|
| Autor | Izba przyjęć |
---|
Oneiric | Temat: Izba przyjęć Nie Maj 19, 2019 9:08 pm | |
| Izba przyjęć Najbardziej zaskakującą rzeczą w izbie przyjęć jest łagodny, pastelowy róż który można znaleźć na ścianach. Przypomina to o czasach już niebyłych, gdy ten przybytek był odbiciem miejsca pełnego ludzkich horrorów, a nie tylko ich wspomnień. Drzwi w izbie przyjęć nigdy nie przestają się poruszać. Wiatr przetaczający się przez cały budynek sprawia że każdy zawias piszczy i skrzypi, trzaskają drzwi a resztki kart pacjentów szurają po podłodze.
|
| | | Artemis RedfieldRealista
Wiek : 27 Profesja : Studentka psychiatrii
Świadomość : 0 (3)
Esencja : 90%
Ekwipunek : telefon, słuchawki, butelka wody, portfel
-
| Temat: Re: Izba przyjęć Sob Wrz 28, 2019 1:01 pm | |
| Artemis zachęcona ładną pogodą postanowiła przewietrzyć myśli podczas porannego joggingu. Po pierwsze nie miała jeszcze okazji zapoznać się dobrze z okolicą, po drugie musiała odciąć się od ciągłego strachu przed swoją starszą i samotną sąsiadką. Nie potrafiła zrelaksować się w mieszkaniu od kiedy staruszka przyniosła jej powitalne ciastka oraz zachęciła do wspólnego wypicia filiżanki herbaty. Artemis na pewno nie zrobiła dobrego wrażenia zamykając jej drzwi przed nosem, ale lepsze było to niż wpadnięcie po uszy w atak paniki i histerii. Oneiric było otoczone piękną okolicą. Las, pastwiska, łąki, morze... Mieszkańców było zbyt niewielu, żeby zanieczyścić znacznie powietrze spalinami i dymem z kominów - wraz z jesienią rozpoczął się przecież sezon grzewczy. Artemis, uzbrojona w słuchawki, telefon, wodę i portfel, ruszyła truchtem w kierunku górującego nad miasteczkiem klifu. Nie pozwoliła sobie myśleć. Ilekroć widziała przed oczami twarz staruszki, potrząsała głową i zaczynała intensywnie skupiać się na mijanym otoczeniu. Z tak wysokiego położenia pięknie było widać całą okolicę. Jednak jak to na Wyspach, zmiennej pogody nie szło przewidzieć. Nie wiedzieć kiedy niebo zachmurzyło się i zaczęło lać. Mimo że kobieta nie planowała przystanku w stojącym w oddali opuszczonym budynku, teraz była zmuszona sprintem skierować się w jego stronę. Nastąpiło prawdziwe oberwanie chmury i Artemis w moment przemokła do suchej nitki. Wkrótce dobiegła wprost przed wielki budynek, który wyglądał trochę jak szpital albo staromodny internat. Na pewno był opuszczony - wskazywały na to pozabijane deskami okna lub ziejące dziury w niektórych. Uwagę Artemis przyciągnęły wielkie dwuskrzydłowe drzwi, więc pobiegła w ich kierunku. Kiedy spróbowała je otworzyć, poddały się z wielkim oporem, skarżąc się głośnym skrzypieniem. Oddychając nieznacznie ciężej zamknęła drzwi za sobą, a one z tą samą niechęcią zamknęły się za nią. Odgarnęła za uszy mokre kosmyki włosów i zlustrowała przestrzeń przed sobą. Znajdowała się w dużym jasnym pomieszczeniu. Obdarte pasteloworóżowe drzwi poruszały się pod wpływem wiatru jakby niespokojnie. Artemis ciarki przeszły po plecach. Weszła jednak do jednej z sal, w którejś oknie jakimś cudem zachowały się szyby i usiadła na samotnym krześle. Była przemarznięta, a do tego słyszała nadchodzące grzmoty. Skuliła się, by jak najbardziej ochronić się od zimna i oparła brodę o kolana. Przymknęła oczy, których powieki nagle stały się bardzo ciężkie i zapadła w sen. |
| | | ClownKoszmar Senny
Wiek : Starszy niż wszechświat Motyw : Strach
Senny Pył : 1 (0)
Esencja : 90%
Ekwipunek : Brak
-
| Temat: Re: Izba przyjęć Sob Wrz 28, 2019 7:52 pm | |
| Wziął głęboki wdech, czuł w powietrzu przyjemną ludzką woń. On już wiedział, że ktoś zasnął i nieświadomie otworzył mu furtkę do swoich snów. Nie miał zamiaru przejść obok takiego zaproszenia obojętnie, oj zdecydowanie nie. Uwielbiał tą szczególną chwilę wkraczania w spokojny sen człowieka. Było to takie ekscytujące, a co najważniejsze zaostrzało jego apetyt. No, a po za tym miał już nawet dość ciekawą koncepcję na wzbudzenie w śpiącej strachu. Był kreatywnym koszmarem lubił zmieniać formę. Co w tym przypadku było dla niego kluczowe. Clown przemierzał spokojnym korkiem obskurne korytarze izby. Nie chciał zmieniać nic z wystroju tego miejsca, prawdę mówiąc nawet mu się ono podobało. Nadawało klimat, którego chciał. Jedyne co zmienił to pogoda. Za oknem było ciemno, migoczące gwizdy i srebrna tarcza księżyca mogły wzbudzać złudne uczucie spokoju u śniącej dziewczyny. Po burzy nie zostało ani śladu, jedynie przyjemne chłodne, rześkie powietrze. Koszmar był w swojej standardowej formie cyrkowego błazna. Jasny strój z czerwonymi pomponami na klatce piersiowej, biała skóra, czerwony nos i soczyście rude włosy mocno wybijały się na tle zniszczonych pudrowo różowych ścian. Kroczył powoli zaglądając do każdej z sal, do chwili, w której znalazł Artemis. Siedziała na krześle w tej samej pozycji, w jakiej zasnęła. Clown zrobił kilka długich kroków by po sekundzie być obok niej. Całkowicie niespodziewanie złapał ją za ramię i potrząsną. - Wstawaj słońce - powiedział zachrypniętym, kobiecym głosem należącym do babci kobiety. Clown nie puścił jej ramienia, do momentu, w którym kobieta otworzyła oczy. |
| | | LythiaKoszmar Senny
Wiek : stara jak świat Motyw : więzy
| Temat: Re: Izba przyjęć Nie Wrz 29, 2019 1:17 pm | |
| Wszystkie więzi miały potencjał, żeby stać się ciężkimi łańcuchami rodem z koszmaru, ale te rodzinne już szczególnie. Lythia nie byłaby w stanie zliczyć, ile razy zaglądała komuś do głowy, by znaleźć tam toksyczne, rodzinne relacje - okrutnych ojców, czy nieobecne matki, lub jeszcze co innego. Ilekroć napotykała szczęśliwą rodzinę, zastanawiała się, co jest z nią nie tak - bo przecież coś musiało być. Ludzie jakoś nie potrafili być dla siebie dobrzy. Zbyt często rodziny, które miały być dla siebie wsparciem i domem, okazywały się pułapkami, siedliskami awantur i nieukojonego żalu.
I to było coś, co Lythię interesowało. Więzi, których nie dało się zerwać. Takie, które zostawały z kimś przez całe życie, ciążąc na nim, zostawiając swoje piętno.
Właśnie dlatego kobieta, która przysnęła w izbie przyjęć (swoją drogą - co za odwaga!), stanowiła idealny cel. Lythia wyczuwała nieszczęście z daleka, a relacji Artemis z jej babcią nie można było nazwać szczęśliwymi. Pojawiła się więc w jej śnie, jeszcze bez konkretnej formy; po prostu jako niepokojąca obecność.
Ktoś już tam był. Koszmar-Strach idealnie nadawał się do dręczenia kobiety, której fobie były na tyle silne, by nie mogła znieść swojej starszej sąsiadki; w zasadzie Lythia mogłaby zawisnąć sobie w powietrzu leniwie i po prostu obserwować przedstawienie, ale nie byłaby sobą, gdyby również nie poznęcała się chociaż trochę.
Głos babci, który przybrał Clown, był idealnym posunięciem na początek; gdyby Lythia przybyła wcześniej, zrobiłaby dokładnie to samo, w końcu złe więzi były jej specjalnością. Postanowiła więc poczekać na rozwój wydarzeń, zobaczyć, co Clown trzyma w zanadrzu - lubiła patrzeć, jak panika ofiar wzrasta stopniowo, aż do poziomu, gdy śniący mogli tylko obudzić się z krzykiem i walącym sercem.
Jednak swoją obecność trzeba było jakoś zaznaczyć. Ciężki łańcuch zmaterializował się wokół Artemis, zwisając luźno, pobrzękując o krzesło. Mogła się z niego dosyć łatwo wyplątać - nie było to bowiem więzienie, tylko przypomnienie. O tym, że coś na niej ciąży. I o tym, jak bezradna i w potrzasku czuła się w kontakcie z babcią.
Zresztą, pobudka w izbie przyjęć już sama w sobie była obiecującym tematem do koszmarów, ale pobudka w łańcuchach? Oko w oko ze swoim lękiem? To już na pewno zapowiadało coś... interesującego.
Ostatnio zmieniony przez Lythia dnia Pon Wrz 30, 2019 11:43 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Artemis RedfieldRealista
Wiek : 27 Profesja : Studentka psychiatrii
Świadomość : 0 (3)
Esencja : 90%
Ekwipunek : telefon, słuchawki, butelka wody, portfel
-
| Temat: Re: Izba przyjęć Nie Wrz 29, 2019 2:56 pm | |
| Początkowo kobieta czuła się błogo, leniwie, zawisając w niebycie, odpływała w sen, który mógł przecież okazać się marzeniem. Nieświadoma tego, co ją czeka, jeszcze przez moment tkwiła w pustce. Mentalna statyczność została jednak brutalnie przerwana przez głos i dotyk. Artemis natychmiast poczuła mdłości, które rozlały się strachem po całej jej klatce piersiowej. - N i e p r a w d a - powiedziała do siebie, otwierając oczy. Przed nią stał cyrkowy klaun. W normalnych okolicznościach pewnie wywołałoby to zdziwienie, ale teraz kobieta była jak sparaliżowana ze strachu. Chociaż czasem widywała babcię w snach, od czasu swojej wyprowadzki do Szkocji nie słyszała jej głosu, a ten brzmiał potwornie realnie. Mdłości przybierały na sile. Kiedy Artemis, wydawałoby się, wróciła do zmysłów, kiedy chciała podnieść się już z krzesła, poczuła otulenie łańcuchami. Nie poradziwszy sobie z napięciem i lękiem, po prostu krzyknęła. Przez chwilę drżała, siedząc z zamkniętymi oczami, czując jak panika ją pochłania. Jak to się mogło stać, że po tylu latach babcia nadal wzbudzała w Artemis tyle emocji? Powinna była dawno o tym zapomnieć. W prawdziwym świecie radziła sobie ze staruszką zawsze siedzącą gdzieś w kącie umysłu, ale to był sen, a we śnie zawsze wszystko działa inaczej. Zresztą co realistka mogła wiedzieć o śnieniu? |
| | | ClownKoszmar Senny
Wiek : Starszy niż wszechświat Motyw : Strach
Senny Pył : 1 (0)
Esencja : 90%
Ekwipunek : Brak
-
| Temat: Re: Izba przyjęć Pon Wrz 30, 2019 6:58 pm | |
| Niemal od razu poczuł, że nie jest jedynym koszmarem, który zamierzał nieco podręczyć młodą kobietę. Oczywiście nie miał nic przeciwko, acz ciekaw był któż to też postanowił mu potowarzyszyć. Nie wiedzieć czemu przez dłuższą chwilę stał w bezruchu, wczuwając się w całe otoczenie, jakby szukając drugiego koszmaru. Ach więzy, znakomicie - przebiegło mu przez myśl, a jego czerwone usta wygięły się w szerszym niż wcześniej uśmiechu. Gdy tylko Artemis otworzyła oczy, Clown dość leniwie zabrał dłoń z jej ramienia. Milczał patrząc na wystraszoną twarz dziewczyny, cóż nie mógł ukryć, iż obecność koszmaru więzów nieco ułatwiał mu sprawę. No i nie mógł oprzeć się wrażenie, że oboje dobrali się dość celnie i całkowicie nieświadomie. Jednak nie miał czasu zbyt długo się nad tym zastanawiać, ponieważ z gardła kobiety dotarł do jego uszu jej krzyk. Niemal automatycznie staną tuż przednią, kucną i chwycił za brodę zmuszając by na niego spojrzała. Swoje złoto-pomarańczowe oczy zmienił na takie, jakie posiadała babka Artemis. - Skarbie, nie krzycz - Nadal mówił głosem staruszki, nie spuszczając oczu ze skrępowanej dziewczyny, a z kącików jego ust zaczęła wydobywać się cieniutka strużka śliny. - Stęskniłaś się? - zapytał nieznacznie wzmacniając uścisk na brodzie kobiety. Miał nadzieję, że koszmar więzów nieco się wykaże, ponieważ był bardzo ciekawy jego działań. |
| | | LythiaKoszmar Senny
Wiek : stara jak świat Motyw : więzy
| Temat: Re: Izba przyjęć Wto Paź 01, 2019 12:46 am | |
| A więc udało im się wydobyć pierwszy krzyk z kobiety, i to w tak krótkim czasie! Dla Lythii było to okrutnie satysfakcjonujące, zwłaszcza, że tym razem nawet nie musiała się zbytnio wysilać - to Clown wykonywał większość roboty, ona tylko wpadła tu na dokładkę.
Ale jakby wyczuła jego zaproszenie do działania, bo postanowiła w końcu się ukazać. Łańcuchy osunęły się na podłogę z brzękiem, już niepotrzebne. Po co komu symbolika, jak można było wkroczyć do akcji z pełnym impetem? Lythia już zdążyła wyczytać z Artemis wszystko, czego potrzebowała - widziała już, co kryło się pod płaszczem idealnej studentki, zdystansowanej od innych i zamkniętej w sobie. Wyczuwała tę bolesną nić, łączącą los kobiety z jej babką, i niemal mogła zobaczyć te wszystkie supły okropnych wspomnień, które Artemis próbowała tak bardzo zepchnąć na dno świadomości. Ale tutaj nie mogła na to liczyć. Tutaj rządziły Koszmary, a wiadomo powszechnie, że to okrutni władcy.
W pokoju rozległo się powolne pukanie, a potem drzwi skrzypnęły i ukazała się w nich Lythia pod postacią babki Artemis.
I nagle izba przyjęć zaczęła się zmieniać. Tapeta odpadła ze ścian, ukazując dobrze znany kolor, który Artemis mogła rozpoznać z dzieciństwa; szpitalne meble ustąpiły miejsca drewnianemu kredensowi, poprzecieranej sofie, serwetom na stoliku i suszonym kwiatom umierającym w wazonach. Po betonowej podłodze nie było ani śladu, teraz pokrywał ją ciężki, perski dywan. To był dom babci.
Siwe włosy, spięte w ciasny kok, ostre rysy pomarszczonej twarzy; Lythia krok za krokiem postępowała w stronę kobiety, bez pośpiechu. Nie zamknęła za sobą drzwi, w razie gdyby ofiara chciała uciekać - to byłaby tylko dodatkowa rozrywka, i tak by ją złapali. W kościstych, bladych rękach trzymała masywny gar, przykryty pokrywką. Artemis musiała jednak wiedzieć, co było w środku, bo Lythia wyciągnęła to wspomnienie gdzieś z głębi jej umysłu.
Teraz stała już obok Clowna, który tylko potęgował upiorny efekt, mówiąc głosem babki, patrząc jej oczami; to, że babka pojawiała się na tyle sposobów, było cudownie surrealistyczne. Gdy Clown zapytał, czy Artemis się stęskniła, Lythia uniosła odrobinę swój ciężki gar.
- Mam nadzieję, że tak - podjęła, identycznym głosem staruszki - bo ugotowałam coś dla ciebie, ty niewdzięcznico.
Wrzątek. To był wrzątek. |
| | | Artemis RedfieldRealista
Wiek : 27 Profesja : Studentka psychiatrii
Świadomość : 0 (3)
Esencja : 90%
Ekwipunek : telefon, słuchawki, butelka wody, portfel
-
| Temat: Re: Izba przyjęć Sro Paź 02, 2019 8:23 am | |
| Kiedy Artemis poczuła dotyk koszmaru na swojej twarzy, zacisnęła oczy mocniej. Próbowała oddychać szybko, ale brakowało jej powietrza. Czuła się jak na dnie morskiej głębi, kiedy- Krzyknęła krótko i wpadła w szloch. Była przerażona, głos brzmiał tak realnie, tak prawdziwie, był tak blisko. Ogłuszona strachem nie rozumiała nawet sensu słów. Nie czuła, kiedy łańcuchy spadały, jakby po prostu zniknęły w jej świadomości. Tkwiła w tym przez bolesną chwilę i tym razem otrzeźwił ją dźwięk. Pukanie. Pukanie? Artemis poderwała się z krzesła. Ktoś na pewno przyszedł ją uratować. Niespodziewany przypływ nadziei dodał wręcz rumieńców jej policzkom. Skoro ktoś tam był, to mogła nawet uratować się sama. Kobieta ruszyła w stronę drzwi, które nagle uchyliły się, a tam- Artemis stanęła jak słup soli. Miała dość trzeźwy umysł jeszcze przed chwilą, ale koszmar trwał dalej. Z opóźnieniem zarejestrowała, że otoczenie zmienia się w zbyt dobrze znany salon. Kobieta już wiedziała, że stąd nie ma ucieczki. Głos babci z ust Clowna powtórzył się. "Stęskniłaś się?" Spytał. Artemis spojrzała w jego stronę, odwracając uwagę od nowoprzybyłej postaci znienawidzonej kobiety. Szybko jednak znów skupiła się na zmienionej w babcię Lythii. Ta miała bowiem w rękach ten sam emaliowany zielony garnek, którego Artemis nienawidziła od dzieciństwa. I taka nagle się stała. Przestraszona własną myślą zmieniła się w sześcioletnią dziewczynkę pod opieką babci od niedawna. Co kierowało babcią, że oblała wnuczkę wrzątkiem? Artemis niejednokrotnie analizowała to pod kątem PTSD. Jej rodzice jechali po Artemis do szkoły, kiedy zdarzył się okropny wypadek, w którym na miejscu zginęli. Staruszka bardzo źle przeżywała śmierć syna. Odreagowała agresją, a dziewczynka była idealnym celem. Artemis zadrżała, kiedy usłyszała wrzącą wodę. Musiała to przetrwać. Ten koszmar musiał się kiedyś skończyć, kiedyś dadzą jej spokój. Musiała to przetrwać. |
| | | LythiaKoszmar Senny
Wiek : stara jak świat Motyw : więzy
| Temat: Re: Izba przyjęć Nie Paź 06, 2019 10:23 pm | |
| Panika w oczach Artemis sprawiła, że Lythia zapomniała w jednej chwili o swojej roli surowej staruszki, i wyszczerzyła zęby w szerokim, okrutnym uśmiechu. To był sens i cel jej egzystencji jako Koszmaru - właśnie ten strach i to drżenie dziewczyny.
Zabawne, jak wszystko się ze sobą łączyło. W jej traumatycznej przeszłości dopatrzyła się związku z jej teraźniejszym kierunkiem studiów. Nie byłaby sobą, gdyby nie pociągnęła też za tę nitkę.
- Postarałaś się z tą psychiatrią, każda babcia chciałaby mieć wnuczkę na medycynie - postąpiła krok w jej kierunku, woda w garnku zachlupotała, parę kropel spadło na podłogę. - Twoi rodzice byliby z ciebie tacy dumni... gdyby żyli.
Parsknęła śmiechem, który urwał się raptownie w połowie; twarz staruszki nagle stężała, zastygła w grobowo poważnym wyrazie twarzy, zimne oczy otwarte szeroko, wpatrzone prosto w Artemis.
- Myślisz, że to coś da? Psychiatria? - głos Lythii był teraz niemal demoniczny. - Nie potrafiłaś uratować siebie. Myślisz, że uratujesz innych? Ty głupia, głupia dziewczyno. Nie naprawisz świata, nieważne, jak bardzo będziesz się starać. Sama jesteś zepsuta w środku.
Z tymi słowami przekręciła trzymany w kościstych rękach gar. Wrząca woda zaczęła wylewać się na podłogę. Był tylko jeden haczyk - już po kilku sekundach dało się zauważyć, że woda się nie kończy. Lała się silnym, parującym strumieniem, a jej poziom podnosił się zdecydowanie zbyt szybko, jak na prawa jakiejkolwiek logiki; już po chwili Lythia stała po kostki we wrzątku, jak posąg w fontannie, a woda z gara lała się dalej; przy takim tempie już po kilku minutach pokój mógłby się zamienić w stu stopniowe akwarium, pogrążając je obie w odmętach.
Jej twarz nie wyrażała kompletnie nic. Była grobową maską, wpatrzoną w Artemis. |
| | | Artemis RedfieldRealista
Wiek : 27 Profesja : Studentka psychiatrii
Świadomość : 0 (3)
Esencja : 90%
Ekwipunek : telefon, słuchawki, butelka wody, portfel
-
| Temat: Re: Izba przyjęć Pon Paź 07, 2019 9:09 pm | |
| Artemis oderwała się myślą od wspomnień na słowa o psychiatrii. Nigdy nie przyszłoby jej do głowy zastanawiać się, co na temat jej życia od czasu wyprowadzki mogłaby sądzić babcia. Sama myśl o tym obrzydziła ją okrutnie. Bała się babci, ale też nienawidziła jej. Żywiła do niej wszystkie złe uczucia, jakie tylko mogła żywić. I już zatapiała się w tej myśli, kiedy znów wybito ją z rozmyślań. Rodzice... Prawdę mówiąc, kobieta nie pamiętała rodziców. Może kiedy była młodsza, może wtedy pamiętała. Było to jednak wiele lat temu. Wspomnienia o rodzicach przecież wkrótce zamgliły katusze przeżywane u pozornie przemiłej starszej pani. Babcia w koszmarze była natomiast równie straszna co za życia młodej Redfield. Kiedy głos staruchy zmienił się, Artemis zrobiła krok w tył. Diaboliczna istota mówiła teraz o tym, czego kobieta bała się naprawdę. Z jej najważniejszego pragnienia Lythia wydobyła jednocześnie najszczersze lęki. "Może", myślała Artemis. "Może ja zaszkodzę dzieciom swoim zepsuciem?" I wtedy wrzątek się wylał. Artemis odskoczyła, ale podeszwy stóp już były mokre, nagle po kostki, pół łydki... Woda wcale nie była wrząca. Kobieta prawie roześmiała się z ulgi. "Wrzątek" nie parzył. Choć Artemis nie wiedziała, że to sen, to zgodnie z prawami snu woda nie miała innej temperatury. Młoda Redfield z zaciekawieniem obserwowała to, co rozgrywało się przed nią: jednostajny szum przelewającej się wody, własne ciało pogrążające się w toni oraz znikająca w niej babcia. Biodra, pas, już prawie, ramiona... Woda sięgała Artemis szyi, kiedy starucha zniknęła w odmętach. Młoda Redfield nie wzięła nawet oddechu zanim i ją przykryło. Zamknęła oczy z poczuciem spokoju. |
| | | Sen | Temat: Re: Izba przyjęć Sob Paź 12, 2019 8:33 pm | |
|
Pora się obudzić!
ARTEMIS zdawało się, że tonie, i że śmierć jest bardzo bliska; jednak zanim nastąpiła, kobieta obudziła się z bijącym sercem i przykrym wspomnieniem swojej babci. Esencja -5%
CLOWN Senny Pył +1
LYTHIA Senny Pył +2
|
| | | Sponsored content | Temat: Re: Izba przyjęć | |
| |
| | | | Izba przyjęć | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |