieć, że koszmar zaczął kwitnąć tak, jak mu przeznaczono. Z ciała kobiety wyrastało mnóstwo kolców - zdawało się, że pokrywały całe jej ciało, omijając jedynie głowę i wnętrza dłoni. Te nadal pozostawały nieskazitelnie perfekcyjne. - Po co te nerwy? - szepnęła kojącym głosem wprost do ucha dziewczyny, jednak była przekonana, że jej słowa dotarły również do kota. Przycisnęła ją mocniej do siebie, pozwalając by kolce wbijały się w blondynkę jeszcze mocniej, budząc o wiele... intensywniejsze doznania. Zupełnie tak, jakby ktoś zamknął ją w objęciach żelaznej dziewicy. - Przecież nie ma nic złego w byciu inną od reszty. Inny nie znaczy gorszy. - mówiła spokojnie, powoli, a jednak jej głos wbijał się w umysł słuchacza, zdając się dochodzić z każdego kąta jego umysłu. Na dodatek, mimo swojej filigranowej i raczej delikatnej budowy, jej uścisk nie słabnął ani na chwilę, nie pozwalając dziewczynie na wydostanie się zeń. Mogła się więc poddać słodkim szeptom, albo czekać na ratunek, który nie nadejdzie. Chociaż... przecież tuż obok nich stało marzenie. - Rzeczywistość jest... przykra, prawda? - kontynuowała swój wywód, nadal głaszcząc ją po głowie. - Ludzie kłamią, wykorzystują, a potem odchodzą. Rozpalają uczucia, tylko po to, by nigdy ich nie odwzajemnić. Udają, że rozumieją, licząc, że się przed nimi otworzysz i zdradzisz im swoje sekrety, których później użyją przeciw tobie. Po co do nich wracać? - zapytała, kładąc brodę na ramieniu Alexis. Spokojnie gładziła jej włosy, a dziewczyna mogła poczuć od niej różany zapach, który jednak absolutnie nie kojarzył się z perfumami. Pachniała jak świeże kwiaty. - Nie uważasz, że o wiele rozsądniejsze jest zostać tutaj, z kimś, kto wie o tobie wszystko i wszystko jest też ci w stanie zapewnić? - zadała kolejne pytanie, nie precyzując jednak kto miałby być tym cudotwórcą. Po podłodze zaczęły się wić cierniste pnącza, zielone i żywe, prawie przypominające węże. Biegały pod ich stopami, próbując wspiąć się po ich nogach, jakby chciały opleść ich ciała i scalić ze sobą. Wyglądało na to, że Alexis tutaj zostanie - kwestią było tylko to, czy zrobi to po dobroci, czy z przymusu. |
| | | Alexis RavenshoreŚniący
Wiek : 23 Profesja : Śniący
Świadomość : I (14)
Esencja : 90%
Ekwipunek : Plecak - notatnik zapisany szyfrem, pudełko z kapslami, 3 paczki zapałek, dwie paczki papierosów, telefon, słuchawki, portfel.
-
| Temat: Re: Schody Wto Wrz 24, 2019 2:21 pm | |
| Oczami wyobraźni bardzo wyraźnie widziała jak jej palce wplatają się we włosy kobiety, jak z impetem szarpią je, zmuszając intruza do utraty równowagi i uderzenia ciałem o betonową posadzkę, która miejscami zdradza, że leżały na niej kiedyś całkiem ładne płytki. Z każdym centymetrem, który przybliżał Alexis do celu w jej sercu kiełkowała dzika satysfakcja, która była bliżej niesfornego demona niż po prostu młodej dziewczyny. Doprowadzono ją do takiej furii, że miała ochotę łamać meble(i kości), rozbijać okna(i czaszki) a do tego rzucać czym popadnie(najlepiej ciemnowłosymi Azjatkami). W takich chwilach zapominała o przynajmniej części swojego człowieczeństwa, oddając stery instynktowi, który niczym zwierzęciu kazał atakować tak, by zagryźć. W świecie natury nie puszcza się ofiar wolno, nie zostawia się posłańców, aby poszli z wiadomością do reszty pobratymców. Zresztą – po co w tym wypadku? Nawet nie widziała czy ta wywłoka miała jakiś pobratymców, a z takim charakterem to szczerze wątpiła. Z drugiej strony już w domu rodzinnym wiele razy widziała, że ci z paskudną osobowością mają zazwyczaj wianuszek popleczników, którzy będą na każde zawołanie jeśli mają z tego profit lub po prostu są słabsi psychicznie. Odrażające. W całym tym morderczym pędzie na pewno nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Nie wiedziała nawet kiedy ramiona kobiety oplotły ją, niby czule, ale przez pryzmat całości sytuacji wszystkie mięśnie Alexis spięły się, gotowe do walki. Chciała się wyrwać, naprawdę chciała, ale musiała przyznać, że ilekroć próbowała się szarpnąć tym miała wrażenie, że uścisk staje się coraz bardziej żelazny, a jej siły ulatują na ten krótki moment zrywu. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć poczuła coś, co już tym bardziej nie zdawało się być kompatybilne z rzeczywistością. Najpierw ukłucia, od których źródeł odruchowo chciała się odsunąć – bezskutecznie. Następnie nieprzyjemne uczucie wbijających się kolców. Tym razem próbowała się bardziej gwałtownie się wyrwać, co spotęgowało pulsujące, choć przytłumione uczucie bólu. Alexis była przekonana, że czuje piekące, ostre fale bólu, jednakże w gruncie rzeczy było to echo podsuwane przez umysł, który zakładał, że przy takim rozwoju wydarzeń wspomnienie fizycznego cierpienia będzie jak znalazł. W takich chwilach jednakże nie do końca zdajemy sobie sprawę z takich prostych różnic, a szkoda. Syknęła, krzyknęła przez zaciśnięte zęby, acz znieruchomiała szybko łącząc fakty, że niepotrzebna szamotanina tylko pogorszy sytuację. Nie wiedziała kiedy i jak sytuacja obróciła się w ten sposób, ale gniew zaczął mieszać się z palącym uczuciem bezsilności i frustracji. Potem przyszły słowa. Już chciała przerwać Azjatce, znów jej naubliżać, pogrozić, nawet przez myśl jej przeszło, aby w tej pozycji ja ugryźć choćby w szyję, byleby ta się od niej odsunęła. Uczucie bólu przytępiało jednak nieco zmysły i zwalniało reakcje, przez co chcąc nie chcąc zaczęła słuchać słów, które rozlewały się w umyśle niczym jad żmii. W pierwszym odruchu Ravenshore broniła się przed nimi starając się zagłuszyć ich echo, ale im bardziej się do tego przykładała, tym bardziej wypełniały każdy zakamarek jestestwa dziewczyny. Niczym te same ciernie co wbite w ciało blondynki, raniły, paliły wręcz żywym ogniem poruszając struny, które wolałaby zakopać wiele metrów pod ziemią. Wspomnienia odżywały jak wstające z grobów ciała na wezwanie nekromanty. Słyszała echa słów rodziców, mroziły ją wspomnienia obojętności brata, paliły obrazy jak po imprezach, gdzie była duszą towarzystwa płakała w jednej z uliczek – cicho, wręcz bez ekspresji, paląc papierosa i popijając wino z „gwinta”. Potem było tylko gorzej, gdy lepkie od trucizny słówka, niczym mantra z kwasu wżerały się w mózg. Roibhilin. Prawie że mogła zobaczyć jak stoi w tym obskurnym korytarzu pod ścianą za plecami kobiety. Dobrze pamiętała tę koszulę i spodnie, tak jak przy pierwszym spotkaniu miał dłonie w kieszeniach płaszcza, który luźno spływał wzdłuż jego sylwetki. Jej zatruty umysł podpowiadał jak obrzuca ją znudzonym, nieco wręcz pogardliwym spojrzeniem, prycha, po czym odchodzi w bok, w końcu niknąc gdzieś pomiędzy ruinami. Z każdym kolejnym wyrazem, zdaniem ciało Alexis zdawało się tracić powietrze niczym przebita dętka. Chciała się przed tym bronić, jednocześnie wnętrzności ściskała sama świadomość, że jednocześnie bała się przekazu jak i odczuwała porażającą bezsilność, bo nie potrafiła zaprzeczyć. Nie potrafiła bronić swojego zdania, bowiem nie było zbyt różne od tej goryczy, która nieskrępowanie skapywała z ust Azjatki do czary, która była przepełniona od wielu lat. (…)licząc, że się przed nimi otworzysz i zdradzisz im swoje sekrety, których później użyją przeciw tobie. Powoli odwrócił głowę na tyle, na ile mogła aby spojrzeć w ślad za kotem. A co jeśli on chciał z niej to wszystko wydobyć, żeby zrobić krzywdę Agathcie? Chciał zrobić z niej marionetkę, a potem to ona byłaby zdrajcą. Straciłaby już doszczętnie wszystko, choć zostało jej tak niewiele. Zmarszczyła brwi i ponownie syknęła, gdyż próba obrotu skutkowała poruszeniem się wielu kolców w ranach, która coraz bardziej pulsowały nieprzyjemną iluzją bólu. - Chciałeś mnie wykorzystać, co? – powiedział i choć jej ekspresja była najbliżej gniewu to głos był pusty, wyprany z emocji, jakby mózg dopiero się zastanawiał która z nich powinna wieść prym w tym momencie. Ciało zdawało się nieruchomieć i mrowić coraz bardziej, zaczynając od stóp, póki co docierając do okolic ud. – A więc o to chodzi, gdy mówią, że koty są fałszywe. No tak.
|
| | | DumaMarzenie Senne
Wiek : Dużo Motyw : Duma
| Temat: Re: Schody Wto Wrz 24, 2019 9:16 pm | |
| Aspekt Dumy lubił gry. No, przynajmniej na tyle na ile sen może lubić coś nie powiązanego ze swoim konkretnym tematem. Za grami krył się bowiem potencjał na sukces a co za tym idzie, na jego najlepiej rozumiane odczucie. Ostatnio czempioni w te śmieszne ludzkie gry komputerowe zaczęli zbierać podobne laury co sportowi czempioni i zdarzało mu się ich czasem odwiedzać. Najpierw jednak poznał w dawniejszych czasach inne gry oraz ich mistrzów. Weźmy takie szachy na przykład. Bardzo wiele rzeczy można było porównywać do tego typu gier, które w swojej najczystszej postaci wszystkie definiowało się po prostu jako starcie dwóch umysłów. W tej chwili, Róża i Duma nie byli przeciw sobie co prawda tak całkiem na poważnie, ale nadal dla bytu kryjącego się pod maską kociej mordki było trochę denerwujące, kiedy pionki zaczynały same stawiać kroki, z którymi się nie zgadzał. Bardzo chętnie witał perspektywę walki między parą kobiet, z tego samego powodu, dla którego lubił gry. Wszystko za sprawą Różyczki rozkwitało dokładnie tak jak sam lubił tworzyć senne iluzje, acz sam nie musiał nawet kiwać palcem, wszystko działo się samo. Ba, już od koszmarnej piękności wyczuwał potężne uczucie, którym zwieńczał sny Ludzi, zanim jeszcze cokolwiek się zaczęło. Ciekawe czy to przełoży się na to o ile cięższy będzie jego pojemniczek na pył. A to ciekawy mógłby być eksperymencik. Ostatnimi czasy Duma robił się z jakiegoś powodu bardzo ciekawski, acz w końcu jego świat wywrócił się do góry nogami. To była naturalna kolej rzeczy w takiej sytuacji.
Niestety, konflikt ten bardzo szybko przestał iść w stronę, w którą miał nadzieję, że pójdzie. Pomijając te fizyczne kolce, które wypuszczała koszmarka, to bardziej te mentalne wydawały się trafić we wszystkie czułe punkty blondynki, która praktycznie zwiotczała w morderczym uścisku. Tak się kończyło nawiedzanie byle jakiej kulki kompleksów, bez krzty własnej wysokiej samooceny. Alexis niosła ze sobą wiele możliwości jako człowiek pośród innymi ludźmi, ale nie za wiele jako nosiciel dla snu, szukającego doładowania swoich bateryjek. Z kolei dla Róży, była ona właśnie idealną ofiarą dla tego, co lubiła robić z ludźmi. Aspekt Dumy miał zatem niestety pod górkę i to wcale nie tylko dla tego, że wszystko działo się na schodkach wyżej niż te, przy których siedział na poręczy. Nie mniej, nie był to koniec gry, póki ich rezydentny człowiek się nie obudził. A jeśli ktoś by oczekiwał, że ten konkretny kot ucieknie z podkulonym ogonem przez perspektywę odrobiny trudności, musiałby go kompletnie nie znać. Na okaz przyjęcia niewypowiedzianego wyzwania, zgrabnie zaczął dreptać w górę poręczy, by zrównać się z tulącą się parą.
- Musiałaś nie zauważyć, że nie jestem człowiekiem. – Odparł, z lekkim rozbawieniem na słowa uciekające z ust blondynki powoli zamienianej w poduszeczkę do igieł, acz odpowiadał jednocześnie na słowa Róży, która wypominała jacy to ludzie właśnie byli niedobrzy. Jedno kluczowe słowo a tyle możliwości. Nie istotne jednak były tak bardzo jego słowa jak fakt, że żelazny uścisk koszmarnej piękności zadrżał lekko, kiedy Alexis się wykręcała, by spojrzeć na kota. Leciutka manipulacja, ale dająca potencjalnie ogromne pokłady nadziei. – Kolczatka jednak ma rację. Możesz tu zostać z kimś, kto ma ci wiele do zaoferowania, albo popaść w rozpacz i poddać się jej. Twój wybór. - Był uśmiech w tych słowach, który z samego tonu głosu przywodził na myśl kota z Cheshire, nawet jeśli ta konkretna kocia mordka nie wykręcała sie nienaturalnie. Mógłby ją osobiście uratować, oczywiście. Nawet zanim wszystkie sny zostały ze sobą zrównane, zarówno on jak i Róża były nadzwyczaj pradawnymi bytami wśród swoich braci i sióstr i dzierżyli podobne zdolności. Mogli sobie nawzajem skutecznie przeszkadzać. Niestety, mógł tylko po cichu pomagać i motywować, by Alexis mogła sama odnieść sukces. Z pustego nawet Salomon nie naleje. Jeśli w blondynce nie było niczego czym mógł się pożywić, to nic z niej nie wykrzesa, nie ważne jak by próbował.
|
| | | RoseKoszmar Senny
Motyw : Róże
Senny Pył : 0 (4)
Esencja : 80%
-
| Temat: Re: Schody Sro Wrz 25, 2019 1:02 am | |
| Oczywiście, że była świadoma stanowiska, które objął przeciwstawny jej aspekt - miał zamiar siedzieć, zamiatać wdzięcznie ogonkiem i czekać na owoce jej pracy, idąc za myślą, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Może i udałoby mu się zebrać całkiem pokaźne żniwo, gdyby Róża urodziła się wczoraj i nie grzeszyła rozumem. Bez względu na ich pakt czy względną umowę, jak zwał tak zwał, nadal była urodzoną egoistką. Jak to mawiali ludzie, krew nie woda - z pewnymi predyspozycjami rodziła się każda istota, a wyplewienie ich bywało cokolwiek niemożliwe. Zysk stał w zasięgu jej ręki, a nawet wbiegł prosto w jej ramiona. Nie miała zamiaru wypuszczać ryby, która własnoręcznie uwikłała się w zastawione przez nią sidła. Duma może i żywił się smakiem triumfu, najchętniej takim z najmniejszym wkładem własnym, by pysznić się z jaką łatwością wzniósł się na wyżyny. Była w stanie to zrozumieć, a nawet darować sobie kpiny, w końcu każdy orze jak może - i kogo może. Jednak musiał pamiętać, że jeżeli miał się za króla górującego nad całą planszą, to doprowadzenie do szachu wciąż mogło okazać się drogą przez mękę. Przecież to królowa mogła ruszyć w się w dowolnym kierunku, gwoli jedynie swoich własnych pragnień i upodobań. Nie mogła zaprzeczyć, że miała przed sobą niezbyt trudne zadanie. Umysł dziewczyny przypominał jej domek z kart, który ktoś zdecydował się ustawić na wierzchołku gwałtownie topniejącej góry lodowej. Zgliszcza, ruina i ziejąca otchłań smutku, niespełnionych oczekiwań i niedoczekanych obietnic. Zdecydowanie zasługiwała na pomoc psychologa, jednak Róża parała się zupełnie odmiennymi rzeczami i nie mogła jej pomóc tak, jak tego by oczekiwano. Sama miała dosyć spaczone pojęcie wszelakiej pomocy, zupełnie jakby obrała sobie za cel wybrukowanie całego piekła swoimi rzekomo dobrymi chęciami. Może dlatego nie miała żadnych zawahań przed zakorzenianiem swojego wodzącego na pokuszenie jestestwa w głowie Alexis, które stopniowo zaczynało oplatać nie tylko jej ciało, ale i zmysły. Próby walki uznała za całkiem urocze, ale i zupełnie naturalne, przez co była na nie przygotowana. Ludzie byli prości w obsłudze, mieli pewne autonomiczne instynkty, przez co ich reakcje można było ułożyć na planie banalnego schematu. Każdy idiota prędzej czy później zauważyłby, że są powtarzalni do bólu. Dlatego nie reagowała na jej pierwotne wierzganie i próby ucieczki, jedynie utrzymując swoje kojące i stanowcze objęcia wokół dziewczyny, dając jasno do zrozumienia, że to ona tutaj decyduje o obrocie spraw. To samo chciała zakomunikować Dumie. Alexis nie mogła widzieć twarzy Róży, a ta była doskonała w mówieniu jednego, a robieniu drugiego. Dlatego kiedy jej broda spoczywała na ramieniu blondynki, a sama wydawała się w pełni skupiona na przytulaniu jej do siebie i zapewnianiu o tym, że wie, co jest dla niej dobre, tak naprawdę jej wzrok świdrował kota i każdy jego krok w ich stronę. Grali w grę, to prawda. O ile była w stanie zaakceptować dodatkowego gracza, to nie miała zamiaru pozwalać, by ktokolwiek oprócz niej miał stanowić o zasadach. Może i była cieniem dawnej siebie, przez co nie zapowiadało się tutaj żadne starcie tytanów, jednak mimo to nadal była godnym przeciwnikiem. Lepiej więc było sobie nie wyobrażać, jak potworna była kiedyś. - Ja od początku oferowałam ci prawdę. - powiedziała łagodnie, acz stanowczo, tuż po tym jak dziewczyna rzuciła oskarżeniami w kierunku kota. Poczuła próby rozluźnienia jej uścisku ze strony Dumy, co skwitowała krótkim grymasem twarzy, który zniknął równie szybko, jak się pojawił. Nie miała zamiaru ukazywać ani krzty słabości, dlatego samodzielnie nieco zwolniła objęcia, podnosząc głowę z ramienia Ravenshore, by objąć jej ramiona swoimi delikatnymi dłońmi i spojrzeć jej prosto w oczy. Cierniste pnącza jednak nadal wiły się po podłodze, tym razem odważając się wspiąć trochę wyżej, wędrując w górę nóg zarówno splecionych ze sobą kobiet, jak i barierki na której siedział kot. - Bolesną i przykrą, ale prawdę. Nie mam zamiaru mamić cię słodkimi obietnicami spełnienia najskrytszych marzeń. Cuda się nie zdarzają, moja droga. - uśmiechnęła się nieznacznie, jakby wcale nie zapowiadało się na rujnowanie czyjegokolwiek światopoglądu budowanego przez lata życia. - Oferuję ci prostą możliwość. Po co wracać do ludzi, z którymi nigdy nie będziesz szczera? Nie masz zamiaru się otwierać przed nikim, bo boisz się, że gdy poznają całą twoją przeszłość, uciekną od ciebie. Zostawią na pastwę losu, głuchej samotności i dławiących wspomnień tego, co już nie wróci. My znamy całą prawdę o tobie. Wiemy, kim jesteś i kim byłaś. A jednak nadal tu jesteśmy. Nie uważasz, że ta strona medalu jest o wiele bardziej... pewna? - spojrzała na nią wyczekująco, kiełkując w niej niepewność podszytą nadzieją, że może faktycznie w jej słowach jest jakiś sens. Nadal mówiła w liczbie mnogiej, z nieznanych nikomu tu przyczyn stawiając się jako przedstawiciel ich dwojga jako Snów, mimo że jeszcze chwilę temu zdawała się zdecydowanie zaznaczać, że Duma ma nie wchodzić jej w paradę. Nie zmieniało to jednak faktu, że obydwoje mogli wejść w najciemniejsze zakamarki jej umysłu, co pewnie z najdzikszą przyjemnością już uczynili, a więc dowiedzieli się, co sprawiło, że Alexis jest taka, jaka jest. Mimo to trwali przy niej, prezentując jej kuszącą opcję stanięcia po ich stronie, bo, o dziwo, byli znacznie realniejszą wizją sukcesu i ulgi, niż świat realny. Cóż za ironia. |
| | | Alexis RavenshoreŚniący
Wiek : 23 Profesja : Śniący
Świadomość : I (14)
Esencja : 90%
Ekwipunek : Plecak - notatnik zapisany szyfrem, pudełko z kapslami, 3 paczki zapałek, dwie paczki papierosów, telefon, słuchawki, portfel.
-
| Temat: Re: Schody Sro Wrz 25, 2019 2:46 pm | |
| Gdzieś tam przez fale rozpaczy przebiła się wątła nutka irytacji, gdy kot zainsynuował, że Alexis jest co najmniej osoba przygłupią – tak to przynajmniej brzmiało w jej głowie. Jakby ktokolwiek mógł wpaść na to, że gadający kot jest człowiekiem. Brawo Sherlocku, otrzymujesz nagrodę imienia Spangeboba Pustogłowego, mamy nadzieję, że miło spędzisz opłacony wyjazd do Kocopołuszków Dolnych. Śmiechem żartem taka drobna pierdoła mogła okazać się zbawiennym ziarnem, które wrzucone w odpowiednim momencie na odpowiedni grunt przypomni człowiekowi jego prawdziwą naturę. Z ust koszmaru sączyły się słowa, które raniły przynajmniej tak samo dotkliwie co ciernie, które coraz bardziej otulały nogi blondynki. Zdawała się tego nie zauważać, szczególnie, że i tak każdy skrawek jej ciała poza głową i szyją pulsował z bólu, przytępionego jedynie tym bardziej upierdliwym psychicznym dyskomfortem znanym szerzej jako totalna rozpacz. Masochistyczna natura kazała dziewczynie wysłuchiwać każdego przejawu zrozumienia swojej sytuacji, nie zważając na to, że każda dodatkowa informacja to jeden sztylet więcej. W końcu wiele osób odkrywa pewnego rodzaju ulgę we wpadaniu w spiralę nieszczęścia, nic dziwnego, że i jej się noga omsknęła. Im dłużej cała sytuacja trwała, tym bardziej Ravenshore miała wrażenie, że ta osobliwa dwójka przerzuca się słówkami, a ona sama robi za pacynkę, które może jedynie obserwować rozwój wypadków ze swej słabej skorupy. Poczuła się jak dziecko, które właśnie jest przekonywane przez rozwodzących się rodziców, które z nich jest lepsze i może więcej zaoferować, jednocześnie dając latorośli iluzję poczucia, że jest najważniejsze. To zawsze była gówno prawda, chodziło jedynie o satysfakcję rodzica, który wygra licytację i będzie mógł z tryumfem spoglądać na przegranego. Zaśmiała się. Najpierw ledwo dosłyszalnie nawet dla kobiety, potem nieco głośniej acz krótko. Brzmiało to jak urywany przejaw rozbawienia tuż po ogromnym wysiłku. Zwiesiła głowę, opierając czoło na ramieniu Azjatki. - Śmieszne. – rzuciła sucho, wciąż się uśmiechając, choć nikt nie mógł tego dojrzeć spod opadających jasnych włosów. – Naprawdę zabawne. To żeście sobie zabawę znaleźli, nie powiem. Nawet mi się podoba. Zanim sama zdołała odpowiednio przemyśleć wszystkie „za” i „przeciw” swojego pomysłu postanowiła wgryźć się w szyję ciemnowłosej, licząc, że ta odruchowo się od niej odsunie i odda chociaż trochę swobody ruchów. Buntownicza natura Alexis prędzej czy później zacznie wierzgać, szczególnie, gdy ktoś będzie próbował ją pętać. Zaśmiała się ponownie. - Kochana, masz trochę przekłamane informacje. Agatha i Vesper wiedzą kim jestem i jaka jestem. Znalazły mnie na dnie, a TY mi proponujesz „prawdę”? Więc gdzie byłaś, gdy znalazłam się na tym cholernym dnie? Tym razem nie była wściekła. Ciężko powiedzieć jakie emocje królowały w niej, bowiem najbliżej stało to czystego chaosu. W tej chwili Ravenshore mogłaby w jakiś pokręcony sposób idealnie komponować się z miejscem, które wybrała na dzisiejszy spacer. Nie kalkulowała, nie przewidywała swoich ruchów, z resztą bez talentu do taktyki zwykle kiepsko to wychodziło. Zdała się na nagi instynkt. Odwróciła się gwałtownie na tyle, na ile pozwalały jej kolczaste pnącza. Zabolało i to bardzo. Syknęła, zaklęła jak szewc, po czym wyszczerzyła się do kota, choć był to dziwny rodzaj rozbawienia. - Hej, Behemoth! Współpracujecie, co? Czy może wręcz przeciwnie i właśnie sobie zrobiliście partyjkę szachów czy innego strategicznego piekiełka? Jeśli nie i jesteś po mojej stronie to ja się pytam – gdzie na wszystkich bogów jest ten czysty spirytus, bo te rany to trzeba będzie odkazić.
|
| | | DumaMarzenie Senne
Wiek : Dużo Motyw : Duma
| Temat: Re: Schody Czw Wrz 26, 2019 9:43 pm | |
| Duma nie utożsamiał się ze swoją formą na tyle, żeby mruczeć z aprobaty co do tego jak wszystko się układało, acz przez chwilę przeszło mu to przez myśl. Wbrew wszystkim początkowym utrudnieniom z racji niespodziewanego gościa najpierw a potem wątpliwego stanu mentalnego blondyneczki, wszystko wychodziło na prostą. A to w dodatku wyłącznie za sprawą kilku słów. Oczywiście, były to odpowiednie słowa wypowiedziane w odpowiednich momentach. Ludzie mądrze twierdzili, że o wiele mniej liczyło się co było mówione a o wiele bardziej jak. Wystarczyła delikatna nutka prowokacji, by cała mikstura bólu i rozpaczy jaką próbowała naważyć Różyczka całkowicie zmieniła swój smak, na o wiele bardziej ostrzejszy. Pionek w końcu zaczął tak się przesuwać, jak tego chciał Aspekt Dumy. Najpierw był to błysk w oczach. Alexis zaczęła sobie zdawać sprawę ze swojego położenia. Potem się zaśmiała i z nowym zapałem w głosie ubrała swój nowy domysł w słowa. Kocia mordka jedynie skinęła lekko w dół, jakby z aprobatą, acz czy ten gest został zauważony nie wydawało się go obchodzić. Następnie jednak zaczęło się robić o wiele ciekawiej. Blondyneczka bowiem stwierdziła, że chciała zaciągnąć veganizm na nowe szczyty i zasmakować ludzkiej roślinki, w dodatku tej z gatunku dość ostrych. Sny oczywiście nie musiały odczuwać bólu jeśli bardzo tego nie chciały, acz tutaj to w co wierzyła podświadomość ich gospodyni miało też pełną moc. Ciężko było jednak oczekiwać, by obecna tu koszmarka miała się tak łatwo poddać. Raczej będzie trzeba większej ingerencji w jej formę, żeby faktycznie to odczuła, ale i na to bardzo szybko wpadł mu pomysł, kiedy Alexis się do niego odezwała. Tym razem to jej kilka słów miało ogromne znaczenie, bo prosiła go o pomoc. Pokrętnie i poddając w wątpliwość to po której stronie rzeczywiście stał, ale nadal mimo wszystko, było to podkolorowane proszenie o pomoc. Butelka pełna spiritusu może przyda się później, ale póki co pusta mogła być o wiele bardziej użyteczna. Alexis poczuła jak jedna z jej dłoni w swoim aktualnym wierzganiu zacisnęła się na czymś twardym i zimnym. Okazało się, że w ręce miała tak zwanego tulipana z solidnego twardego szkła i konkretnymi ostrymi końcami. Przypadkiem, mniejwięcej na wysokości brzucha swojej obecnej oponentki. - Pełna będzie jak będziesz się w stanie dostać do swoich ran. – Powiedział krótko i na temat, z wyczekiwaniem, ale i zadowoleniem w głosie. Kolejny z pozoru niewielki gest, który znaczył niezwykle wiele. W końcu właśnie stworzył coś z niczego w krytycznym momencie. Była to deklaracja wielkiej mocy sprawczej, nawet, jeśli tutaj nie miała ona wielkiego przełożenia na świat rzeczywisty. Póki blondynka była zaaferowana sytuacją, omijała myśli o tym, żeby próbować się budzić. A w to zaaferowanie raczej wątpić było ciężko. Działo się jednak nieco więcej, niż można było zobaczyć. Moc sprawcza Aspektu Dumy nie tylko dała broń kobiecie, ale też miała zamiar upewnić się, że żadne nowo wyrastające pnącze go jej nie odbierze póki nie będzie mogła jej użyć. Oby działała szybko. |
| | | RoseKoszmar Senny
Motyw : Róże
Senny Pył : 0 (4)
Esencja : 80%
-
| Temat: Re: Schody Pią Wrz 27, 2019 4:37 pm | |
| Jak to mawiają - miłe złego początki, acz koniec żałosny. Wszystko szło jak z płatka, dziewczyna łykała wszystkie słodko-gorzkie słówka jak młody pelikan, bo jej niska samoocena miała problem z doskoczeniem Róży choćby do pępka. Zapowiadała się iście wyśniona idylla, oczywiście z perspektywy koszmaru, gdzie całe otoczenie powoli, acz systematycznie popada w spiralę rozpaczy i beznadziei. Wystarczyło robić tak niewiele, żeby dostać tak wiele, ale na żadnym planie egzystencji nic nie przychodzi za darmo. To po prostu było zbyt piękne, by było możliwe. Mimo iż jej twarz nadal pozostawała idealną kamienną maską, bardzo kusiło, żeby ostentacyjnie wywrócić oczami, gdy dziewczyna znowu zaczęła mówić. Była o wiele bardziej przyjemniejsza, gdy decydowała się na trzymanie buźki na kłódkę, może nawet zupełnie znośna. Co prawda wierzgała ile sił w jej wiotkich kończynach, co było odrobinę zabawne, ale na pewno nie aż tak irytujące. Otaksowała ją lodowatym spojrzeniem, kiedy zaśmiała się po raz kolejny. Nie lubiła dźwięku śmiechu, który nie oscylował na granicy histerii i postradania zmysłów. Szybko spojrzała z powrotem na kota, gotowa odezwać się i powiedzieć mu, że jeżeli chce się pobawić z dziewczyną, to ona chętnie się podzieli, bo nie jest zwierzęciem, ale musi się uzbroić w cierpliwość i poczekać na swoją kolej. Jednak kiedy już otwierała usta, poczuła dziwne ukłucie na szyi. Skrzywiła się, jawnie skonfundowana próbami Alexis. Nawet jeżeli Róża miałaby poczuć tutaj ból, to czemu w ogóle założyła, że miałby się jej on nie spodobać? - Ała? - zapytała, marszcząc brwi. Chyba tak reagowało się na rzekome cierpienie cielesne, prawda? Naprawdę nie rozumiała, co dziewczyna chciała tutaj osiągnąć. - Księżniczko, ty nie jesteś na żadnym dnie. Ty w nie pukasz od spodu. - w tym momencie sama się zaśmiała, starając się zabrzmieć cokolwiek bardziej pogardliwie niż ona przed chwilą. Najwyraźniej znudziło się jej udawanie wybawicielki. Zbyt duża inwestycja wobec możliwego zysku w postaci zabawy. Po prostu jej się to nie kalkulowało. Westchnęła pod nosem, kiedy zwróciła się do Dumy o pomoc. Ironiczną, bo ironiczną, ale jednak zaprosiła go otwarcie do wtrącenia nosa w nieswoje sprawy. Róża mogła przysiąc, że na samą myśl poczuła swego rodzaju refluks, bo ludzie kipiący od pychy byli w istocie obrzydliwie nieznośni. Na dodatek kot zdecydował się podnieść rękawicę i zaszczepić w niej jakąś iskierkę odwagi do obrony. Kątem oka spojrzała na rozbitą butelkę, która jakby z eteru pojawiła się w dłoni Alexis i z niechęcią musiała przyznać, że jednak będzie musiała zmienić plany. Matematyka była prosta. Otóż, Duma pomagał dziewczynie tylko i wyłącznie dlatego, że chciał żywić się triumfem. Nieważne czy jej, czy własnym, liczyło się tylko to przyjemne gilgotanie w brzuszku, że coś mu się choć raz w życiu udało. Koszt i sposób miał tu niewielkie znaczenie, pewnie cieszyłoby go nawet wygranie wyścigów z kulawym. Dlatego wystarczyło nie dawać im okazji do ataku. Bez gry nie ma wygranej. Zanim którekolwiek zdążyło zareagować, Róża rozpadła się. Miliony czerwonych drobinek zawirowały w powietrzu w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stała. Po klatce schodowej rozniósł się przyjemny zapach różanych kwiatów, ale po niej samej na moment nie było żadnego innego śladu. - Et tu Brute, contra me? - najpierw usłyszeli głos, potem Duma mógł poczuć dotyk na swoim grzbiecie. Rose stała tuż za nim, obok poręczy na którą się przeniósł nie tak dawno temu. Pewnie obydwojgu przeszło przez myśl, czemu głaskała swojego naturalnego przeciwnika, zamiast złapania go za grzbiet i ciśnięcia o ścianę zanim zdąży wypowiedzieć "victoria", ale zamiarów kobiety nie znali nawet najstarsi górale. - Następnym razem poproszę o różę, tulipany są zupełnie nie w moim stylu. Albo chociaż tabliczkę czekolady, jeżeli boisz się, że się skaleczysz. - wspomniała kotu o słowie kluczu ich ostatniego spotkania, uśmiechając się z przekąsem. W końcu nadal nie wyjaśnił jej, dlaczego zniknął ni stąd ni zowąd, a to było totalnie nieuprzejme. Może i w praktyce mieli skakać sobie do gardeł, ale nie musieli robić tego jak dzikie bestie z buszu. |
| | | Alexis RavenshoreŚniący
Wiek : 23 Profesja : Śniący
Świadomość : I (14)
Esencja : 90%
Ekwipunek : Plecak - notatnik zapisany szyfrem, pudełko z kapslami, 3 paczki zapałek, dwie paczki papierosów, telefon, słuchawki, portfel.
-
| Temat: Re: Schody Pon Wrz 30, 2019 4:21 pm | |
| Jeśli by się nad tym zastanowić to co chwilę Alexis gubiła się zmieniała zdanie, gdy przychodziło do przypisania łatki sojusznika. Najpierw był to kot, potem specyficzna kobieta, na chwilę obecną znowu futrzak objął prowadzenie. Na jak długo? Nie wiedziała, dlatego powinna jak najlepiej wykorzystać obecne plusy i minusy sytuacji. Czując jak palce nagle zaciskają się na szyjce rozbitej częściowo butelki poczuła nowy przypływ sił. Psychoterapeuci mieliby z nią ciężkie przeprawy, gdyż Ravenshore była przekonana, że sporo negatywnej energii ulatuje dzięki fizycznym manifestacjom – na przykład w postaci przemocy. Oczywiście nie wyglądało to tak, że dziewczyna rzucała się na przypadkowe osoby, jednakże nie miała oporów przed bezpośrednią konfrontacją z tymi, którzy bezpośrednio jej ubliżali czy wręcz próbowali zadać namacalne obrażenia. Elegancka kobieta wpisywała się obecnie w szablon usprawiedliwionych przypadków, dlatego też stała się chwilowo celem numer jeden. Porywcza natura Alexis nie pozwalała jej na chłodne kalkulowanie czy prowadzenie dyplomatycznych dysput, w których mogłaby próbować ugrać dla siebie jak najwięcej w pokojowy sposób. Nigdy nie była mistrzem strategii, za to na tryb Berserkera miałaby realne szanse. Bilans wypadał prosto. Zmarszczyła brwi, gdy Azjatka rozpadła się na setki płatków róż, od razu starając się rękami rozrzucić upierdliwe części roślin. Odwróciła się gwałtownie słysząc ten irytujący kobiecy głos za sobą – a przynajmniej próbowała, bowiem pnącza wciąż wiły się u jej stóp, wspinały się po nogach Alexis, chcąc najwyraźniej zamknąć się w dosyć makabrycznym kokonie – przynajmniej sto procent naturalne tworzywo, ruch eko byłby dumny. W obecnych czasach nawet kaci mogliby reklamować pożyteczny dla środowiska styl życia. - Przysięgam, ty jesteś tutaj chyba tylko po to, aby mi działać na nerwy. – rzuciła, choć wciąż w jej głosie pobrzmiewało nie do końca logiczne rozbawienie. Zaczęła próbować ciąć pnącza tulipanem, sycząc za każdym razem, gdy kolce raniły jej dłonie, ale nie przerywając ani na moment. Gdzieś tam w głowie zaświtała jej myśl, że uczucie bólu nie do końca pasuje do rodzaju odnoszonych ran, jednakże przebłysk świadomości zniknął tak szybko jak tylko się pojawił. - To wy w końcu działacie razem czy przeciwko sobie? Czy może wy tak co chwilę rzucacie monetą jak nie patrzę? Ty. – skierowała butelkę w stronę Azjatki. – Tobie źle z oczu patrzy od startu, ale może ty masz po prostu paskudną osobowość. No zdarza się. Zabieraj ode mnie tego różanego Krakena wanna-be, bo nie mam aż tyle par spodni, żeby mi nie wadziły takie przytulanki. A ty. Tym razem przesunęła prowizoryczną broń w kierunku kota, zupełnie jakby rzucała mu wyzwanie w szermierce i prezent od wyzwanego do boju przeciwnika był tak naprawdę szpadą. - O co ci chodzi? Mówiłeś o spełnianiu życzeń czy inne takie pierdoły. Fajnie, całkiem fajnie. Potem z kolei niewiele mówiłeś. Jeśli wasza dwójka robi sobie ze mnie plac zabaw to wypierdalajcie oboje. Nie wiem skąd wiecie o tym wszystkim, ale nie znoszę szczurów węszących tam, gdzie ich nie zapraszają. Starała się wyglądać nonszalancko, może po część też wojowniczo, jej głos był głośny i wręcz odbijał się echem w jej własnej głowie. Tak naprawdę uparcie uchwyciła się propozycji i obietnic, o których tak samo chętnie słuchała co się przed nimi wzbraniała. Przecież chciano, aby zdradziła informacje o Agathcie, Vesper i całej reszcie, a zdrada to zdrada. Zdrady się nie wybacza, sama Alexis nie byłaby w stanie tego nikomu wybaczyć. W jej umyśle toczyła się batalia, a ona sama próbowała grać na czas i być może nakłonić kogoś do rozwinięcia tematu, a tym samym pomocy w podjęciu decyzji. Była słabsza niż to odgrywała, ale jej natura już prawie całkowicie składała się z gry pozorów, zbyt dużej energii i kurczowego łapania się nadziei, że jej jedyne pragnienie w życiu nie zostanie pustymi fantazjami o niczym.
|
| | | DumaMarzenie Senne
Wiek : Dużo Motyw : Duma
| Temat: Re: Schody Wto Paź 01, 2019 10:00 pm | |
| Mimo różyczkowo-dumnego sojuszu, nie musieli się ze sobą we wszystkim zgadzać. Duma mimo swojego poczucia wyższości, lubił pewną dozę realizmu w tym co kreował przed oczami śmiertelnych podświadomości. Stąd idealne odwzorowanie korytarza na przykład. Gadający kot nie był może super realistyczny, ale tutaj spełniał jego plany, dodając tą nutkę nadprzyrodzonego, która miała przekonać Alexis, że faktycznie rozmawiała z kimś, kto mógł spełnić rzeczy, o których opowiadał. Nie podobały mu się natomiast sceny, kiedy sny ignorowały właśnie takie sytuacje jak próby walki ze strony ludzi. Pewnie gryzło go to dlatego, że sam lubił kreować sceny walk które dało się wygrać, ale cóż. Chociażby dla samych siebie jego kuzyni i kuzynki mogliby ustalać sobie jakieś zasady, żeby rozwijać swoje sztuczki, zamiast polegać na wszechmocy którą mieli w głowach swoich ofiar. Aspekt Dumy wierzył w swoją wielkość, ale uznawał też, że miał przed sobą kolejne wyżyny na które miał się wspiąć. To wymagało szlifowania swoich zdolności. Nie był to jednak ani czas ani miejsce na dyskusje na temat różnic w metodach działania marzeń i koszmarów. Tu się raczej tak łatwo nie dogadają z Różyczką, bo różnica była po prostu zbyt fundamentalna. Ale kto wie. Może kiedyś, przyczynią się do złamania głupich podziałów w których już tworzyli pierwsze pęknięcia. - Było tam dwóch Brutusów. – Odparł z iluzją satysfakcji w głosie, wyginając grzbiet w kierunku głaszczącej ręki, nadstawiając się do dalszych pieszczot. Oczywiście tylko dla pokazu, bo faktycznie nie chciało mu się teraz symulować odczucia miziania. – A jeśli chodzi o czekoladę, to nie polecam kawowej. Ludzkie pobudzacze się z nami nie zgadzają. – Wykręcił koci łebek w stronę Róży, od której nie miał widocznie najmniejszego zamiaru uciekać, mimo, iż teoretycznie byli tu wrogami. Akceptował jej nagłe wtargnięcie w osobistą przestrzeń jego manifestacji jak gdyby nie była to niespodzianka ani coś niechcianego. W końcu odegrała mały sukces dla Alexis, za co należała jej się pewna doza wdzięczności.
- Ciężko być sojusznikami, kiedy wszyscy gramy w różne gry. – Zwrócił się ponownie do Alexis, kiedy ta zaczęła znowu paplać na temat tego kto stał po której stronie. – Tylko plansze nam na siebie nachodzą. – Jego ton stał się względnie stonowany, bez specjalnych emocji w żadnym kierunku. Ot, po prostu wracał do rozmowy acz ani nie negatywnie ani nie pozytywnie. – Czekałem aż przestaniecie być zajęte sobą. Nie wypada się wtrącać kiedy ktoś zamyka kogoś w uściskach. – Tu już była pewna doza humoru, który może jemu samemu się nie udzielał, ale zasymulował go, żeby słowa miały odpowiedni wydźwięk. Jeśli by chciał, mógłby już się stąd wynieść po kilku dodatkowych słowach by ubrać jej uwolnienie się od Róży w adekwatne barwy triumfu. Nie mniej, blondyneczka była potencjalną fontanną informacji o ludzkim świecie i tym co go łączyło ze światem snów. No, a przynajmniej bramą do takowej fontanny. Jak przystało na kota, nie miał zamiaru raz złapanej myszce pozwolić ot tak uciec. - Nadal możemy wrócić do tematu, jeśli jesteś skłonna spełnić moje warunki. Altruizmu nie ma, wiesz to dobrze. – Dodał, unosząc brew nad jednym z kocich oczek, po czym znowu wykręcił mordkę w stronę koszmarki na chwilę. – No, chyba, że komuś mało przytulanek było. – Tu znowu dorzucił nutę przekąsu w słowach a nagle na głowę różyczki spadł bardzo ładny, mięciutki biały pluszowy miś wielkości mniejwięcej piłki do koszykówki.
|
| | | Sen | Temat: Re: Schody Wto Paź 22, 2019 7:41 pm | |
|
Pora się obudzić! Pewnie Alexis kłóciłaby się dalej, ale w tym momencie jej telefon zawibrował w kieszeni, sprawiając, że wybudziła się ze snu. Wprawdzie szybko umknęło jej, o co w nim chodziło, ale zdało jej się, jakby postacie, które się w nim pojawiły, były nad wyraz realne. Bardziej jednak ta drzemka ją wyczerpała, niż pozwoliła jej odpocząć.
Alexis Ravenshore Esencja -5%, Świadomość +1 Duma Senny Pył +3 Rose Senny Pył +3
|
| | | Sponsored content | Temat: Re: Schody | |
| |
| | | | Schody | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |